Rozdział 21

3.3K 324 38
                                    


Spojrzał na mnie tym swoim zabójczym wzrokiem. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Czułam jego oddech na moich ustach. Nasze nosy się stykały. Poczułam coś. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Czułam podniecenie tą chwilą. Zaraz mnie pocałuje, to będzie mój pierwszy pocałunek z nim. Pierwszy który zapamiętam.

- Jak sobie przypomnisz księżniczko.

Zatkało mnie. Naprawdę. Pierwszy raz nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czy ja żądam tak wiele? Chce poprostu aby mnie pocałował. Może wtedy sobie coś przypomnę. Odsunęłam się od niego i spuściłam wzrok. Zdenerwował mnie? Nie, było mi przykro. Odwróciłam się i udałam do parku maszyn. Jak się bawić to na całego.

- Proszę państwa! To prawdopodobnie był ostatni wyścig tej nocy, ale to nie oznacza końca zabawy! Bary oczywiście będą otwarte do ostatniego klienta, także bawcie się dobrze! Ale, zaraz ,zaraz? Mamy tu jakiegoś ochotnika! Kto ma zamiar zmierzyć się z czarno złotą jamaha? Po figurze kierowcy podejrzewam kobietę, więc panowie? Zakład o całusa?

Usłyszałam głos komentatora stojąc na linii startu. Koło mnie podjechała niebieska honda. Motocyklista wysłał mi gest całusa. Mimo że miał kask już wiedziałam że to Rafał. Kątem oka zauważyłam wzmożony ruch po mojej prawej stronie. Krystian krzyczał na Oliwie, Nadia wymachiwała rękoma.

Ruszyliśmy. Czułam się jak ryba w wodzie. Ten każdy zakręt, adrenalina buzowała w moich żyłach. Widziałam go w lusterku, jechał za mną, jakby dawał mi fory, których nie chciałam. W oddali zauważyłam linie mety, która była zarówno linią startu. Zredukowałam bieg i przekręciłam manetkę dodając gazu. On zrobił to samo i był pierwszy.

Kurwa

Nie da się ukryć byłam wkurzona. Staliśmy jakieś trzy metry od siebie. W koło pełno ludzi. Zauważyłam Krystiana i ekipę. Poczułam TEN ból głowy. Walczyłam. Przypomniałam sobie tylko jakieś urywki, bo z transu wyciągnął mnie smród palonej gumy. Rafał szalał na swojej maszynie. Odwróciłam powoli głowę w jego kierunku, akurat w momencie gdy ściągał kask. Ta wstrętna uśmiechnięta morda. Zszedł ze ścigacza, podszedł do mnie i zdjął mój kask.

- O ile się nie mylę, był zakład o buziaka. - powiedział przeszywając mnie wzrokiem. Poczułam od niego smród alkoholu.

- Pierdol się. - nie mogłam na niego patrzeć.

- Jeszcze zobaczymy kogo będę pierdolił. - zawiesił mój kask na kierownicy i odszedł, znikając w tłumie.

-Ty wariatko! - oho teraz się zacznie, Oliwia jest czerwona że złości.

- Mam sobie przypomnieć? To proszę nie zachowuj się teraz jak moja matka. - odpaliłam silnik i odjechałam w kierunku naszego garażu.

Siedzieliśmy w barze. Oczywiście na terenie gdzie odbywały się zawody. Zajęliśmy podłużny stół. Siedziałam pomiędzy Oliwia i Asią, on naprzeciw mnie. Pożerał mnie wzrokiem, a ja czułam tego dziwnego motylka w brzuchu. Wszyscy rozmawiali, pili i się śmiali. My byliśmy w innym świecie. Nie było nic po za nami. Jego sposób patrzenia na mnie się zmienił. Nie było już w jego spojrzeniu bólu i cierpienia tylko pragnienie? Musiałam to przerwać.

- Idę do toalety. - powiedziałam Asi na ucho i wstałam.

- Iść z tobą? - zapytała.

- Nie trzeba, dam sobie radę. - odparłam i jedynie przelotnie spojrzałam w te piękne błękitne oczy.

Toalety były w drugim pomieszczeniu. Na szczęście ktoś pomyślał o kobietach i zrobił oddzielne ubikacje. Szybko załatwiłam swoje potrzeby. Zmierzając spowrotem do stolika, ktoś pociągnął mnie w stronę bocznego korytarza.

- Witaj skarbie, teraz będę cię pierdolił. - jego uśmiech był odrażający. Zaczęłam się szarpać. Trzymał mnie mocno za ramiona i zbliżał się do moich ust. Zaczął je całować nachalnie i chaotycznie. Nie pomagało odwracanie głowy, bo wtedy schodził na szyję. Szybkim ruchem odwrócił mnie przodem do ściany, łapiąc jednocześnie za dwa nadgarstki naraz. Czułam jak jego ręka dotyka moich ud, pośladków i idzie coraz wyżej. Miałam dość. Byłam bezsilna. Łzy płynęły jak grochy.

- Błagam Cię zostaw mnie. - mój głos się łamał. Wiedziałam już napewno, zgwałci mnie.

- Odrzuciłaś mnie. Ale i tak będziesz moją dziwką. - wsadził mi rękę między nogi i pociągnął w górę przejeżdżając po wrażliwym miejscu. Czułam się coraz bardziej zażenowana. Zaczął macać moje piersi.

- Rafał proszę... - nie miałam już siły walczyć.

Nagle poczułam luz. Ktoś go oderwał ode mnie. To był Sebastian z Dawidem. Zaczęli go tłuc. Moja klatka piersiowa nienaturalnie szybko unosiła się w górę i dół. Byłam w szoku. Wystraszona niczym dziki zwierz na autostradzie wśród tych pędzących samochodów.

- Księżniczko... - ten aksamitny głos. Spojrzałam w jego kierunku. Stal cztery kroki odemnie. Szybko pokonałam tą odległość i mocno się w niego wtuliłam. Zamknął mnie w uścisku, złapał za pośladki i podrzucił do góry. Był silny, wysoki i dobrze zbudowany. Oplotłam jego biodra nogami i ruszył przed siebie. Po chwili poczułam jak idziemy do góry po schodach. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, usiadł na sofie cały czas trzymając mnie na rękach. Oparł się wygodnie a ja wtuliłam się jeszcze mocniej. Poczułam na plecach jego dłonie. Masował w górę i dół. Czułam się .... Bezpiecznie. Wróciło wspomnienie. Tylko że tym razem było inaczej. Przypomniałam sobie uczucia. Uczucie bezpieczeństwa w jego obecności. Było mi dobrze przy nim. Nie chciałam żeby mnie puszczał. Potrzebowałam go. Czułam to.

- Już dobrze. Jestem tu. - Jego słowa działy na mnie jak relanium. Uspokajały i odprężały. Uniosłam się spoglądając mu w oczy.

-Dziękuję. Ocaliłeś moja dumę. - powiedziałam niewyraźnie z lekką  chrypką w głosie. - dziękuję. Patrzył na mnie tym razem z troską. Dzieliły nas centymetry. Spojrzałam na jego usta. Chciałam poczuć ich smak. Przypomnieć sobie jak to jest, z nim.

- Chodź bym miał kogoś zabić, tobie nie spadnie włos z głowy księżniczko. - powiedział i złączył nasze usta.

Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now