Rozdział 7

5K 579 105
                                    

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To ten chłopak ze zdjęcia! Musiało nas coś łączyć. Przyjaźń, a może miłość? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Wiki.

-Cześć szwagier! - Krzyknęła do Łobuza uderzając go w ramię.

-No hej, gdzie Alan? - Zapytał patrząc ukradkiem na mnie.

-Parkuje auto, zaraz przyjdzie. Przedstawiam Ci moją przyjaciółkę Natalię.

Spojrzał mi głęboko w oczy.

-Hej. - Nic więcej nie potrafiłam z siebie wydusić. Poczułam małe skrzydełka motylków w brzuchu.

-No witam. Miło gościć w klubie tak piękne istoty. - Pocałował moją dłoń jak prawdziwy dżentelmen. - Krystian jestem. Napijesz się czegoś? - Krystian... Dla mnie będziesz Łobuzem.

-Chętnie. - Sprawdzę jak dobrze mnie zna! - Zdam się na ciebie. 

-Kamila, cosmopolitan proszę. A wy dziewczyny czego się napijecie? - Wie co lubię... Mam plan na resztę wieczoru. Będę go sprawdzać. Punktem pierwszym byłaby korona i wszystko stałoby się jasne gdyby nie to że miał założone rękawiczki motocyklowe. Takie bez palców, ale zakrywały miejsce gdzie mógł być tatuaż... 

Udaliśmy się do loży. Usiadł na przeciw mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Asia przedstawiła mi Sebastiana. Pamiętam go. Chwile rozmawialiśmy o planowanej dacie ich ślubu który miał się odbyć latem. Rozmowę przerwał nam chłopak, podobny do Krystiana.

-Cześć zapominajko!- Krzyknął w moją stronę po czym przytulił dość mocno. Nie czułam się dziwnie. Wręcz przeciwnie. Czułam się bezpiecznie. W oddali zauważyłam Rafała, a po chwili mój wzrok padł na Łobuza. Który jest tym właściwym? A może żaden z nich?

-Domyślam się że ty jesteś Alan?

-Zgadza się. Pamiętasz mnie? - Uśmiech zniknął z mojej twarzy. Nie pamiętam swoich przyjaciół.

-Niestety nie. Wiktoria mi dużo o Tobie opowiadała.

-Na pewno wszystko w końcu wróci. - Powiedział i objął mnie ramieniem. 

-Mam taką nadzieję, a teraz przepraszam na chwilę. 

-Iść z tobą? - Zapytała Asia.

-Chyba trafię do toalety. - Zaśmiałam się. Kierując się w stronę baru zauważyłam Oliwię. O nie to nie jest dobry moment na spotkanie Rafała. A tak po za tym skąd ja wiedziałam gdzie są toalety?

Weszłam do pomieszczenia i spojrzałam w lustro. Natalio przypomnij sobie coś! To dobry moment. Na umywalce leżała serwetka. Gdy spojrzałam na nią zabolała mnie głowa. To TEN ból. Nauczyłam się nad nim panować.

"Jak najszybciej uciekajcie z klubu" Widziałam napis na serwetce i śmiejącą się Wiktorię. Chwilę później strzał. Siedziałyśmy pod stolikiem. Ktoś nas niósł do pokoju na końcu tego korytarza. Jakiś mężczyzna zbliżał się do mnie. Kominiarka i niesamowity błękit. Ocean zamknięty w oczach. 

Ocknęłam się ze swojego transu, o ile można to tak nazwać. Kogo to oczy?

Wyszłam z toalety i od razu spojrzałam w lewo. Były tam te drzwi. Więc moje wizje są naprawdę wspomnieniami. Szłam zamyślona w stronę baru, gdy nagle wpadłam na kogoś. Złapał mnie w pasie, zaś moje dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej . Spojrzał na mnie z góry. Ten błękit. Kominiarka, rękawice i buty motocyklowe... To on rano przejeżdżał pod moim domem!

-Przepraszam. - Natalia idiotko wysil się na coś lepszego! Skarciłam sama siebie w myślach.

-Nic się nie stało księżniczko. - żołądek skurczył mi się o dwa rozmiary, a serce przestało bić. Gdzieś w głowie mi szumi, ale nie mogę znaleźć odpowiedniej szarej komórki odpowiedzialnej za to wspomnienie... Ale wiem już jedno. Nie łączyła nas przyjaźń. 

Zawstydzona odsunęłam się od niego i wróciłam do loży. Szedł krok w krok za mną. Wśród znajomych siedziała Oliwia! 

-Cześć. - Powiedziała nieśmiało i wstała.

-No hej. Tego bym się nie spodziewała. A więc znamy się dłużej?

-Tak. Można powiedzieć że się przyjaźnimy. - Atmosfera zrobiła się dziwna. 

-Śledziłaś mnie?

-Nie. To był czysty przypadek. Poznałam cię od razu, ale nie chciałam cię denerwować. 

-Czym?

-Tym że jakaś obca baba rzuca się na ciebie twierdząc że się przyjaźnicie. - Puściła mi oczko. Nie mam do niej żalu. Czuję sympatię. Zaczęłam się śmiać.

-Racja. Dziwnie bym się czuła. - Mimowolnie przytuliłam ją do siebie. Potrzebowałam tego. 

Impreza trwała dalej. Wszyscy po za Wiktorią mieli już dobre humorki. Poczułam jak wibruje mój telefon. 

Rafał: Czekam na dworze. Tylne wyjście.

Czas stanąć twarzą w twarz z potworem...

Wstałam i udałam się do tylnego wyjścia. Nie wiem skąd, ale pamiętam takie rzeczy. Otworzyłam drzwi. Stał w świetle latarni w niewielkim rozkroku i skrzyżowanymi rękoma na piersi. Wyraz jego twarzy nie był zbyt dobry. 

-Po chuj piszesz mi że mam być o dwudziestej, jak nawet nie raczyłaś ze mną pogadać. Od dwóch godzin czekam. - Zaczął krzyczeć. 

-Uspokój się. Lepiej wytłumacz mi nasze ostatnie spotkanie... 

-Już Ci pisałem że mam problemy w firmie, przepraszam. Kocham cię na zabój, ta sytuacja też mnie dobija. Chcę żebyś w końcu zamieszkała u mnie tak jak planowaliśmy. Nie pamiętasz że staraliśmy się o dziecko? - Że co kurwa!? Jakie dziecko!?

-Sama już nie wiem w co mam wierzyć. - Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Stał w nich Łobuz. Nastroszony jak pitbull przed walką. Czekał, ale nie wiem na co. 

-O widzę że z byłym się bawisz... - Powiedział Rafał. Byłam w szoku. Trzymałam zdjęcie byłego chłopaka a nie miałam nic co kojarzyło mi się z niby aktualnym? Coś tu nie gra. Czas najwyższy pogadać z dziewczynami. 

-Nie wiem o co ci chodzi. Przyszłam z koleżankami na imprezę. Nie znam jego jak i nie znam ciebie! - Na te słowa zdenerwował się. Ponownie złapał mnie za nadgarstek, a we mnie coś pękło. Poczułam przypływ mocy. Poczułam że jestem KIMŚ. Wzięłam zamach prawą, wolną ręką i z siłą całego ciała uderzyłam go w nos. 

-Ty mała suko! - O nie. Strzał kolanem w krocze, gdy się schylił poprawiłam w nos. Padł na ziemię zwijając się z bólu. Zrobiłam to wszystko w szpilkach! Odwróciłam się w stronę drzwi. Stał w nich Łobuz, niechlujnie oparty o futrynę bił brawo. 

-Widzę że poprawiłaś swój prawy sierpowy, księżniczko. - Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja utonęłam w tym spojrzeniu. 

-Masz papierosy? - Wyciągnął paczkę częstując mnie mentolowym Vogue, kątem oka widziałam jak Rafał odchodzi wolnym krokiem.

-Moje ulubione. 

-Wiem. Dlatego je mam. - Spojrzałam na niego podejrzanie. 

-Znalazłam nasze wspólne zdjęcie.

Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now