Rozdział 18

3.1K 268 33
                                    

  -Dziękuję, jestem ci dłużna.

  -Nie ma za co Talka. Mam tylko nadzieję że w końcu wszystko wróci do normy. -odpowiedzial Oskar.

  -Nie rozumiem.

  -No o Krisa mi chodzi. Nie ma z nim kontaktu. Cały dzień siedzi w biurze i zastanawia się co akurat robisz, szuka lekarzy którzy ci będą w stanie pomóc odzyskać pamięć...

  -Też mam nadzieję że moje życie w końcu wróci do normy. Wątpię że ktoś poza mną samą będzie w stanie przywrócić mi pamięć. Do zobaczenia.

  -Pamiętaj że jesteśmy rodziną. Możesz dzwonić kiedy tylko będziesz czuła potrzebę.

-Dziękuję. -podał mi kartkę z numerami telefonów do większości osób.

Trzy godziny później opuszczałam już lotnisko w towarzystwie babci. Rodzice wylecieli. Mam nadzieję że szybko nie wrócą. A chociaż do czasu aż nie wróci mi pamięć. Adrian czekał na nas w aucie na parkingu.

  -Natalko kim dla ciebie jest ten chłopak?  -zapytała babcia w drodze do samochodu. Mój tata pomyślał o wszystkim. Podpisał umowę z Adim, dał mu samochód służbowy i przygotował mi całe biuro .

  -Babciu to tylko kolega z czasów szkolnych. Pojawił się w momencie gdy potrzebowałam kogoś postronnego. Nie martw się nic mnie z nim nie łączy.

W domu dowiedziałam się że babcia jedzie do swojej siostry na tydzień. Przypuszczam że chciała dać mi trochę czasu żebym się oswoiła z całą sytuacją, więc po powrocie odrazu wzięła wcześniej już spakowaną torbę i Adrian zawiózł ją na dworzec.

W ciszy i spokoju wzięłam się za robienie obiadu. Postanowiłam przygotować coś co napewno Stasiowi będzie smakować czyli pierś w panierce i frytki. Punktualnie o piętnastej usłyszałam jak na podjazd wjeżdża samochód. Przez okno w kuchni widziałam Markusa odpinającego Stasia z fotelika, następnie czułe pocałował Nicole w czoło. Coś powiedział przez co się uśmiechnęła ale tylko na chwilę, bo ogólnie czegoś się bała. Zapewne mnie...

Gdy tylko odjechał wyszłam przywitać moich gości trzymając Sajgona za obrożę żeby nie skoczył swoim wielkim cielskiem na małego. Co jak co ale ten mój pies to taki mały cielak.

-No cześć, cieszę się że jesteście. - pies przywitał się z chłopcem i odrazu było widać że będą niezłymi kumplami. Bez żadnych obaw go puściłam i przytuliłam dziewczynę. Czułam jaka jest spięta.

Po zjedzonym posiłku poszliśmy na ogród. Staś rzucał piłkę Sajgonowi, a my usiadłyśmy przy stole z kawą.

-Pewnie się zastanawiasz dlaczego cię zaprosiłam? Widać po twoim zachowaniu że chyba nie przepadałyśmy za sobą.

-Można tak powiedzieć. - była tak speszona że nawet w oczy mi nie spojrzała.

-Chciałabym abyś wszystko mi opowiedziała co wiesz o mnie. -zrobiła wielkie oczy, a ja czułam że jej strach przekroczył skalę jej wytrzymałości. Złapałam ją za rękę. -Nie masz się czego obawiać, proszę cię tylko o szczerość.

Dziewczyna siedziała u mnie do późnej nocy. Opowiedziała mi wszystko od początku. Dowiedziałam się o gangu, czym się zajmują, o wyścigach i o tym jak ją poznałam. O dziwo nie powtórzyła się sytuacja z omdleniem. Gdy w końcu chłopiec zasnął na sofie stwierdziłam że nie ma sensu ich dłużej męczyć i po jakimś czasie jechali już z Markusem do domu. Jednak ja wciąż miałam niedobór informacji. Postanowiłam skorzystać z listy numerów którą dostałam od Oskara...

Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now