34. Sleep On The Floor

12.8K 986 9.8K
                                    

           

– I jak? – pytam. – Pokazałeś mu to?

– Zanim odpowiem ci na to pytanie – podejmuje wątek Tomlinson – to co ty być zrobiła na moim miejscu?

Zastanawiam się przez chwilę i ze zmarszczonymi brwiami patrzę na twarz Louisa, zerkając też na pozostałych, próbując znaleźć podpowiedź. Niestety, nie odgaduję niczego szczególnego, więc biorę głęboki oddech zanim opowiadam:

– Pokazałabym.

– Nawet wiedząc, jak bardzo go to zrani? – dopytuje Tomlinson.

– Chyba tak – mówię, tym razem już z mniejszą pewnością. – W sensie, nie chciałabym go zranić, ale skoro to by była jedyna możliwość, żeby znienawidził tamtego i zrozumiał, że powinien być ze mną to tak, zrobiłabym to.

– Widzisz, myślisz tak, bo nigdy nie byłaś zakochana – stwierdza Tomlinson. – Pewnie kiedyś też bym tak myślał, ale moja miłość do niego sprawiła, że wolałem, żeby był szczęśliwy, żyjąc w tym kłamstwie. To prawdopodobnie brzmi dziwnie albo nawet jakoś filmowo, ale naprawdę uważałem, że mogę poświęcić własne szczęście na rzecz jego. Chociaż też podświadomie miałem nadzieję, że Harry zechce mnie i tak, że sam zrozumie, że to zawsze powinienem być ja.

– To wszystko jest dla mnie niezrozumiałe – wyznaję. – Przecież gdybyś mu to pokazał to moglibyście być razem i jakoś przeżylibyście jego załamanie. Pomagałeś mu już w czymś takim.

– Może, ale teraz miałabym świadomość, że to przeze mnie tak się czuł – mówi Tomlinson, a ja otwieram buzię, żeby się sprzeciwić, ale nie dopuszcza mnie do głosu. – Tak, wiem, że to Max by go zranił, ale ja pokazując mu to pozwoliłbym na zadanie tej rany. Nie wybaczyłbym sobie skrzywdzenia Harry'ego dla własnych korzyści.

– Czyli co, tak to się kończy? – prycham, wstając. – Spędziłam kilka, może nawet kilkanaście godzin, żeby usłyszeć, że zostaliście przyjaciółmi? Ach, przepraszam, jeszcze jest cudowny morał! Jeśli naprawdę kogoś kochasz to wolisz skrzywdzić siebie niż jego. Gratuluję, profesorze, powiedział mi pan tyle, co te wszystkie pieprzone książki, jakie musimy czytać.

Chcę już wyjść, ale widzę, że Kate jako jedyna wyłamuje się z tej powagi, jaka panuje i ze śmiechem kręci głową. Patrzę na nią pytająco, ale wtedy też Niall uśmiecha się lekko.

– Usiądź, proszę – odzywa się Louis, a ja nie mogę poradzić nic na to, że wykonuję polecenie. – To nie koniec. Żeby to zakończyć muszę opowiedzieć ci jeszcze jedną historię. Historię, która zadecydowała o wszystkim.

– Słucham uważnie – mówię nieco złośliwie. – W jakim roku teraz jesteśmy?

– Czekajcie chwilę – prosi Kate, sprawdzając telefon. Wszyscy przyglądamy jej się uważnie, podczas gdy ona trzyma uniesioną dłoń w górze, jakby chciała nas rzeczywiście zatrzymać, cały czas patrząc w ekran. – Jeszcze chwila. Dosłownie kilka sekund i – robi pauzę – już.

Kate spogląda na drzwi wejściowe, a wszyscy idą jej śladem, jednak nic się nie dzieje. Niall patrzy na swoją żonę ze zdziwieniem, zastanawiając się, co znowu ta wymyśliła.

– Kitty, czy ty...

– Cicho – upomina go, patrząc w telefon. – Jeszcze chwila, musiałam coś źle wyliczyć...

Nagle jednak w drzwiach pojawia się dwójka mężczyzn, których od razu rozpoznaję. Uśmiecham się mimowolne w ich stronę, a oni odpowiadają tym samym, zbliżając się do nas.

– Czy to...? – zaczynam, ale nie mam okazji skończyć myśli.

– Zayn i Liam! – wykrzykuje Kate, wstając. Podchodzi najpierw do Malika, uderzając go lekko otwartą pięścią w pierś, żeby potem zrobić to samo z Paynem. – Spóźniliście się kilkadziesiąt sekund przez co zepsuliście mi zapowiedź waszego wejścia.

Come On Mess Me Up ✨LARRY✨Where stories live. Discover now