Kapitel 24

1.3K 95 3
                                    

Pov.Karolina.

Sprawiłam nie złą niespodziankę swoim przyjaciołom , ale i tak największą niespodziankę sprawił Kamil – zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. Jest moim nowym idolem , autorytetem!

Całą noc spędziłam z moimi rodakami wspólnie świętując pierwsze miejsca Kamila i oraz uwaga , uwaga... Trzecie miejsce Pitera! Chodź przebywałam z chłopakami , to chciałam pogadać z Wellingerem. Bądź co bądź przez ten głupi zakład bardzo się do niego zbliżyłam i ... I chociaż nie powinnam to zależy mi na nim. Na turnieju o Puchar Niemiec ciągle o nim myślałam , i myśl , że nie mogę go przytulić i powiedzieć 'będzie dobrze' doprowadzała mnie do szału. Ja... Ja naprawdę się do niego przywiązałam. Żałuję , że jestem taka naiwna. Dla niego to tylko gra...

Z samego rana pojechaliśmy na Monachijskie lotnisko i stamtąd polecieliśmy do Krakowa , zaś stamtąd pojechaliśmy autokarami do Wisły. Zarwałam noc i podróż to była jedyna okazja aby odpocząć. Chłopaki ciągle mi dokuczali i robili mi wiele zdjęć ale dla mnie najważniejszy był sen.

W Wiśle , zaraz po przyjeździe rozpakowałam swoje rzeczy i postanowiłam zostać w moim pokoju hotelowym. Chciałam trochę pobyć sama , aby móc poukładać myśli. Świeże powietrze to dobry przyjaciel. Pomaga oczyścić umysł. Siedząc na balkonie , przy minusowej temperaturze czułam się wtedy , jak po raz pierwszy kiedy użalałam się nad sobą po stracie mojego 'ukochanego'. W tym wypadku siedziałam i układałam ten burdel w mojej głowie , który zrobił Wellinger. Wszedł i za cholerę nie chce wyjść. Miało być zabawnie , a wplątałam się w niezłe bagno z którego na pewno nie wyjdę cało o ile w ogóle wyjdę. Wtem , czyjeś duże ręce objęły mnie w pasie , a na szyi poczułam ciepły oddech.

- Tęskniłem. – powiedział blondyn jeżdżąc delikatnie nosem po mojej szyi.

- Ale tak naprawdę , czy tylko tak mówisz ? – spytałam zaciskając zęby. Chłopak nie odezwał się dłuższą chwilę , a jego oddech stawał się co raz bardziej nieregularny.

- Naprawdę. – wyszeptał przygryzając delikatnie płatek mojego ucha. Skłamałabym mówiąc , że w cale mi się nie podobało. Kurczę , co ze mną jest nie tak ? Nienawidziłam go , a teraz pozwalam mu się przytulać ?

Wellinger , co ty ze mną robisz ?

Pov.Andreas.

Przytulając tą drobniutką brunetkę , czułem się jakbym trzymał w ręku swój największy skarb. Skarb z którym się założyłem i nie mogę przegrać.

Jak na tę porę było zimno ,ale nasze ciała które w pewien sposób przylegały do siebie tworzyły jedno wspólne pole wytwarzające ciepło. Było mi wygodnie , ale przecież nie możemy siedzieć tak w wieczność , szczególnie , że nie długo pora kolacji ażeby mieć energię trzeba jeść.

- Chodźmy już do środka. – powiedziałem wstając. Brunetka uśmiechnęła się i wyruszyła kręcąc zabawnie głową. Chciałem korzystać z każdej wolej chwili jaką mam i ten czas chciałem spędzić właśnie z Karoliną. I nie robię tego wszystkiego dla tej gry. Owszem chcę ją wygrać , ale to co robię ,robię dla własnej przyjemności.

Karolina widocznie była zmęczona , ale za żadne skarby nie chciała się położyć. Chodziła w te i we w te i nawet moja 'zawsze magiczna' czekolada nie pomogła. Byłem naprawdę zmartwiony tą sytuacją i postanowiłem poradzić się Gregora bo w końcu on ma w zapasie te wszystkie napoje energetyczne.

Po wypiciu ich było jeszcze gorzej...

Freunde || A.WellingerWhere stories live. Discover now