Rozdział 26

3.2K 312 16
                                    


Amanda jest wysoką, szczupłą szatynką z prostymi włosami do pasa.  Kocie oko i czerwona szminka u sekretarki raczej nie są na miejscu. Irytowało mnie w niej prawie wszystko. Dałam jej miesiąc. Po tym czasie jeżeli się nie polubimy to znajdę sobie kogoś na jej miejsce. Adrian na sofie prychnął, na co dziewczyna uraczyła go spojrzeniem, żeby zaraz potem wykrzywić powiększone usta w grymas. Wyglądała jak karp. Mimo wszystko zachowałam się fachowo.

- Natalia. Poproszę cię o kosztorys ostatniego transportu i kalendarz spotkań. Mam nadzieję że się polubimy. - obdarzyłam ją uśmiechem, który odwzajemniła chodź nie był z pewnością szczery.

- Już się robi. - powiedziała i wyszła, a ja w tym momencie dostałam wiadomość.

Łobuz: Hej księżniczko. Jak mija pierwszy dzień w pracy?

Poczułam ukłucie w sercu. Pamiętam wszystko, ale nie to co ważne. Nie pamiętam miłości. Nie wiem co to znaczy kochać. Krystiana potrzebuje. Czuje się przy nim bezpiecznie. On biedy tak się stara a ja nie pamiętam naszego uczucia względem siebie...

Ja: Hej ;) całkiem sympatycznie. Adrian obudził mnie o 7 bo zaspałam. Jestem już w biurze i właśnie poznałam swoją sekretarkę.

Łobuz: No to chyba dobrze nie? Kiedyś pracowałaś u nas. Może chciałabyś wrócić?

Ja: Mogę Ci pomagać, ale nie zostawię firmy. Rodzice na mnie liczą.

Łobuz: Możemy omówić to przy kolacji? ;)

- Ej, mała? Ty musisz iść do lekarza. - Adi przerwał mi wymianę sms'ów.

- Po co?

- Bo to nie jest normalne jak ktoś się uśmiecha do telefonu. - jego śmiech był zaraźliwy, ale nie w tym momencie.

- Spadaj...

- Co, Kochaś napisał? - mam wrażenie że on mnie zna na wylot.

- Noo, zaprasza mnie na kolację.

- I ty się zastanawiasz?

- Nie wiem czy mam iść.

- Pewnie że pójdziesz, chociaż nie... Ja cię zawiozę. - powiedział, wstał i ruszył w moją stronę. Kucnął przy moim fotelu, a dłonie oparł o moje nogi. - zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa, mała. Nie mogę cię mieć jako partnerki, to chociaż będę miał jako przyjaciółkę. Taką młodszą siostrzyczkę o której zawsze marzyłem. - zatkało mnie. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że aż otworzyłam usta. Wzrokiem kiwnął w stronę telefonu. Złapałam smartfona, a chłopak wrócił na swoje miejsce.

Ja: Mam to rozumieć jako randkę?

Łobuz: Możemy to nazwać spotkaniem biznesowym jak wolisz. :D Będę po ciebie o siódmej.

Ja: Mam dużo pracy więc pewnie będę jeszcze w biurze.

Odpisałam a do gabinetu znów weszła ona. Bez słowa położyła dokumenty na biurku. Wychodząc spojrzała znów na mojego szofera.

- Widzę że bardzo się lubicie. - spojrzał na mnie jak na idiotkę na co ja zaczęłam się śmiać. - Dobra już! Bo zaraz zabijesz mnie wzrokiem. Krystian mnie dziś odbierze, więc masz już wolne.

- Super. Z taką szefową to ja mogę pracować. - ucieszył się jak małe dziecko. Chwycił swoją kurtkę i skierował się do drzwi. - Do jutra mała, jak coś by się działo to dzwoń.

Znudzona papierkową robotą spojrzałam na zegar w telefonie. Była już szósta. W biurze zostałam ja, Amanda i ochroniarz. Przeciągnęłam się i wstałam kierując kroki w stronę drzwi. Chciałam powiedzieć dziewczynie że może iść do domu. Nie będzie mi już dziś potrzebna. Nie zdążyłam przejść pół gabinetu, gdy jednak ona, cała rozpromieniona wpadła do środka.

- Jakiś przystojniak tam czeka, pyta czy może wejść. Mówi że był umówiony na spotkanie. - miała takiego banana na ustach że już się domyśliłam... Podoba jej się Krystian. Muszę pokazać jej że on jest mój. Minęłam ją i wyszłam na korytarz. Krystian stał niechlujnie oparty o ścianę, jedną ręką trzymał duży bukiet z samych czerwonych róż, zaś drugą miał w kieszeni. Ubrany w czarne spodnie, koszulę i marynarkę wyglądał całkiem... Nieziemsko. Jednak gdy dostrzegłam jego buty nie mogłam powstrzymać śmiechu. Oczywiście na nogach miał ciężkie motocyklowe obuwie. Przechylił głowę w moją stronę a na jego twarzy pojawił się TEN uśmiech.

- Zapraszam do środka. - Amanda stała z boku zaśliniona. Krystian od niechcenia odepchnął się noga od ściany i podszedł do mnie pokazując gestem dłoni żebym szła przodem, więc tak też zrobiłam. Po chwili poczułam jak łapie mnie za tyłek. Byłam pewna że ona to widziała.

Weszliśmy do środka, powoli odwróciłam się do niego twarzą. Zamknął drzwi na klucz, a następnie oparł się o nie krzyżując ręce z bukietem kwiatów w dłoni na wysokości pasa. Jego wzrok zdradzał pożądanie przez duże "P" .

- Teraz będziemy negocjować...

Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now