Kapitel 5

1.7K 118 16
                                    

Pov.Andreas.

Nie wiem co mi strzeliło do łba z tą grą , ale w Internecie tak słodko to wyglądało ,że nie mogłem się powstrzymać. Ale patrząc na to z drugiej strony to bardzo dobry test. Zarówno dla mnie jak i dla niej. Chociaż ja nigdy się nie zakocham , bo to nie możliwe.

Śpiąc sobie w wygodnej pozycji poczułem mokre krople na moim karku. Natychmiastowo podniosłem się do pozycji siedzącej przecierając oczy. Karolina ?

- A co ty tu robisz ? – spytałem ziewając.

- Próbuję cię starannie obudzić. – zachichotała brunetka ukazując szereg śnieżno białych , prostych zębów.

- Małpa. – burknąłem biorąc do ręki czyste ubrania i kierując się do łazienki. Doprowadzenie do ładu zajęło mi nie całe dziesięć minut. Kiedy spojrzałem na zegarek myślałem , że mnie szlag trafi. Kto normalny wstaje o piątej rano !?

- Welliś. – jęknęła patrząc na mnie z politowaniem.- Koszulka.

Spojrzałem na siebie i faktycznie ubrałem nie w tą stronę co trzeba. Byłem zbyt zmęczony aby powrotem wracać do łazienki tylko przegrałem się przy Karolinie. Patrzyła na mnie jak na milion dolarów.

- Zrób zdjęcie. – zaśmiałem się. Brunetka spiorunowała mnie wzrokiem po czym głęboko wzdychając usiadła na moim łóżku. Taki mały człowieczek a tyle w nim nienawiści. Karolina długo nie mogła się na mnie gniewać. Kilka minut później buzia się jej nie zamykała. Dosłownie jak nie ona. Potrafiła poruszyć sprawy o których nawet nie rozmawiała z moją siostrę. A skąd to wiem ? U nas w domu są naprawdę bardzo cienkie ściany. Nie powiem , bo i ja się otwarłem. W pewnym momencie zauważyłem , że nie jest w cale taką wredną suką. To przesłodka dziewczynka , która ciągle się uśmiecha.

Wredna Karolina vs słodka Karolina ? Zdecydowanie wygrywa ta druga. Przegadaliśmy całe dwie godziny i gdyby nie śniadanie pewnie dalej byśmy rozmawiali.

Przez calutkie śniadanie myślałem nad przezwiskiem dla tego małego głupola. Żadne zwierze wodne nie wchodziło w grę , ponieważ ani ona ani ja nie lubimy ryb.

- Słodziak! – zaśmiał się Markus spoglądając mi przez ramię. I tu jest myśl! Że ja też wcześniej na to nie wpadłem.

- Jesteś wielki Eisenbichler!

Momentalnie wstukałem w telefon 'Słodziak' i uradowany jadłem dalej swoje 'niby' śniadanie , które tak naprawdę nie było śniadaniem.

Po śniadaniu mieliśmy dosłownie chwilkę dla siebie , ale całą kadrą ustaliliśmy , że ten czas poświecimy na siłowni. Nie było mi to na rękę , szczególnie , że teraz mam co robić ale zgodziłem się. Praca na siłowni układała się bardzo dobrze. O dziwo wszyscy byli uśmiechnięci i nikt nie miał do nikogo pretensji. Naprawdę zdarzyło się to po raz pierwszy.

- To dowiem się co to za laska ? – spytał Wank robiąc te swoje pedalskie minki.

- Moja koleżanka ze szkoły deklu. – burknąłem. I tak mi nie uwierzył , bo nikt mi już tutaj nie wierzy. A wszystko przez tego pajaca z Austrii...

Po siłowni od razu pojechaliśmy pod skocznię i tam kończyliśmy naszą rozgrzewkę. Biegaliśmy , skakaliśmy i w moim wypadku przyglądałem się Polakom. Nie było ich na siłowni ,a teraz zwykle skaczą przez kapelusz. Naprawdę podziwiam ich.

- I co się tak gapisz lamusie ? – spytała Karolina podchodząc do mnie.

- To ja cię od słodziaków nazywam , a ty do mnie takim tekstem ?

Freunde || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz