27. She's Got You

11.8K 973 6.5K
                                    



– Po powrocie do Nowego Jorku jednak nic się nie zmieniło między mną a Harrym – mówi Tomlinson. –  Już rano zniknął z mojego łóżka, nic nie wspominając o poprzedniej nocy, a nawet unikając tego tematu, gdy go zaczynałem. Za to później opowiedział pozostałym o mnie i o Simone.

– Przecież nie wiedział, że jesteście razem – odpowiadam zdziwiona. – Nie odpowiedziałeś mu.

– Sam wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale dziewczyna zadzwoniła do mnie przez moim wylotem, żeby zapytać się czy wszystko w porządku i umówić się na spotkanie – dopowiada. – Harry był przy tym, więc niezbyt krepował się, gdy powiedział o tym Kate, a to już rozeszło się dalej.

– Czyli jednak ty i Simone byliście parą?

Louis kiwa głową, biorąc głęboki oddech i stukając nerwowo w stół palcami. Przez chwilę unika mojego wzroku, ale gdy w końcu podnosi głowę, zauważam że jest bardzo zażenowany.

– To okropne z mojej strony, ale tak. Tak jakby byliśmy parą.

Ω

Louis i Simona nie byli jak większość par, dlatego trochę trudno było tak nazywać ich relację. Bycie w związku polega, między innymi, na obopólnym uczuciu. Oczywiście, dość często zdarza się, że jedna osoba stara się bardziej od drugiej, ale to wciąż musi być zachowane w pewnych zdrowych normach. W ich przypadku było całkiem inaczej, bo Tomlinson nie potrafił odwzajemnić jej uczucia. Nieważne, jak bardzo chciał ją pokochać, tak jak ona jego, nie umiał wyjść poza zwykłą sympatię. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to jeden z najgorszych sposobów na wykorzystywanie i ranienie kogoś, bo Simona dobrze wiedziała, że jej uczucia są nieodwzajemnione, ale jednocześnie nic z tym nie zrobili. Spotykali się, chodzili na randki, całowali się, starając się nie rozmawiać, o tym co czują. Po prostu byli razem, nie deklarując niczego, bo kobieta dobrze wiedziała, że gdyby wyznała mu miłość, nie odpowiedziałby tym samym albo ją okłamał.

Dlatego nawet później, gdy zaczęli uprawiać seks, była to tylko zwykła czynność. Oczywiście Louis już nie musiał udawać orgazmu, bo było im naprawdę ze sobą dobrze w tej kwestii. Lubił sprawiać, że Simona dochodziła, nawet jeśli on sam później musiał kończyć ręką, bo zawsze na koniec wyobrażał sobie Harry'ego. Zazwyczaj wtedy zamykał oczy, mając przed oczami scenę szczytowania mężczyzny i tego, jak cudownie wyglądał zarówno w trakcie, jak i po tym. Nie potrzebował wiele, żeby osiągnąć swój orgazm, a cały ten nawyk najwyraźniej wcale nie przeszkadzał Simonie albo po prostu nie chciała nawet o tym myśleć.

Jednak mimo tych wszystkich rzeczy, Louis czuł się nawet szczęśliwy. Na pewno nie była to pełnia szczęścia, bo nie można takowej osiągnąć z kimś, kogo się nie kocha, ale była to namiastka czegoś takiego. W końcu był komuś potrzebny, a Tomlinson wciąż był egoistą i lubił to, że komuś na nim zależy. Jeśli nie mógł być to Harry wystarczył mu ktokolwiek, kto chciał, żeby mężczyzna przytulał go w nocy, sprawiając że czuł się ważny. Do tego dochodziły te wszystkie małe rzeczy, jak ciekawe randki, miłe rozmowy czy to że przynosił Simonie codziennie rano kawę do pracy, bo wbrew temu wszystkiemu był dobrym chłopakiem. Dobrze się nią opiekował i starał się na każdym kroku wynagradzać jej fakt, że wcale jej nie kocha, będąc po prostu przyjacielem, który trochę ją rozpieszcza.

Podejrzewam, że każdy z was zastanawia się, dlaczego Louis ciągnął ten związek, który właściwie nie ma sensu. Mało prawdopodobne było to, że Simona jest jego jedyną, skoro w ogóle nic do niej nie czuł, a wręcz czasami męczyło go jej towarzystwo. Dodatkowo doskonale zdawał sobie sprawę, że Harry był tą osobą, która go w pełni uszczęśliwia i nikt mu nie dorówna.

Come On Mess Me Up ✨LARRY✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz