Rozdział 26

2.9K 213 74
                                    

Stałam na dole w salonie, czekając aż Tony w końcu przyniesie resztę rzeczy. Wyzdrowiał już i mamy dziś lecieć do tego Las Vegas. Osobiście nie mogę się już doczekać urlopu. Jak zwykle jednak Stark nie może się wybrać.

- Tony! Samolot czeka! Co ty tam robisz?! - krzyknęłam, a on ku mojemu zdziwieniu zamiast zejść z piętra, wyszedł z pracowni z metalową walizką w ręku. Podszedł do mnie i postawił ją obok reszty bagaży.

- Możemy jechać - powiedział zadowolony. Ja jednak skrzyżowałam ręce na piersiach i zmierzyłam badawczym wzrokiem jego bagaż. Doskonale wiedziałam co znajduje się w środku.

- A po co ci to? Nie wystarczy, że twoi kumple latają sobie sami pod naszą podłogą? - posłałam mu znaczące spojrzenie, a on rozejrzał się teatralnie do okoła. Zatrzymał jednak swój wzrok na wielkich, marmurowych kafelkach. Tupnął nogą dwa razy, a potem spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Tam nic nie ma - powiedział, podśmiewując się ze mnie. Przerzuciłam oczami, kiwając głową z dezaprobatą.

- Zostaw to. Jedziemy odpocząć, a nie ratować świat. Gdyby coś się jednak działo, to Mark przyleci. Chodź już, bo jesteśmy spóźnieni - jęknęłam błagalnie, a Tony wziął głęboki oddech.

- On leci z nami Ar. Nie będę ryzykował, zwłaszcza kiedy ty jesteś ze mną. - Spojrzał na mnie czule, a za razem stanowczo. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze z płuc. On już postawił na swoim i wątpię, aby udało mi się go przekonać do zmiany decyzji.

- No dobrze dobrze. Weź go i chodź, samolot już dawno czeka. - Spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim lewym nadgarstku i odczytałam godzinę. Byliśmy już bardzo spóźnieni mimo, że prywatny samolot  bez nas nie poleci. Mój narzeczony wziął zapakowaną zbroję w jedną rękę, a w druga jedną z toreb i udał się do wyjścia. Mijając mnie, cmoknął mnie przelotnie w usta. Chwyciłam za rączkę jednej z walizek i zaczęłam ciągnąć ją za sobą w stronę drzwi. Przed domem stało zaparkowane srebrne Audi z otwartym bagażnikiem. Tony pakował do niego nasze bagaże, postawiłam mu walizkę przy prawym, tylnym kole auta i wróciłam po jeszcze jeden, aczkolwiek ostatni już bagaż.

Kiedy wszystko było już spakowane, Tony zamknął bagażnik i podszedł do mnie, obejmując w tali. Ja natomiast stałam oparta o bok auta. Brunet oparł brodę o moje ramie i westchnął.

- Ten wyjazd ci się należy - wymruczał, nie odsuwając się ode mnie.

- Tobie również skarbie, chodź bo naprawdę jest już późno. - Pocałowałam go w głowę, a on wyprostował się i posłał mi swój ciepły, firmowy uśmiech. Obszedł samochód, po drodze zakładając na nos przeciwsłoneczne okulary.

- Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam nic pamiętać - powiedział i zajął miejsce kierowcy. Ja natomiast zaśmiałam się i pokiwałam głową. Zatrąbił na mnie więc szybko zajęłam miejsce obok niego.


Grzebałam w telefonie kiedy Tony jak głupi wyprzedzał samochody przed nami. Jak zwykle musiał popisywać się prędkością i autem jakie posiada.

- Aria zlituj się, jedziesz odpocząć, a nie pracować. Odłóż ten telefon - skarcił mnie, a ja zablokowałam ekran i schowałam iPhone' a do kieszeni płaszcza.

- No już już. Sprawdzałam bilingi z konta firmy gdy Potts mnie zastępowała. Ten lewy handel nie daje mi spokoju. - Spojrzałam na niego badawczo, czekając aż coś odpowie. Tony westchnął, podrapał się palcem po policzku i przełknął ślinę.

- Według mnie też coś tu nie gra - odpowiedział, jednocześnie wpatrując się w drogę. - Tylko nie wiem jeszcze co - powiedział to prawie, że szeptem. Uniosłam jeden kącik ust do góry i postanowiłam na razie nie zawracać sobie tym głowy. Wiem, że on nie będzie chciał teraz drążyć tego tematu, a ja nie chciałam psuć atmosfery między nami. Ten urlop ma nam się udać za wszelką cenę i nie ma sensu już na starcie burzyć wszystkiego.

Lot nie był wcale długi, ani męczący. Zameldowaliśmy się w jednym z największych hoteli w Las Vegas i właśnie rozpakowywałam nasze bagaże. Apartament był naprawdę spory. Sypialnia nie była wcale dużo mniejsza od salonu, a łazienka była nieco mniejsza od tej w naszym domu. Wszystko było bardzo przestronne, oświetlone i nowoczesne. Dominowała biel i czerń. Najlepszy jednak był widok. Z salonu widać było sporą część miasta. Zaczęło się ściemniać, więc kiedy całkowicie zapadnie zmrok, a światła zaczną toczyć walkę z ciemnością, będzie na czym zawiesić oko. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, a potem szybkie "obsługa hotelowa". Krzyknęłam krótkie "proszę", a drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia weszła szczupła blondynka z tacą w ręku. Miała na niej whisky, wiaderko z lodem i dwie szklanki. W tym samym czasie do salonu wszedł Tony w samych bokserkach. Wyszedł właśnie spod prysznica i wycierał mokre włosy ręcznikiem. Widziałam jak na policzki kobiety wkradły się rumieńce, a w oczach zawitały iskierki.

- Pańskie zamówienie panie Stark - kelnerka zaświergotała radośnie, a ja spiorunowałam ją wzrokiem, choć i tak tego nie zauważyła. Była zbyt zajęta wpatrywaniem się w prawie nagiego Tony'ego. Nie zaprzeczę, że lekko mnie to zdenerwowało.

- Jeśli możesz to postaw to na stoliku - Tony zwrócił się do niej, a ona od razu wykonała jego polecenie, nie spuszczając z niego wzroku i uśmiechając się słodko. On natomiast sięgnął do portfela leżącego na kanapie i wyjął z niego banknot, nie wiem jednak o jakim nomianale. Włożył jej go do małej kieszonki znajdującej się na wysokości piersi i przeczytał imię na jej plakietce. - Dzięki Emma, zadzwonię jak będę czegoś potrzebował. - Odprowadził ją do drzwi, a ja bacznie badałam każdy jego ruch swoim ostrym spojrzeniem.

 - Oczywiście panie Stark, dziękuję za napiwek.

- Nie ma za co, do zobaczenia. - Zamknął za nią drzwi, po czym podszedł do stolika i nalał sobie do szklanki przyniesionego przez blondynkę alkoholu. Dopiero kiedy podniósł szkło do góry, by upić łyka whisky, zauważył, że gromię go wzrokiem.

- No co? - wzruszył ramionami, jakby nie wiedział o co mi chodzi.

- Mogłeś się chociaż ubrać. - Wróciłam do wyjmowania jego rzeczy z torby, a on podszedł do mnie i objął ręką za szyję.

- Czyżbyś była zazdrosna? - zaśmiał się lekko, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.

- Moja malutka, też cię kocham. - Pocałował mnie w usta, a potem poszedł do sypialni. Odprowadziłam go wzrokiem, kiwając głową z dezaprobatą.

- Emma - prychnęłam pod nosem. 


Hej! Tak, wiem! Nie było mnie tu od maja. Zdaję sobie z tego sprawę i przepraszam za nieobecność. Przez te kilka miesięcy po prostu dużo się u mnie działo. Nie wiem jak teraz będzie z rozdziałami, ale postaram się jakoś z nimi ogarnąć. Pierwsza część opowiadania zaraz osiągnie 100k wyświetleń za co bardzo dziękuję! Nie wiem czy ktoś tu jeszcze został, ale prosiłabym, aby każdy kto zobaczy rozdział dał chociaż kropkę w komentarzu. Chcę po prostu wiedzieć, kto jest nadal ze mną. Postanowiłam ogólnie wrócić do mojej "wattpadowej kariery", ale no zobaczymy jak to wyjdzie. Chciałam też jakoś poszerzyć moje horyzonty z pisaniem i działać na szerszej skali, ale no na razie to plany i zbieranie pomysłów. Jak na razie piszę tylko ff i chciałabym wyjść trochę poza to i poza wattpada. Może jakieś recenzje, yt, betowanie, ale dla szerszej publiczności nie wiem jeszcze, ale myślę nad tym.  Jednak powiedzcie mi lepiej co tam u was, bo bardzo się stęskniłam za wami!

Powrót Bohaterów cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz