Rozdział 7

3.7K 280 12
                                    

MACIE MINI MARATON! PODZIĘKUJCIE   kalaxnowa bo to ona mnie namówiła! 


Szłam wściekła prosto do sypialni. Kiedy już się w niej znalazłam, otworzyłam okno na oścież i wychylając lekko za nie głowę, wciągnęłam rześkie powietrze.

- Aria, porozmawiajmy! - Tony wszedł, zamykając za sobą drzwi. - Daj mi to wytłuma.. - Nie dokończył, ponieważ zgarnęłam z parapetu śnieg, uformowałam w kulkę i rzuciłam w niego. Chciał się osłonić, ale trafiłam w jego tors.
- Tu nie ma co wyjaśniać!  Jakbyś się czuł na moim miejscu?!  Co byś zrobił gdybym to ja zastąpiła cię swoim byłym?!
- Jest jedno "ale". - Tony uniósł palca wskazującego na wysokość swojej głowy, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Niby jakie?!
- Twój były facet nie żyje.
- Ugh!  Czy ty choć raz możesz być poważny?!
- Tak, jasne. - Podszedł do mnie, złapał za ramiona i przesunął metr dalej. - Nie stój przy przeciągu, bo się przeziębisz. - Zamknął okno, a ja myślałam, że go zaraz zabiję. Leci sobie ze mną w kulki!
- Dlaczego ty mi to robisz?  W dupie już z tą całą Pepper i firmą, zrobiłeś mi wydłużone wakacje. Tylko dlaczego mnie ciągle oszukujesz co?  Dlaczego na każdym kroku są tajemnice i przekręty? Dlaczego wolałeś kłamać niż powiedzieć prawdę? Ciągle tylko kręcisz i oszukujesz! Aż tak mi nie ufasz? Na te wakacje, o które dopiero co się pokłóciliśmy, chciałeś lecieć tylko po to, aby prawda nie wyszła na jaw. Uknułeś sobie, że mnie wywieziesz na te półtora miesiąca i będzie po sprawie. A to tak nie działa wiesz?  Tym wszystkim zabijasz tylko i wyłącznie moje zaufanie do ciebie Tony. Nic więcej. - Patrzyłam się prosto w te jego skruszone, czekoladowe tęczówki. Tak bardzo nienawidzę się z nim kłócić, ale czasem on nie daje mi wyboru. Westchnął, podszedł do mnie, złapał za dłonie i posadził na krańcu łóżka. Sam przykucnął przede mną, nadal trzymając obie dłonie.
- Jestem idiotą, wiem i przepraszam. Wtedy byłem na tyle spanikowany, że Pepper była pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl. Zajmowała się firmą tyle lat, więc sądziłem, że zrobi to i teraz.
- Wiem, ale nie pomyślałeś jak ja się poczuje?  Czuje się po części zdradzona wiesz?
- Wiem, Ar. To wszystko się teraz sypie. Jest coraz gorzej i z nami i całym tym popapranym życiem.
- Posłuchaj. Wiem, że już dawno się posypałeś, a teraz próbujesz to przed mną maskować. Po raz kolejny nie rozumiem dlaczego. Jestem po to, by cię wspierać. Nie ukrywam, ja też przestaje dawać radę. Prawie co noc śni mi się ten sam koszmar. Fabryka, Harley, Luke, ogień i ty ginący w jego płomieniach. Musiałeś zobaczyć kosmitów, by wszystko w tobie stanęło. Mi natomiast wystarczył tylko strach przed tym, że więcej cię nie zobaczę. Niedługo bierzemy ślub i nadal ma to tak wyglądać?  Ty sobie, a ja sobie? To bez sensu, a ja naprawdę mam wrażenie, że mnie odpychasz. Odszedłeś z Avengers i teraz oczekujesz ode mnie tego samego. Nie rzucę firmy i nie będę siedzieć w domu.
- Ale ciebie ciągle nie ma!  Nie widzisz tego, że się mijamy?! Nie odszedłem tylko przez Steve'a. Tylko nie widziałem sensu brania ślubu kiedy wstawałem pierwszy i szedłem budować, ty wychodziłaś do firmy, wracałaś późno i szłaś spać. Nieraz było tak, że leciałem na misję, albo ty gdzieś w delegację i  nie widzieliśmy się kilka dni! Nie chcę tak dłużej. Chce jakiejkolwiek stabilizacji w życiu. Chce mieć dom i rodzinę Aria. A jeśli ty teraz dodatkowo pójdziesz szkolić tą bandę matołów to już w ogóle nie będziemy się widzieć, mieszkając w jednym domu!  Zrozum, że, chce mieć cię na wyłączność. Nie stracimy majątku jeśli ty czasem opuścisz sobie jeden czy dwa dni pracy. Jeśli chcesz to proszę bardzo, przyjmij propozycje Fury'ego, ale zrezygnuj kiedy wrócisz do firmy. Właśnie głównie przez brak wzajemnego czasu rozstałem się z Pepper, nie chcę aby z nami stało się to samo. Chcę nadal być Iron Manem, dalej ratować ludzi i być w tym popapranym świecie kosmitów, ale chce zwolnić nieco tępo. Nie możesz zrobić tego samego? - jego słowa naprawdę uderzyły prosto w mój środek. Przeanalizowałam jeszcze raz bardzo dokładnie to co przed chwilą powiedział i znowu otworzyły mi się oczy. On ma rację. Fakt, zaskoczył mnie tym zdaniem o stabilizacji i rodzinie, bo sądziłam, że praca i zabawa w żelazko jest dla niego priorytetem. Myliłam się i sama nakręciłam sobie takie tępo życia, które nie jest zdrowe dla nas obojga.
- Mogę i obiecuje to zrobić. Będę pracować krócej i mniej. Od pomocy mam przecież Jade. Odmówię Fury'emu. Mogę pomagać Avengersom z systemami jak do tej pory, bo wiesz, że to lubię, ale rzeczywiście praca na cały etat, to nie jest dobry pomysł. Tym bardziej, że trzeba ogarnąć ślub. Tony?
- Tak?
- Obiecaj mi tylko jedno.
- Tak?
- Żadnych więcej sekretów i kłamstw. Chce nadal ci ufać jak do tej pory. - Stark uśmiechnął się czule, a potem pocałował mnie w czoło.
- Obiecuje ci to. Zerwij tą umowę z Pepper jeśli chcesz. Najwyżej nie kupię nowych samochodów. - Prychnęłam rozbawiona, słysząc jego ostatnie zdanie.
- Nie ma mowy. Nie zafunduje jej życia na Malediwach. Gramy o zbyt duże pieniądze. Pośle ją na płatny urlop i tyle.
- Mądra dziewczynka. Choć, musimy ich wywalić z domu. Od kilku dni próbują namówić mnie abym wrócił do Avengers, ale ja już tego nie chce. Wiadomo pomogę kiedy tylko będzie trzeba, ale nie zamierzam siedzieć z nimi 24/7 jak do tej pory. Z tego co wiem Clint też idzie na emeryturę. Teraz już go rozumiem, mówiąc, że rodzina jest najważniejsza. - Wstał i pociągnął mnie za sobą. Idąc za rękę po schodach powiedziałam mu jeszcze jedną rzecz do ucha:
- Jestem z ciebie dumna, w końcu doroślejesz.
- Ja z ciebie też, przestajesz być pracoholiczką.
Zeszliśmy do pracowni i wszystkie pary oczu, spoczęły na nas.
- Doszliście już do porozumienia? - Fury spojrzał na nas pytająco, a ja przytaknęłam.
- Tak, Tony jutro pojedzie i jakoś zmusi Pepper do odejścia na urlop czy coś.
- Co?  Ale przecież ty.. - Stark oburzył się, patrząc na mnie błagalnie.
- No co?  Naważyłeś piwa, teraz ty go wypijesz. Kupisz jej truskawki na zgodę czy coś i tyle.
- Ona ma uczulenie na truskawki.
- Przecież wiem. - Posłałam mu wymowne spojrzenie, a on pokiwał głową, robiąc z ust wąska linię.
- No dobrze, Tony wracasz do nas?  Ty Aria już przyjęłaś propozycję, tak? - Fury skrzyżował ręce na torsie, prostując się.
- Mówiłem już, że nie zmienię zdania. Aria będzie pomagać przy tych idiotach, ale nie cały czas. Wraca do firmy i jeszcze będzie zajęta organizacją ślubu.
- Stark ty nie wiesz co robisz! Nie damy rady bez ciebie! - Steve uderzył ręką w blat stołu, a potem wstał.
- W dupie mam i ciebie i cały ten cyrk. Nie będę walczył u boku zdrajcy. Poza tym Clint też odchodzi na emeryturę, bo ma rodzinę! A ja ją właśnie zakładam młotku!  Kiedyś może zrozumiesz co to znaczy, a teraz się nie wtrącaj. Powiedziałem, że będę pod telefonem w nagłych sytuacjach. Aria też ma nad to pracy. Jeśli to już wszystko to żegnam.

Powrót Bohaterów cz.IIWhere stories live. Discover now