Rozdział 6

5K 533 92
                                    



Po powrocie do domu od razu udałam się do swojego pokoju. Kim była ta dziewczyna? Postanowiłam na razie nikomu nic nie mówić. Mam nadzieję że dowiem się wszystkiego przez przypadek, nie chcę słyszeć kolejnych kłamstw żeby zbić mnie z tropu. Mimo tej akcji na molo i tego że ta Oliwia miała pistolet, moje myśli krążyły wkoło fotografii. Zastanawiam się czy łączyło mnie coś z tym chłopakiem.

Zmywając makijaż w łazience zwróciłam uwagę na swoją twarz. Dopiero teraz dostrzegłam delikatną, ledwo widoczną linię od ust do ucha. -A to co do cholery!?- . Jakie to jest straszne nie pamiętać tak długiego okresu swojego życia. Z dwojga złego dobrze że nie obudziłam się z brzuchem. Zaśmiałam się sama do siebie. Postanowiłam napisać do Rafała. Może od niego czegoś się dowiem, jednak tym razem umówię się z nim na neutralnym gruncie, gdzie będzie dużo ludzi. Chciałam już pisać sms'a gdy telefon zadzwonił. Na ekranie wyświetliło mi się zdjęcie Wiktorii.

-No hej słońce! Jak moja mała królewna?

-Dobrze cię słyszeć w tak dobrym humorze Talka. U małej wszystko dobrze. Słuchaj wybieramy się jutro do klubu Barbados z Alanem, Aśka z Sebastianem też idą i jeszcze paru znajomych. Chciałabym żebyś poszła z nami.

Myślę że to dobry pomysł by się czegoś dowiedzieć. Może gdy zobaczę przyjaciół to przypomnę sobie coś.

-Jasne, ale pod warunkiem że wpadniesz do mnie i tu się wyszykujemy razem z Asią.

-Pewnie! Nie ma problemu. Będę o siedemnastej w takim razie. Buziaki!

I już mam miejsce spotkania.

Ja: Hej. Nie mam pojęcia dlaczego wczorajsza sytuacja miała miejsce, ale chciałabym się z Tobą spotkać i to wyjaśnić. Jutro o 20 w Barbadosie.

Rafał: Królowo! Nie ma problemu. Wczorajsza sytuacja to problemy w firmie. Przepraszam poniosło mnie! Będziemy się dobrze bawić!

-No na pewno...

Wzięłam długą relaksacyjną kąpiel po czym wskoczyłam do łóżka. Leżąc i patrząc w drzwi balkonowe na gwiazdy myślałam o chłopaku ze zdjęcia. Nawet nie wiem jak ma na imię. Wyciągnęłam zdjęcie z szafki nocnej i wpatrywałam się w te piękne błękitne oczy. Jego łobuzierski uśmiech był cudowny...

-Będziesz Łobuzem do czasu aż nie dowiem się jak masz na imię. - Powiedziałam sama do siebie i odpłynęłam w głęboki sen. Śniłam o Łobuzie ze zdjęcia.

Obudził mnie blask słońca i duchota. Zapomniałam otworzyć na noc okno. Wstałam z łóżka i automatycznie udałam się pod prysznic. Odświeżona i ubrana w krótkie spodenki i bokserkę poszłam na dół do kuchni. Przy stole siedział tata.

-Witaj córcia. Jak się biegało?

-Całkiem dobrze. - Odpowiedziałam, a moje ciało przeszedł dreszcz. - Gdzie mama i babcia?

-Na zakupach.

-Tato mam pytanie.

-No mów. - Odpowiedział, lecz w jego oczach dostrzegłam lekki niepokój.

-W firmie coś się zmieniło przez te dwa lata? Chciałabym pracować w rodzinnym biznesie. - Chyba się ucieszył.

-No wspaniała wiadomość! Tak zmieniło się dużo. Otwieramy oddział w Chinach więc dobrze się składa że chcesz pracować na miejscu.

-Mam nadzieję że rozmowa kwalifikacyjna przejdzie pozytywnie, tak po znajomości. - Puściłam mu oczko na co się zaśmiał. Wzięłam z szafki słodką bułkę i mleko czekoladowe z lodówki po czym wróciłam do pokoju. Usiadłam na balkonie. Ciszę przerwał mi ryk motocykla. Starałam się zlokalizować źródło dźwięku. Dwa domy dalej motocykliści wsiadali na ścigacze. Wszyscy czarni. Ostatni wyróżniał się. Jechał białą maszyną. Spojrzał w moją stronę, jakby wiedział że ma spojrzeć. Wykonał gest wysłanego pocałunku. Jak oparzona kucnęłam chowając się za balustradą. Muszę sprawdzić kto tam mieszka.

Punktualnie o piątej zaczęłyśmy przygotowania. Wybrałam małą czarną, plus szpilki z czerwoną podeszwą. Chyba będą moimi ulubionymi. Asia zakręciła mi włosy a Wika pomalowała. Mimo przebytej ciąży moja przyjaciółka dalej jest bardzo atrakcyjna. Zauważyłam że dziewczyny co jakiś czar wymieniają się podejrzanymi spojrzeniami. Coś czuję że dziś będzie się działo.

Do klubu weszłyśmy koło siódmej. Wika poprawiała buta, a ja rozglądałam się w celu zlokalizowania znajomej twarzy. Niestety na marne. Największą uwagę przykuło dwóch chłopaków przy barze.

-Wika... To Twój mąż? Bo pożera Cię wzrokiem. - Przyjaciółka spojrzała w stronę baru.

-Nie to mój szwagier i to ciebie pożera wzrokiem.

-Ten drugi to mój narzeczony. - Wtrąciła Asia.

Udałyśmy się więc w stronę baru. Im bliżej podchodziłyśmy tym większy szok przeżywałam.

Przecież to Łobuz ze zdjęcia!

Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now