21. Ink

11.6K 939 5.1K
                                    

           

Umawiam się z profesorem następnego dnia rano, a mężczyzna powiadamia mnie, że za pół godziny będzie czekał na mnie w tym samym miejscu, wysyłając mi adres kawiarni, w której byliśmy wcześniej w wiadomości. Przyjeżdżam tam jak najszybciej i już w progu zauważam, że Tomlinson siedzi w tym samym miejscu, co wczoraj. Jest ubrany w zwykłą czarną koszulkę i blezer, jego włosy nie są podniesione do góry, a zarost jakby minimalnie większy. Patrzy się w dół, przez co i tak dokładnie można zauważyć jego kości policzkowe. W pewnym sensie to wszystko sprawia, że wygląda nieco młodziej i w tej chwili na jedną chwilę przestaje być dla mnie profesorem, a staje się Louisem ze swoich opowieści. Nie potrafię nawet wyjaśnić dlaczego, ale stał mi się bliższy, dzięki czemu nie jest już tylko moim wykładowcą, bo nie jest aż tak odległy, jak był parę dni temu. Bez tego całkowicie eleganckiego ubioru, idealnie wystylizowanych włosów może i uchodzić za mniej atrakcyjnego dla młodych dziewczyn, które marzą o starszym i niedostępnym mężczyźnie, ale dla mnie staje się kimś bliższym.

Zamawiam dla siebie kawę przy ladzie i podchodzę do Louisa.

– Dzień dobry – odzywam się, siadając na krześle. Widzę, że Tomlinson już chciał wstać, żeby mi pomóc, ale nie pozwoliłam mu na to.

– Witam – odpowiada się, poprawiając palcami niesforną grzywkę. – Przepraszam za mój wygląda dzisiaj, ale trochę się spieszyłem.

– Jest okej, wyglądasz bardziej jak Louis niż profesor Tomlinson – mówię niepewnie, a on posyła mi łagodny uśmiech. Nie mówi jednak nic więcej, jakby nie wiedział czy traktować to stwierdzenie jak komplement czy obelgę. – W każdym razie, możemy zaczynać?

– Jasne, ale mam coś dla ciebie – powiadamia mnie, podsuwając album ze zdjęciami, który wciąż był na stoliku. Biorę go z pewną rezerwą, patrząc na mężczyznę, który tylko kiwnął głową. W środku są różne zdjęcia, podpisane rokiem i wydarzeniem. Przez parę kartek przechodzę przez cały rok dwa tysiące piąty, przeglądając zdjęcia Louisa ze jego przyjaciółmi. Nie mam problemu z rozpoznaniem ich, bo wiele razy już mi ich opisał. W końcu jednak dochodzę do pierwszego ich zdjęcia z Harrym i uśmiecham się nieznaczenie. Mężczyzna jest naprawdę atrakcyjny, ale też idealnie pasuje do Louisa i to jeszcze bardziej kłuję mnie w serce. – Wziąłem od Liama album, możesz go przeglądać w czasie, kiedy ja będę opowiadał. Uznałem, że to jakoś zobrazuje ci wszystkie wydarzenia i będziesz mogła powiedzieć, jak bardzo przystojny był twój profesor w czasach młodości.

– Wciąż jesteś – mówię od niechcenia, a ten prycha. – Och, nie myśl, że chce tym poprawić swoją ocenę. Nie zależy mi na twoim przedmiocie.

– Cholera, a mogłem opowiedzieć tę historię, jakieś miłej studentce, która wzdychałaby na mój widok – żartuje z lekkim przekąsem. – W każdym razie, skoro już dowiedziałaś sie, jak to się stało, że Liam i Zayn się ze sobą oficjalnie zeszli, to teraz chciałbym zacząć od tego, jak Liam dowiedział się o mnie i Zaynie.

– Największa wasza kłótnia? – upewniam się.

– Właśnie – zgadza się. – A wszystko zaczęło się niedługo po tym, jak przyłapaliśmy Zayna i Liama.

Ω

Jak się okazała ta dwójka wcale nie należy do decyzyjnych osób, jeżeli chodzi o prywatne sprawy i niezbyt potrafili powiedzieć, czy są już w związku czy to coś mniej poważnego. Tym bardziej, że obaj nie za bardzo wiedzieli, czego chce ten drugi, a równocześnie bali się spytać wprost. Louis zaś zdawał sobie sprawę, że Liam jest zauroczony w Zaynie od paru lat, ale naprawdę nie miał pojęcia, jak wydobyć od Malika informacje o jego uczuciach. Postanowił, że najlepszym momentem na to będzie dzień, w którym miał zamiar zrobić sobie nowy tatuaż.

Come On Mess Me Up ✨LARRY✨Where stories live. Discover now