Rozdział 6

3.6K 300 55
                                    

Po mimo błagalnych jęków Tony'ego, pojechałam dziś do firmy. Właśnie wysiadałam z mojego Audi R8 i kierowałam się do wejścia głównego budynku. Ludzie na mój widok, zaczęli unikać mnie szerokim łukiem i patrzeć się dziwnym wzrokiem. Jade stała przy recepcji, rozmawiając przez telefon. Podeszłam więc do niej, z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jade?
- Chwilę, zaraz panią obsłużę. - Nawet na mnie nie spojrzała, tylko machnęła ręką. Poczekałam cierpliwie aż skończy rozmawiać, a kiedy odłożyła słuchawkę i podniosła na mnie swój wzrok, lekko ją zamurowało.
- Aria?  Aria! - rzuciła mi się na szyję przez blat recepcji, a ja mocno ją przytuliłam. Przeszła dookoła i spojrzała na mnie z iskierkami w oczach.
- Co ty tu robisz?
- Wracam do pracy.
- Ale jak to?  Tony mówił, że nie wracasz do końca roku. Chciałam do ciebie wpaść, ale podobno źle się czułaś i nie chciałaś gości. - Zmarszczyłam pytająco brwi, nie wiedząc o co jej chodzi. Czemu niby Tony miałby jej mówić coś takiego? Fakt zastanawiałam się czemu nie odwiedziła mnie w szpitalu, ale myślałam, że powód jest zupełnie inny.
- Ale o czym ty mówisz? Kiedy ci tak powiedział?
- Wczoraj wieczorem.
- Przecież to jakiś absurd Wyszłam ze szpitala kilka dni temu. 

- No to ja nie wiem.

- Dobra, potem o tym pogadamy. Chodź do biura, muszę ogarnąć rzeczy na bieżąco. - Zaczęłam iść w stronę windy, a Jade dotrzymywała mi kroku.

- Czekaj. To nie jest najlepszy pomysł. -  Wcisnęłam guzik wzywający windę i po raz kolejny spojrzałam na nią pytająco.
- Czemu niby? 
- Ugh, nie ważne. Za chwilę sama zobaczysz. Ale pamiętaj, ja od razu mówiłam, że to zły pomysł, ale pan Stark się uparł i nie chciał słuchać. - Uniosłam jeden kącik ust do góry, wsiadając do windy.
- O czym ty do cholery mówisz Jade?  - już lekko poirytowana posłałam asystentce gniewne spojrzenie.
- Nic, sama się już pogubiłam w tym wszystkim. - Westchnęła, a ja wzruszyłam ramionami. Winda zamknęła się, a potem ruszyła jadąc na samą górę. Kiedy szłam korytarzem, prosto do mojego kochanego biura, wsłuchiwałam się w rytmiczne stukanie moich czarnych, eleganckich szpilek. Otworzyłam drzwi z hukiem i uradowana weszłam do środka. Mina mi jednak zrzedła, gdy zobaczyłam siedząca za moim biurkiem niejaką Pepper Potts w pełnej okazałości. Zatrzymałam się jak wryta, otwierając lekko usta. Marchewka wstała, tak samo jak jej asystentka, która do tej pory siedziała na skórzanej kanapie. Widok jaki tu zastałam totalnie wbił mnie w podłogę.
- Co tu się dzieje? - spojrzałam na skruszoną i zniesmaczoną Jade.
- Już wyzdrowiałaś?  Cieszę się, że jesteś cała. Tony bardzo się o ciebie martwił i strasznie przeżywał twój pobyt w szpitalu. - Pepper zaczęła iść w moim kierunku.
- Tak, tak. Daruj sobie. - Machnęłam na nią ręką i dalej patrzyłam na Jade. Ta jednak nie wiedziała co powiedzieć i tylko posyłała mi przepraszające spojrzenia.
- Może ja wyjaśnię. - Pepper nie dawała za wygraną. - Tony powierzył mi stanowisko prezesa podczas twojej nieobecności. Chciał aby firma PONOWNIE była w dobrach i wykwalifikowanych rękach. - Jej słowa praktycznie mnie spoliczkowały.
- Co proszę?!  Dobra, nieważne!  Wróciłam już, a ciebie żegnam! - wkurzona pokazałam dłonią gdzie są drzwi. Ta tylko westchnęła.
- Aria, ona ma podpisaną umowę do końca roku. - Jade szepnęła mi na ucho, a ja starałam się nie wybuchnąć.
- To ją zerwij.
- Nie mogę.
- Dlaczego?!
- Bo firma, będzie musiała wypłacić jej odszkodowanie w wysokości połowy wartości firmy. - Po raz kolejny poczułam się spoliczkowana. Adrenalina oraz wściekłość pulsowała mi w żyłach. Już wiem czemu Tony tak bardzo nalegał abym nie szła do pracy. Wiedział doskonale o wszystkim. To on musiał podpisać z nią umowę jako jej główny właściciel.
- Zabiję go. - Powiedziałam pod nosem, a potem skierowałam się do wyjścia. Jade wręcz biegła za mną, a kiedy wsiadłyśmy do windy żadna się nie odezwała.
- Jedziesz ze mną. Musimy to wyjaśnić. - Powiedziałam twardo kiedy opuściłyśmy wnętrze szklanej puszki. Poszłyśmy do mojego samochodu i zajęłyśmy swoje miejsca. Odjechałam spod firmy i z dużą prędkością skierowałam się na autostradę.
Zacisnęłam ręce na kierownicy, prawie do zbielenia kostek. - Powiedz mi wszystko co wiesz na temat jej pracy.
- Więc tak: już wiesz jaką ma umowę i do kiedy, mnie odesłała do pracy na recepcji, wstrzymała działalność twojej fundacji, przez co ten przelew na kilka milionów, na który tak bardzo czekałaś, został wstrzymany. Co tu jeszcze.. Sprzedała broń do Afganistanu po mimo wprowadzonego przez ciebie i Tony'ego zakazu. A no i ta broń była grubszego kalibru. Głównie jakieś bomby i rakiety. Chyba to tyle z tych grubszych rzeczy.
- Przysięgam. Zabije najpierw jego, a potem ją.

Szłam do domu szybkim krokiem.

- W pracowni trwa spotkanie drużyny Avengers.
- W dupie to mam Jarvis. - Rzuciłam ostro i od razu skierowałam się do garażu. Faktycznie wszyscy tam siedzieli przy okrągłym stole, łącznie  z Fury'm.
- O!  Już wróciłaś skarbie?  Jak było? - Tony spojrzał na swój zegarek, a ja rzuciłam swoją torbę na stół i podparłam się o niego rękoma, będąc centralnie na przeciwko mojego narzeczonego.
- Kpisz sobie ze mnie?!
- Ale, że co?
- Nie udawaj idioty!  Wchodzę do firmy, moja asystentka pracuje na RECEPCJI jako byle kto! Ale to jeszcze nic! Wchodzę do swojego biura i co widzę?!  Niejaką Pepper Potts rozjebaną na moim fotelu, niczym szympans na gałęzi!!! - wydarłam się, Tony zbladł, a reszta zaczęła spoglądać po sobie znacząco.
- Zaraz. Chcesz mi powiedzieć, że zatrudnił swoją byłą na twoje miejsce prezesa? - Clint spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja oderwałam ręce od stołu i przytaknęłam.
- Tak! Dał jej umowę do końca roku, a mamy dopiero początek listopada!! Dodatkowo umowy nie można zerwać, bo będę musiała jej wypłacić odszkodowanie o wartości połowy firmy! - wyrzuciłam ręce do góry, a potem odwróciłam się napięcie.
- Nie obraź się Stark, ale z tobą naprawdę jest coś nie tak. - Natasha skwitowała, a ja potarłam skronie palcami.
- Zaraz, zaraz. To da się jakoś wyjaśnić. - Tony wstał, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Aria, możesz na chwilę? - Bruce mnie zawołał, więc podeszłam do niego. - Daj mi dostęp do bazy danych waszej firmy. Tony stwarza nam pewne problemy. - Przyłożyłam palec do małego ekranu i poczekałam, aż linie papilarne zostaną zeskanowane.
- Proszę bardzo, nie mam nic do ukrycia. Ale jeśli chodzi ci o naszą broń w Afganie, to nie musisz nic szukać. Cudowna Ex tego idioty sprzedała ją tam, bez żadnego wahania. - Prychnęłam wskazując głową na Starka.
- Co proszę?  Chcesz mi powiedzieć, że najpierw ten głupek odchodzi z Avengers i nie chce wrócić przez Steve'a, a teraz to?! - Fury pochylił się nad stołem, miażdżąc mnie wzrokiem.
- Zażalenia składaj do niego, nie do mnie! To on wiedział o wszystkim! Ja w tej chwili jestem bezrobotna. - Wzruszyłam ramionami, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie wiedziałem gdzie sprzedaje broń, jasne?! - Tony krzyknął, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Ty zawsze jesteś bez winy! - uderzyłam otwartą ręką w stół.
- Tego nie powiedziałem!
- Cisza!  Aria mam dla ciebie propozycje. Została otwarta nasza nowa baza szkoleniowa. Skoro masz teraz dużo wolnego czasu, poprowadzisz szkolenie kadetów w dziedzinie technologi? - Fury spojrzał na mnie pytająco, a ja przytaknęłam.
- Bardzo chętnie. Wyślij mi szczegóły. Mogę zacząć od jutra.
- Świetnie.
- Nie!  Nie ma mowy!  Wystarczająco wplątałem ją w świat kosmitów i superbohaterów. Nie ma mowy, aby brała udział jeszcze w tym! - Tony zaprzeczył idąc szybko w moim kierunku. Cofnęłam się, kiwając przecząco głową.
- Po tym co zrobiłeś, nie masz prawa za mnie decydować. - Odwróciłam się napięcie  i zaczęłam iść w kierunku schodów.
- Aria!

Powrót Bohaterów cz.IIحيث تعيش القصص. اكتشف الآن