Kapitel 16

1.4K 91 1
                                    

Z samego rana , kiedy jeszcze Andreas spał wymknęłam się z pokoju zostawiając mu małą 'pożegnalną' karteczkę. Lot miałam za godzinę więc musiałam się sprężać. Zdążyłam się tylko przebrać gdy do pokoju wszedł Kamil. Wziął moją walizkę i poszliśmy na dół , gdzie czekała już na mnie taksówka. Jeszcze raz pożegnałam się z Kamilem i wsiadłam do środka mówiąc taksówkarzowi miejsce w które ma pojechać.

Lotnisko nie było daleko i na miejscu byliśmy może po kwadransie. Zapłaciłam taksówkarzowi i pognałam na odprawę. Całe lotnisko było przeludnione co znaczenie utrudniało jakiekolwiek poruszanie się jednak i tutaj sobie poradziłam. Sprytnie przemknęłam się przez tłumy wrzeszczących ludzi i cudem znalazłam się w odpowiednim samolotem - wiem bo kilka razy sprawdzałam czy aby to na pewno ten.

Przez cały lot byłam zmuszona wysłuchiwać wielkich poczynań dwóch bab , które nie wiedzą co to prywatność. Ja wiem , że niektóre panie po piędziesiątce  takie są , ale ludzie , bez przesady!

Z lotniska odebrała mnie Julia gdyż tylko ona wiedziała o moim nagłym przylocie. Moja przyjaciółka nie dawno zdała prawo jazdy i to jej samochodem pojechałyśmy do mojego domu. Mama , podobnie jak ciocia Bella były zaskoczone moim przyjazdem ale nie miałam czasu na tłumaczenie im wszystkiego. Wpadłam do swojego pokoju jak huragan , zabrałam z szafy torbę treningową i z Julią pojechałyśmy na halę gdzie miał odbyć się trening.

Na hali był nasz cały skład włącznie z trenerem i mini widownią w postaci partnerów każdej z dziewczyn. W sumie to nie każdej , gdyż mojego chłopaka jakoś nie było widać... Ale tylko dlatego , że jest fikcyjny i właśnie trenuje w Szwajcarii.

- Jakieś sugestie ? – spytał pan Fisher lecąc wzrokiem po każdej z nas. Widziałam minę Lei i musiałam się odezwać. Podzieliłam się z całą grupą moim pomysłem i miałam nadzieję , że choć w pewnym stopniu trener się do niego zastosuje. Z reguły pan Fisher to osoba , która nie lubi dyktatury ale zastosował się do mojego pomysły co świadczy , że ma dziś dobry humor.

Zawsze na początku rozgrzewki biegałyśmy siedem kółeczek , ale dziś ominęłyśmy ten etap i od razu przeszłyśmy do rozciągania. Chwilę później podzieliłyśmy się po dwie siódemki i zaczęłyśmy grać.

Szału nie było , ale jak na pierwszy raz po długiej przerwie to było całkiem nie źle aczkolwiek i tak mogło być lepiej. Dziewczyny próbowały namówić mnie na wyjście do klubu , ale za bardzo to do mnie nie przemawiało. Dziewczynom udało się mnie namówić na zwykłą domówkę 'dla wybranych'.

Wróciłam do domu właściwie tylko po to aby coś zjeść i się umyć gdyż nie pachnę najlepiej.

- A kiedy wrócisz ? – spytała moja mama wychylając się zza drzwi od sypialni.

- Może dziś. – zaśmiałam się. Ubrałam na nogi sportowe adidasy i owijając się szalem wyszłam z domu. Dom Jasmine , a mój dosłownie dzieliły dwie ulice i już po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Domówka trwała na całego , a jej głównym źródłem był barek a dokładnie zwykły stolik gdzie porozstawiana była wódka.

- Bawisz się w barmana ? – spytałam podchodząc do Josha, mojego kolegi z ławki.

- Karolina! – krzyknął radośnie odkładając swój alkoholowy koktajl i przytulając mnie. Nie od dziś wiadomo , że Josh lubi wypić.

Impreza trwała w najlepsze i nawet ja pozwoliłam sobie na kilka drinków chociaż nie powinnam. Czym byłaby impreza u Jasmin bez zabawy ? Usiedliśmy wszyscy w kółku , a na środku kręciła się pusta butelka po pepsi. Nie była to taka niewinna gra jakby się mogło wydawać. Wszyscy mieli w sobie procenty i gra była co raz ostrzejsza. Kiedyś w końcu musiało wypaś na mnie , prawda ?

- Wyzwanie. – zachichotałam radośnie.

- Pocałuj Ariena. – powiedziała Julia patrząc na mnie z powagą. Arien to bardzo przystojny szatyn , ale inteligencją to on nie grzeszy.

Byłam pijana i nie za bardzo kontrolowałam swoich ruchów a gra to gra. Szatyn siedział obok mnie więc ujęłam jego twarz i połączyłam nasze usta.

Freunde || A.WellingerWhere stories live. Discover now