Rozdział 29

3.1K 299 35
                                    

- Czy to nie może zaczekać? - zapytał. Widziałam że jest bardzo ciekaw, ale musiał się skupić na drodze. I na tym by nas nie zabić. Jednak to było ważne, nie wiedziałam jak to się skończy. Musiałam mu powiedzieć.

- Krystian ja pamiętam. Pamiętam wszystko.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Jego oczy były przeplecione na zmianę bólem i radością. Dopiero po chwili skarciłam się za to że mu akurat teraz powiedziałam. Nie przykładając wagi do  kierunku jazdy wjechał w ślepą uliczkę. Gdy chciał wycofać zauważył wjeżdżający samochód. Byliśmy w pułapce.

- Wysiadaj! - bez zbędnych pytań szybko odpięłam pas i wysiadłam z auta. Przeszłam przed maską do niego. Złapał mocno moją rękę i pociągnął za sobą.

- Porozmawiamy o tym później. - był zły. Bardzo zły. Usłyszałam trzask drzwi samochodowych.

Biegliśmy w stronę parku. O ile w miarę dobrze kojarzyłam niedaleko było moje stare mieszkanie.

- Wiem gdzie możemy się ukryć. - powiedziałam i usłyszałam strzał.

- Szybko! Prowadź!

Po chwili byliśmy już pod moim wcześniejszym domem. Weszliśmy do środka na całe szczęście na recepcji nikogo nie było. Biegłam w stronę schodów pożarowych,  oglądając się za siebie czy mężczyzna dalej za nami biegnie. Nie widziałam go więc mieliśmy przewagę. Drzwi ewakuacyjne były otwarte. Biegliśmy po schodach ile sił w nogach. Miałam już dość. Byłam zmęczona. Zatrzymaliśmy się dopiero na dachu. Był zachód słońca.

- Tu nas nie znajdzie. - odetchnęłam, ale tylko na chwilę. Nie zdawałam sobie sprawy z tego że dopiero teraz zacznie się ostra jazda bez trzymanki. Krystian stał na wprost mnie. Nie było widać po nim ani grama zmęczenia w przeciwieństwie do mnie. Ja sapałam jak koń po westernie. Jego przenikliwy wkurwiony wzrok przewiercał mnie na wylot.

- Powtórz to.

- Tu nas nie znajdzie. - Grałam głupią. Bałam się konfrontacji, bałam się że odejdzie i zostawi mnie samą.

- Nie rób ze mnie idioty! Doskonale wiesz o czym mówię!

Spojrzałam na niego aby po chwili znów spuścić wzrok.

- Pamiętam.

Patrzył jeszcze chwilę na moją osobę po czym się odwrócił zrobił parę kroków, wplatając dłonie we włosy, widziałam jak je ciągnie. Jego mięśnie były napięte. Nie widziałam go jeszcze takiego.

- Od kiedy?

- Od momentu kiedy wstaliśmy rano i powiedziałeś że jestem szefową naszego gangu. - zaśmiał się. Tak przeraźliwie, rozpaczliwie się zaśmiał.

- Czyli na zebraniu i u ciebie w pracy... Spaliśmy ze sobą po... - urywał zdania w połowie słowa. Podeszłam do niego i chciałam złapać za ręce, ale się odsunął. - Nie dotykaj mnie. Pamiętasz wszystko i nic mi nie powiedziałaś!? - zdenerwowany podszedł do drzwi. Chciał wrócić do budynku, niestety drzwi były zamknięte. - Kurwa! - zaczął napierać na nie swoim ciałem. Jednak nie da się tak łatwo wyważyć stalowych drzwi. - Masz telefon? Mój został w aucie.

Wyjęłam z torebki komórkę. Dobrze że jestem kobietą i mimo co by się działo, torebkę zawsze trzymam w garści. Podałam mu urządzenie.

- Kurwa nie ma zasięgu! - Jedno już wiem. Jesteśmy na siebie skazani w tej złości.

Krystian chodził po dachu, jakby to miało mu pomóc w jakiś sposób, wymyśleć genialny plan jak się stąd wydostać. Po dłuższej chwili która trwała chyba z godzinę usiadł pod murem, obok drzwi. Nie zastanawiając się długo usiadłam obok zostawiając jakieś czterdzieści centymetrów przestrzeni między nami.

- Jak bardzo zły jesteś? - zapytałam prawie szeptem.

- Bardzo.

- Przejdzie ci?

- Nie wiem.

- Krystian, tylko jest problem, bo ja nie powiedziałam ci wszystkiego...



Księżniczka nie zna ŁobuzaWhere stories live. Discover now