Rozdział 12

3.1K 255 15
                                    

Pierwsze co zrobiłam to wyjęłam kabel USB z jednej z szuflad. Potem podłączyłam telefon pod główny komputer.
- Co pani robi? - usłyszałam za sobą ciekawski głos jednego z kadetów.
- Hakuje serwery. Nie będę pracować na tym gównianym systemie. - Odpowiedziałam obojętnie, klikając palcem po holograficznym ekranie. - Jarvis, pobudka. - Nacisnęłam na ekran swojego zegarka czekając na odpowiedź.
- W czym mogę ci pomóc?
- Włamuj się. Połknij ten system w całości.
- Daj mi chwilę.
- Masz ich kilka, bylebyś tylko mi pomógł.
- Pani Dejvies, ale czy to nie jest karalne? - przerzuciłam oczami, słysząc ponownie ten sam upierdliwy głos. Odwróciłam się i popatrzyłam na dość młodego chłopaka.
- Nie jeśli robię to ja, Tony lub Bruce.
- Ale...
- Skocz po kawę. - Przerwałam mu i odwróciłam się znowu do ekranu. Chłopak poszedł tak jak mu kazałam, a drugi usiadł na biurku obok mnie.
- Skąd pani to wszystko umie?
- Jakbyś się wychowywał w domu Starków, to też byś umiał. A właśnie! Jak nie macie co robić bierzcie się za włam na serwery Stark Industries. Kto pierwszy się włamie, ten ma wolne. Zaczynajcie.

Stałam z kubkiem kawy w ręku, obserwując jak chłopcy są wykończeni pracą. Siedzą nad włamem do firmy ponad 4 godziny i żadnemu się nie udało. Ja już dawno zamaskowałam tego myśliwca, a oni nadal się męczą. W tle leci AC/DC, aby było nam milej i nie wiem jak oni, ale ja mam ubaw. Przestraszyłam się kiedy jeden z nich walnął czołem w klawiaturę.

- Nie da się. - Jeden z nich jęknął, a ja odstawiłam kawę na blat.
- Jasne, że nie. Wpadliście na to dopiero po 4 godzinach.
- Skoro pani wiedziała, że się nie da, to czemu kazała nam pani to zrobić? - ciemnoskóry popatrzył na mnie z wyrzutem, a ja podeszłam do głównego komputera, odłączając telefon. 
- Jarv wracamy, możesz wypluć ich własność. Już nie jesteś tu potrzebny.
- Oczywiście.
- A co do was głąby, to zrobiłam to specjalnie. Chciałam was sprawdzić i nie nadajecie się ani do prac fizycznych, patrząc na to jak pokryliście myśliwiec panelami, ani do pracy umysłowej. Także nie próbujcie nawet podchodzić do tego laboratorium. Z góry wiadomo, że serwery moje i Tony'ego są nie do zdarcia. Jarvis ma wszystko w swoim posiadaniu, a jego nie da się przechytrzyć. Na waszym miejscu darowałam sobie wojsko, a zwłaszcza T. A. R. C. Z. E.  Nie wiem co z was będzie, ale na razie starczy tej męki. Możecie iść do... - wypowiedź przerwał mi alarm.
- W budynku wybuchł pożar, musicie natychmiast opuścić budynek.
- Jarvis blokada segmentowa! - zerwaliśmy się wszyscy do wyjścia, ale zatrzymałam się jeszcze przy drzwiach, by rzucić ostatni raz okiem na całe pomieszczenie.
- Usunąłem się z systemu. - Jarvis zwrócił się do mnie, a ja od razu wiedziałam co to oznacza. 

- Niech to szlag! - Podbiegłam do głównego komputera, wiedząc, że mam mało czasu.

- Co pani robi?! - kadeci nie wyszli beze mnie.
- Uciekajcie!
- Ale!
- To rozkaz!  Dam sobie radę!  No już! - krzyknęłam na nich, gestykulując ręką. Posłuchali mnie i wybiegli. Ja natomiast zaczęłam szybko włączać blokady i zraszacze, ale coś się zrypało i system padł.
- Natychmiast opuścić budynek ogień podchodzi pod laboratorium. - Jarvis upomniał mnie, a ja złapałam telefon i schowałam go do kieszeni jeansów. Wybiegłam na korytarz. Wszędzie było pełno dymu i rzeczywiście ogień był blisko. Zaczęłam kaszleć od nadmiaru gęstego smogu. Zaczęłam szybko iść w przeciwną stronę korytarza aby uciec. Cholerny dym jednak mi to utrudniał. Dodatkowo bałam się i adrenalina podskoczyła mi na najwyższy poziom. Kiedy szłam w stronę wyjścia, dusząc się, usłyszałam walenie w drzwi od sali treningowej. Chciałam je otworzyć, ale zacięły się. Nie mogłam nic mówić przez zanieczyszczone powietrze. Spięłam więc dłoń i wystawiłam ją przed siebie, modląc się w duchu, o to,  aby zbroja mnie jakoś znalazła. Dzięki Bogu, po chwili przyleciała, pokrywając całe moje ciało. Choć dostawałam teraz filtrowane powietrze to i tak było zbyt ciężkie. Strzeliłam w drzwi, a te rozpadły się na kawałki. Weszłam i zobaczyłam, że ogień trawi już to pomieszczenie. W rogu siedziała ledwo przytomna dziewczyna. Dzięki zbroi mogłam ją podnieść i wziąć na ręce. Potem zaczęłam szybko iść, płomienie jednak całkowicie odcięły nam drogę ucieczki. Spojrzałam na sufit. To było jedyne wyjście. Bałam się zrobić tego co właśnie wylęgło mi się w głowie, ale albo to, albo spłoniemy tu żywcem. Zasłoniłam dziewczynę bardziej swoim ciałem, zamknęłam oczy i poczułam jak uderzam w coś, a potem, że lecę. Wtedy dopiero uchyliłam powieki. Byłam nad płonącym budynkiem. Straż pożarna już gasiła ogień. Wszyscy tam stali patrząc się z przerażeniem na całą tą sytuację. Wylądowałam obok nich i oddałam dziewczynę w ręce agentów. Zobaczyłam Tony'ego biegnącego w moją stronę. Wyszłam ze zbroi od razu łapiąc czystego powietrza, którego tak bardzo mi brakowało.
- Aria, jesteś cała?! - Tony  trzymał mnie mocno w pasie, dokładnie lustrując wzrokiem. Przytaknęłam, głęboko oddychając.
- Tak. - Wydusiłam z siebie po chwili, a on zamknął mnie w szczelnym uścisku, całując w czoło.
- Tak się bałem. Mogłaś zginąć. - Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Jego były zaczerwienione i nieco mokre. 
- Złego diabli nie biorą. - Powiedziałam, a on się uśmiechnął pod nosem. Zdjął z siebie skórzaną kurtkę i założył mi na ramiona. Objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić do samochodu. Pomógł mi wsiąść, a potem wrócił się do Fury'ego, prawie się na niego rzucając. Złapał go za jego czarny płaszcz i przyciągnął do siebie. Otworzyłam szybę, by słyszeć co mówią.
- Jej noga więcej tu nie postanie. Przez ciebie mogła zginąć!  Zniknij z naszego życia na zawsze! To koniec jakiejkolwiek współpracy Fury! - Tony wysyczał zza zębów, wymienił się groźnym spojrzeniem z Nickiem, a potem odepchnął go i zaczął iść do mnie. Zamknęłam okno oraz oczy, kiedy usłyszałam trzask drzwi. Tony od razu odpalił silnik i odjechał. Po może dwóch kilometrach jechania w ciszy zjechał na bok. Droga prowadziła przez las więc nic tędy nie jechało. Westchnął i spojrzał na mnie czule.
- Wiem co chcesz powiedzieć. - Zwróciłam się do niego, a on uniósł brwi do góry. - Nigdy więcej im nie pomogę. Ten pożar mimo, że nie był z winy Fury'ego, to i tak był przegięciem. Błagam jedźmy do domu. Chce iść spać. Za dużo wrażeń miałam od zeszłej nocy.
- Aria, ale..
- Będę siedzieć w domu na dupie i pracować tylko w firmie, ale błagam jedźmy do domu. - Jęknęłam, zamykając oczy. Tony ruszył tak jak go prosiłam.
- Aria dobrze się czujesz?  Może pójdźmy do szpitala. - Oho, Stark wpada już w panikę. Jeszcze mi tylko szpitala potrzeba.
- Nie czuję się najlepiej, ale nie na tyle źle, aby jechać do szpitala. Wystarczy mi sen. Jutro będę jak nowa.


  Słuchajcie chciałam was ostrzec i zwrócić na to uwagę. Ktoś na wattpadzie podrobił moje konto. Za cholerę nie wiem kto to jest. Jednak na pewno nie jest to moje konto. Jeśli zobaczycie coś takiego to piszcie do mnie i sami uważajcie na takie rzeczy. Mam nadzieję, że uda się coś z tym zrobić. Nie wiem czemu ktoś to zrobił, ale jest to trochę niepokojące. Wystarczy, że wpiszecie "kordasinska" w wyszukiwarkę i znajdziecie to fake'owe konto. Najpierw zrobiono plagiat tegoFF i to dwa razy, a teraz to.. Mój prawdziwy i jedyny profil jest z dopiskiem Official.

Powrót Bohaterów cz.IIWhere stories live. Discover now