Rozdział 20

3K 235 42
                                    

Siedziałem w tym cholernym domu całkiem sam. Od czterech dni nie mam od niej żadnej wiadomości. Z resztą nie dziwię jejsię, sam walnąłbym pierścionkiem i poszedł w pizdu gdybym dowiedział się takich rzeczy. Najgorsze jest to, że to wszystko przez mądrale Rogers'a. Przecież ta rozmowa była okantowana. Doskonale wiedziałem, że ten dupek nas słyszy. Nie sądziłem, że będzie na tyle podły, że wykorzysta to przeciwko mnie. Najbardziej szkoda mi Arii, dostała rykoszetem za niewinność. Nigdy nie powiedziałabym takich słów o niej na serio, przecież do kurwy nędzy nawet tak nie myślę!  Przysięgam, że ukręcę łeb tej mrożonce, gdy tylko go spotkam.
Upiłem kolejny łyk whisky, z trzymanej w ręku szklanki. Spojrzałem przed siebie i jedyne co widziałem to pustka. Za cicho tutaj i za spokojnie. Nawet nie wie co mam teraz zrobić. Ona mi nie wybaczy. Sam bym sobie nie wybaczył, gdybym był na jej miejscu. Wypiłem alkohol do końca, a potem rzuciłem szklanką w ścianę. Szkło rozbryzgło się, robiąc niemały hałas, a na ścianie została mała plama. Schowałem twarz w dłoniach, mając ochotę płakać. Po raz kolejny wszystko spieprzyłem. Tego chyba się już nawet nie da naprawić. Wszystko poszło się walić. Najpierw Pepper, teraz Aria i obie odeszły przez moją głupotę. Do tego jestem teraz całkiem bezradny i szczerze tego nienawidzę.
- Tony?! - usłyszałem, że ktoś mnie woła. - Stark! - dobrze znany mi głos znowu rozszedł się po domu. - Tutaj jesteś. - Do salonu wszedł Rhodey, szukając mnie wzrokiem. - Jak się trzymasz stary? - spytał, siadając obok mnie na kanapie. Położył dłoń na moim prawym ramieniu, a ja spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem i wzruszyłem ramionami.
- Straciłem ją - powiedziałem beznamiętnie. - To koniec James.
- Nie mów tak!  Zamiast siedzieć i chlać niczym menel spod sklepu, już dawno powinieneś być u niej z tym pierścionkiem. Historia znowu się powtarza, tym razem nie pokazuj się jej na kacu co?  Rusz dupsko, ogarnij się, bo wyglądasz jak bezdomny, wytrzeźwiej i jedź tam!  - Rhodey krzyknął na mnie, a ja szybko przeanalizowałem jego słowa.
- Ona nie chce mnie znać, a tym bardziej widzieć.
- Błagam, przecież to Aria. Nikt cię nigdy bardziej nie kochał i już nie pokocha. Zobacz ile ci wybaczyła, tym razem też to zrobi, tylko się postaraj!  - przyjaciel wstał z kanapy i zaczął mnie z niej ściągać. Wstałem, a potem przytuliłem go.
- Dzięki stary. - Poklepałem go po plecach i zacząłem iść w stronę sypialni. James ma rację, poza tym jeśli nie spróbuję, to będę miał do końca życia wyrzuty sumienia. O kogo jak o kogo, ale o moją Arie warto walczyć. Dla niej zrobiłbym dosłownie wszystko. Kiedy krzyczała na mnie, płakała, wychodziła z domu z torbą, a co najgorsza zerwała zaręczyny, serce pękało mi na pierdyliard kawałeczków. Nienawidzę kiedy cierpi, a zwłaszcza z mojego powodu. Wiem, że nie jestem święty i właśnie za to, że ze mną wytrzymuje i wybacza wszytko, najbardziej ją podziwiam. Nie ma na świecie drugiej tak wspaniałej kobiety. Wiem jedno, muszę tam jechać, nie lecieć. Afera poszła o Iron Man'a, lepiej będzie jeśli po prostu wezmę samochód i trochę się wysilę. Zajmie mi to kilka cholernych godzin, ale warto.



*Aria*

Leżałam na kanapie, oglądając z Harleyem kreskówki. W domu panowała cisza i spokój, do momentu, kiedy mój telefon nie zaczął mi dzwonić. Sięgnęłam po niego leniwie, a potem spojrzałam na ekran. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy wyświetlił mi się numer Bruce'a. Odebrałam, przykładając smartfona do ucha, marszcząc brwi.
- Cześć Bruce. Co tam chciałeś?
- Witaj. Masz może chwilę?  To bardzo ważne. Chodzi o Tony'ego. - Słysząc jego słowa podniosłam się do pozycji siedzącej, czując, że trochę się zmartwiłam.
- Co jest?
- Tamta rozmowa, którą pokazał ci Rogers, była fałszywa. Tamtego dnia pokłócił się z Tonym o Avengers i doskonale wiedzieliśmy, że nas podsłuchuje. Chciał bardzo, aby Tony wrócił. Ten natomiast uparł się, że nie ma takiej opcji. Steve powiedział, że Stark będzie żałował tej decyzji. Rozmowa była przeprowadzona specjalnie, aby Rogers dał mu spokój. Nie sądziliśmy jednak, że kapitan ważniak posunie się do takiego świństwa i nagra rozmowę, a potem was nią poróżni. On cię kocha Aria. Tamte słowa to kłamstwa. Musisz mu wybaczyć. On jest załamany. Nigdy nie zrobiłby ci takiego świństwa. Ciągle gadał mi o tym ślubie i cieszył się na myśl o nim jak dziecko. Jesteś dla niego najważniejsza. Nawet Pepper tak bardzo nie kochał jak ciebie. Z tym przejściem na emeryturę także nie kłamał. Stark nie chce być już Avengersem i wcale mu się nie dziwię. Ale pod żadym pozorem nie chce odejść przez ciebie. - Słuchałam tych słów bardzo uważnie. Już pierwsze zdanie wprawiło mnie w osłupienie. Nie mogłam z siebie nic wykrztusić. Jak mogłam uwierzyć Rogersowi?!  Jestem głupią idiotką i tyle! - Aria jesteś tam?
- Jestem - odpowiedziałam cicho. - Jadę do domu.
- Nie jedź. Tony pojechał do ciebie. Jest już pewnie w połowie drogi. Czekaj na niego.
- Dobrze.
- Powodzenia Ar.  - Bruce chciał zakończyć rozmowę, ale wtrąciłam się jeszcze.
- Dziękuję ci Bruce.
- Nie ma za co. Nie przeżyłabym waszego rozstania. Nigdy nie widziałem tak idealnie dobranej pary. O Rogers'a się nie martw. Odpowie za to co zrobił, tego możesz być pewna.
- Dziękuję. Do zobaczenia w domu.
- Trzymaj się. - Banner rozłączył się, a ja spojrzałam na stojącą w progu Ann. Miała skrzyżowane ręce na piersiach i wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Znam już prawdę - powiedziałam szczęśliwa.
- Mówiłam ci, że wszystko się ułoży. - Podeszła do mnie i przytuliła. Wtuliłam się w jej ramię czując ogromną ulgę w sercu. Nie sądziłam, że to wszystko okaże się taką telenowelą. Co do Steve'a to nie jestem w stanie teraz zrozumieć co nim kierowało. "Po trupach do celu" nie sprawdziło się tym razem.
- Harley! - odkleiłam się od Anne i zawołałam chłopca. Nie wiem nawet kiedy wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach, jedząc batonika.
- Co się stało?
- Tony tu jedzie - odpowiedziałam wesoło, a oczy bruneta zapaliły się jak dwie, małe żaróweczki.
- Naprawdę?!
- Tak. - Przytaknęłam, a on podszedł do mnie i przytulił się do mojego boku. Objęłam go ramieniem, uśmiechając się jak głupia. Jedyne czego teraz chciałam to zobaczyć mojego geniusza, przytulić go, pocałować, ale przede wszystkim przeprosić za wszystko. To ja w większości jestem winna temu wszystkiemu i doskonale o tym wiem. Nie wiem jak teraz będzie, ale trzeba zmienić sporo rzeczy w naszej codzienności, bo inaczej będzie więcej takich niedomówień.

Taaak wiem, że dawno mnie tu nie było, ale kompletnie nie mam czasu. Postaram się, wrócić do naszego co tygodniowego systemu ;) Chciałam także przypomnieć o grupie na fb Wattpad Family Pl, do której serdecznie zapraszam ;) Na moim profilu widnieje także  nowa książka. Jest to kryminał połączony z romansem, może komuś się spodoba ;) I jeszcze się pochwalę :D powstało pierwsze ff o mnie haha znajdziecie je w mojej bibliotece :P Tytuł to "porwana" ;)


Powrót Bohaterów cz.IIWhere stories live. Discover now