PODZIĘKOWANIA ZA COME ON MESS ME UP

12.2K 735 582
                                    


Hej!

Po raz trzeci piszę podziękowania i wciąż nie jestem pewna, jak się za to zabrać. Bo w końcu, jak można w tych kilku zdaniach podziękować za tak wiele?

Więc zanim może przejdę do bardziej osobistych rzeczy, podam liczby, bo może kogoś to interesuje. Come On Mess Me Up ma 35 rozdziałów, ponad 220 tysięcy słów i 194 omegi. Tak, to aż tyle „Ω", które wciąż was śmieszą. Chyba jednak musicie się przyzwyczaić, bo nie zamierzam z nich rezygnować!

Jest mi bardzo trudno pisać te słowa, bo tym samym będę musiała się pożegnać z tym... właśnie, co to jest? Stanowczo zbyt długie na opowiadanie, jednocześnie nie przepadam za używaniem słowa ff, ale powieść też to nie jest. No nieważne, nie mnie oceniać, do czego to się zalicza. Chodzi mi po prostu o to, że prace nad commu zaczęłam w grudniu dwa tysiące szesnastego roku, a jakiś miesiąc później (dokładnie 6.01, pamiętam, bo Ed wydawał wtedy piosenki. Dzięki za zabranie uwagi, Ed) udostępniłam je tutaj. Od tego czasu minęło, w zależności odkąd liczyć, pięć alb cztery miesiące. To jednak naprawdę dużo czasu, który spędziliśmy razem, widząc się regularnie dwa razy w tygodniu. Z osobami, które regularnie komentują mam wrażenie, że nawiązałam też pewną więź, bo pisałyśmy sobie o naszych dniach czy problemach i po prostu towarzyszyłyśmy sobie w tej drodze. Mam oczywiście nadzieję, że spotkamy się przy następnych moich opowiadaniach!

Ale oczywiście, dziękuję wam wszystkim, że to przeczytaliście. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że czasami byliście jedynym, co mi poprawiało humor! Uwielbiałam czytać komentarze, to co pisaliście na tt i wchodzić z wami w interakcje, a jednocześnie sama świadomość, że nie jestem sama jakoś pozytywnie na mnie wpływała. Naprawdę jestem wam wdzięczna, że wytrwaliście ze mną, bo wiem, że czasami było trudno. Lubię grać na uczuciach w opowiadaniach, ale mam szczerą nadzieję, że nikogo nie zawiodłam.

Podziękowania tym razem nie będą długie, bo właściwie nie wiem, co dodać. Po tylu wypisanych tysiącach słów chyba zabrakło mi ich na to.

Przygoda z Come On Mess Me Up dla mnie się skończyła, chociaż historia będzie trwała we mnie wiecznie. Jestem jednak ciekawa, jak z wami. Wprawdzie nie pojawi się żaden dodatek, bo historia ma według mnie spójne zakończenie, to chciałabym, żebyście napisali mi jakieś wasze wspomnienie z commu. Może to być ulubiony cytat, fragment, rozdział, zachowanie bohatera, sam bohater czy nawet piosenka. Jestem po prostu ciekawa, co wam się teraz będzie kojarzyć z commu!

Ja wspomnę tylko od siebie, że przez te parę miesięcy moje życie zmieniło się nie do poznania i wow, naprawdę jestem szczęśliwa. Oczywiście, z jednej strony sama się do tego przyczyniłam, trochę pomógł mi los, ale wy również! Pewnie większość z was nie zdaje sobie sprawy, jak wiele dla mnie znaczy.

I przy okazji, jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości, czegoś nie zrozumieliście; piszcie. Ja z chęcią odpowiem, pomogę zinterpretować czy po prostu sobie porozmawiamy.

Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia!

Pauls xx

Ach no i zapraszam was na mojego Twittera i #commu

Come On Mess Me Up ✨LARRY✨Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ