Rozdział 28

3.2K 292 21
                                    


- Ktoś nas śledzi? - zapytałam niepewnie. Uraczył moją osobę przelotnym, zaniepokojonym spojrzeniem i wrócił do obserwowania tajemniczego auta za nami.

- Na to wygląda, ale zaraz to sprawdzimy. - zredukował bieg i wcisnął gaz. Jechał szybko i gwałtownie skręcał. Po paru minutach brawurowej jazdy, spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem. Już wiedziałam...

- Nie bój się księżniczko. Nie dam cię skrzywdzić. - ani trochę nie dodało mi to otuchy. Wjechaliśmy na obwodnicę miasta. Krystian wyprzedzał to kolejne auta, kompletnie nie zważając na bezpieczeństwo. Byłam przerażona. Nagle przed nami wyrosły dwa tiry. Były tylko dwa pasy ruchu a one jechały obok siebie. Książę był skupiony.

- To się nie uda... - wyszeptałam.

- Zamknij oczy. - nie posłuchałam, oczy miałam wielkie jak nigdy. Jechał coraz szybciej, centralnie na króli szos. W ostatnim momencie odbił na prawo gdzie zaczynał się pas zjazdowy. Początkowo ucieszyłam się że wracamy do miasta, jednak moja radość nie trwała długo. W mgnieniu oka wyprzedził ciężarówki, tym samym zostawiając tamto auta w tyle. Spojrzałam w lusterko, nie widziałam go.

- Zgubiłeś go, czemu tak pędzisz? - mój głos się łamał.

- Uwierz mi że tacy ludzie tak łatwo nie odpuszczają. - spojrzał we wsteczne lusterko i przeklął pod nosem. Faktycznie auto ponownie siedziało nam na ogonie. Krystian wyłączył radio.

- Weź mój telefon i dzwoń do Alana. - biorąc od niego smartfona dotknął mojej dłoni. Przeszedł mnie dreszcz. Przyjemny dreszcz. - Weź na głośnomówiący.

Włączyła się poczta głowowa.

Hej tu żona Alana, jesteśmy w kinie, nie musisz oddzwaniać szykuje się długi wieczór.

- Kurwa! Dzwoń do Sebka.

Sebastian odebrał po dwóch sygnałach.

- No co jest stary? - Jego głos był tak rozbawiony. W tle słyszałam śmiejącą się Asię. Poczułam ukłucie w sercu. Dlaczego my nie możemy przeżyć spokojnego wieczoru?

- Jestem na obwodnicy z Natalką. Ściga nas granatowy bus. Ile potrzebujesz czasu?

- Kurwa! Jestem za miastem. Do obwodnicy mam trzy minuty. Dzwonię już do chłopaków.

Krystian przymknął oczy i wziął głęboki oddech.

- Daj znać jak ogarniesz kogoś. Jedziemy w stronę wybrzeża.

- Jasne. Już dzwonię.

Rozłączył się. Zamyślona patrzyłam przed siebie gdy, nagle poczułam możne uderzenie. Bus siedział nam na ogonie.

- Kto to może być? - zapytałam. Nie wiedziałam czy to odpowiedni moment ale potrzebowałam rozmowy.

- Nie mam pojęcia księżniczko. Sam chciałbym wiedzieć.

Spojrzałam w lusterko, zdziwiłam się gdy nie widziałam samochodu. Odwróciłam głowę w stronę Krystiana chcąc mu o tym powiedzieć i wtedy zauważyłam go. Mężczyznę w kominiarce w samochodzie obok, celującego do nas z pistoletu.

- Krystian! Uważaj!! - przeraźliwie krzyknęłam, na co książę wcisnął hamulec. Traf chciał że kawałek dalej był zjadł do miasta. Nie wiele myśląc skręcił tam. Natychmiast odwróciłam się widząc jak tamten zawraca na obwodnicy i podąża dalej za nami.

- Proszę cię usiądź i się nie odwracaj. - deja vu... To samo było z Maksem.

- Skądś to znam. - odpowiedziałam poprawiając się na fotelu.

- Bo już kiedyś to przeżyłaś. Byliśmy ścigani przez Maksa, mojego wroga.

Chciałam dalej grać swój teatrzyk gdy usłyszałam głośny huk. Przejechaliśmy skrzyżowanie na czerwonym świetle, przez co aż pięć samochodów miało czołówkę. Mały karambol. Miałam dość.

- Krystian, boję się.

- Nie masz czego. Nic ci się nie stanie.  - nie brzmiał ani trochę przekonująco. Sam się bał.

- Nie wiem czy przeżyje kolejne dziesięć minut... Muszę ci coś powiedzieć...

Księżniczka nie zna ŁobuzaKde žijí příběhy. Začni objevovat