Rozdział 8

3.5K 257 23
                                    

Stałam razem z Jade za Tonym. On natomiast gromił wzrokiem Fury'ego oraz Rogers'a.
- Dobrze, nie pozostaje nam nic innego jak uszanować twoją decyzję. Aria, czy w takim razie będziesz mogła jutro stawić się w naszej nowej bazie? - ciemnoskóry spojrzał na mnie pytająco, a ja pokiwałam lekko głową.
- Tak, wyślij mi tylko szczegóły. Pojawię się tam przed południem.
- Oczywiście. Do zobaczenia w takim razie. - Fury skinął na nas głową i razem z resztą zacząć kierować się na górę ku wyjściu. W pomieszczeniu został jednak James. Poczekaliśmy aż będziemy sami i dopiero wtedy zaczęliśmy rozmowę.
- No nieźle. - Rhodey westchnął, a ja przytuliłam się od boku do Tony'ego. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. - Ale podoba mi się twoja decyzja stary. Ja chyba też na razie spasuje.
- Daj spokój, nie mogę patrzeć na Rogers'a, a co dopiero osłaniać mu tyłka.
- Wy sobie pogadajcie, a ja idę z Jade na górę. - Tony przytaknął, a ja razem z moją asystentką ruszyłam na schody. Chłopcy odprowadzili nas wzrokiem.
- Tu jest tak zawsze? - Jade posłała mi zdezorientowane spojrzenie, a ja westchnęłam.
- Bywa gorzej. Słuchaj szykuj się, jutro jedziesz ze mną. Nie będziesz więcej stała na recepcji, będziesz po prostu dotrzymywać mi towarzystwa. Poza tym jutro będę funkcjonować wśród facetów. Podejrzewam, że Natashy i Wandy tam nie będzie, a nawet jeśli, to nie na tym wydziale. Także damskie towarzystwo naprawdę się przyda. Napisze ci potem wiadomość, o której po ciebie przyjadę. Tony'ego wyślę do firmy, by załatwił sprawę z Potts, a nawet jeśli później będzie chciał konieczne wesprzeć mnie w nowej pracy, to użyje zbroi. 
- Jasne, nie ma sprawy. Słuchaj ja będę już lecieć.
- Podrzucić cię czy weźmiesz taksówkę na mój koszt?
- Daj spokój Aria. Stać mnie na taksówkę. A właśnie, słuchaj. Bo w sumie wychodzę dziś ze znajomą na drinka. Nie chcesz iść z nami?  Po takim dniu przydałoby ci się trochę.. odstresować? - Zadała mi proste, acz skomplikowane pytanie. Przygryzłam wargę, a potem starałam się rozważyć wszystkie za i przeciw. W sumie Tony będzie mógł spędzić wieczór z Rhodey'em, a ja wyjdę gdzieś z domu w damskim towarzystwie. Może Jade ma rację, że powinnam wyjść?
- Czekaj sekundę. - Powiedziałam, a potem pobiegłam do pracowni. Chłopcy siedzieli, zaciekle o czymś rozmawiając. Pobiegłam do Tony'ego, stając mu po między nogami. Położył dłoń na moim biodrze, patrząc na mnie pytająco. Palce swoich dłoni zaplotłam  z tyłu jego szyi. - Nie masz nic przeciwko jeśli wyjdę dziś z Jade na miasto? -  Tony zmarszczył brwi, a ja przygryzłam wargę.
- Jasne, że nie. Podrzucić was?
- Nie, wezmę taksówkę i wrócę w ten sam sposób.
- Jasne. Baw się dobrze. - Złączyłam na chwilę nasze wargi, a potem skierowałam się na górę. - A i nie pij zbyt dużo! Wolę kiedy łazienka jest czysta! - rzucił wesoło kiedy wchodziłam po schodach. Zatrzymałam się i spiorunowałam go wzrokiem.
- To nie ja przytulałam klozet po czterech drinkach Stark.
- Leć już, bo się rozmyślę! A i uważaj na siebie!
- Jasne. Na razie James!
- Do zobaczenia Ar. - Wbiegłam po schodach, złapałam Jade za rękę i zaczęłam prowadzić dalej na górę, aby pomogła mi z szybkim doborem ubrań. Postawiłam na czarne, skórzane spodnie. Koszulę mgiełkę w tym samym kolorze, bez rękawów z małymi, białymi jaskółkami oraz również czarne sandały na słupku i ramoneskę. Zrobiłam niezbyt mocno makijaż i mogłyśmy wychodzić.

Byłyśmy tu już ponad cztery godziny i klimat dał nam się we znaki. Aktualnie tańczyłyśmy we trzy. Koleżanka Jade, Melanie przesadziła już trochę z alkoholem. Fakt ja też, bo wypiłam stanowczo za dużo. Czułam, że jestem już pijana, ale nie było to dla mnie czymś ważnym. W tamtej chwili liczyła się tylko zabawa. Muzyka dudniła nam w uszach, a my kołysłyśmy się w jej rytm. Jade była najbardziej trzeźwa z naszej trójki i co chwila upominała to mnie, to Melanie. Nagle podszedł jakiś brunet i zabrał nam Mel. Tańczyła z nim gdzieś na boku, co chwila na nas spoglądając. Kiedy stwierdziłam, że pora usiąść, pociągnęłam Jade do naszego stolika. Ktoś jednak mnie zatrzymał. Wysoki blondyn objął mnie w pasie i zaczął ciągnąć na parkiet.
- Łapy przy sobie. Nie przyszłam tu tańczyć z jakimś frajerami. Mój facet czeka na mnie w domu. - Zrzuciłam jego ręce z mojej tali i wróciłam się do mojej asystentki, zostawiając faceta samego na środku. Rozsiadłam się wygodnie na skórzanej kanapie i złapałam za drinka, którego przed chwilą podał kelner.
- Jak się bawisz?! - Jade krzyknęła mi do ucha.
- Świetnie! - odpowiedziałam, a potem stuknęłam się z brunetką szklankami.
- Poziom alkoholu w twoim organizmie jest za wysoki. Jeszcze trochę i nie będziesz w stanie ustać  Ario. - Głos Jarvis'a wydobył się z mojego zegarka.
- Daj spokój, nic mi nie jest! - dopiłam drinka do końca i kiwnęłam na kelnera, by podał  następnego.
- Ario, stanowczo nalegam abyś wróciła do domu. - Jarvis nie dawał za wygraną, a ja przerzuciłam oczami. Nie skomentowałam jednak jego wypowiedzi. Potem poleciały kolejne drinki. Po trzecim poczułam, że rzeczywiście jest już źle. Razem z Jade, trzymając się pod pachę, zaczęłyśmy opuszczać lokal. Melanie gdzieś nam całkowicie zniknęła. Zimny wiatr targał nasze włosy, a my ledwo idąc zmierzałyśmy w nieznanym nam kierunku.
- Aria, czekaj!  Tam mieszka mój były, chodź podpalimy mu wycieraczkę! - brunetka zaczęła ciągnąć mnie na drugą stronę, pustej ulicy.
- Nie czekaj, tam jest kebab. Chodź coś zjeść! - wskazałam palcem na budkę z jedzeniem i poszłyśmy w tamtą stronę. Kiedy czekałam na nasze zamówienie zaczął dzwonić mój telefon. Zaczęłam go szukać po spodniach, a w końcu znalazłam go w kieszeni mojej kurtki. Nie mogłam go odebrać, bo coś źle dotykałam palcem po ekranie. Jednak kiedy udało mi się go odebrać, przyłożyłam go niezdarnie do ucha.
- Tak?
- Aria, gdzie jesteś? Jest 2 w nocy. - W słuchawce rozległ się zmartwiony głos Tony'ego. Uniosłam głowę do góry i spojrzałam na świecący napis.
- Pod kebabem.
- Gdzie?!  Zaraz, co?!  Wszystko w porządku?
- Oczywiście, że wszystko dobrze, ale szefie ja jutro nie przyjdę do pracy, Pepper mnie zastąpi i pojedzie z szefem na to spotkanie. Szef mi najwyżej potrąci z pensji.
- Aria co ty gadasz?!  Jesteś pijana. Słuchaj nie ruszaj się, zaraz będę.
- Nieee niech szef się nie fatyguje, dam sobie rade! - Tony się rozłączył, a ja spojrzałam krzywo na ekran telefonu. Chciałam go zablokować i wtedy upadł mi na ziemię.
- Niech to szlag.

Powrót Bohaterów cz.IIWhere stories live. Discover now