Kapitel 48

1.1K 80 1
                                    

Po wczorajszym prologu nie rozumiem już nic. Myślałam , że zasady będą takie same jak w Lahti a tym czasem do cyklu Raw Air wlicza się jeszcze kwalifikacje czyli prologi , konkursy inwidualne oraz drużynowe. Wszystko fajnie , tylko po co to ?

Po wczorajszej serii prowadzenie objął Andreas , a mój kuzyn został totalnie zdeklasowany. Myśleliśmy , że go tam rozszarpiemy. Jednak warto było ryzykować przemytem papryki. Żyła skakał jak oszalały! Dzisiejszy konkurs również był tutaj w Oslo , więc od samego rana chodziłam za Kamilem i ciągłymi jękami , narzekaniami próbowałam motywować go do pracy.

Cały dzień miałam ograniczony kontakt z Andreasem , więc kiedy tylko mogliśmy wysyłaliśmy sobie wiadomości. Andreas jednym słowem doprowadzał mnie do śmiechu , ale do czasu. Znów wtrąciła się ta nieznajoma dziewczyna. Wypisywała jakieś głupoty , a ja nic nie mogłam na to zrobić. Groziła mi a ja nie mogłam nic jej powiedzieć. Było mi przykro , że dziewczyna , która nie zna prawdy może pisać takie rzeczy.

- Co się stało Karolina ? Dlaczego płaczesz ? – spytał zmartwiony Kamil.

- Nic.

- To przez Wellingera , tak ? Coś ci zrobił ? – pytał dalej.

- Nie! – krzyknęłam. – Jego do tego nie mieszaj.

Potrzebowałam komuś się wyżalić. Akurat w dobrym momencie zjawił się Kamil. Życie nauczyło mnie , że jemu zawsze mogę zaufać. Usiedliśmy na spokojnie w miejscu gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał i wszystko mu opowiedziałam. Okazało się , że mój kuzyn wcale nie wie o mnie wszystkiego. Nie wiedział co wyczyniałam w szkole i co tak naprawdę czuję. Wszyscy wpierali sobie , że jestem grzeczna jak aniołek , a tym czasem taki wybryk. Kamil również mylił się co do moich uczuć względem Andreasa. Co prawda z jego ust padały żarty na ten temat ale nigdy nie pomyślał , że my z Niemcem coś więcej... Szkoda , naprawdę szkoda. Kiedy zrzuciłam cały ciężar z swojego serca , dałam upust emocją. Popłakałam się jak dziecko ,któremu odebrano zabawkę. Bardzo drogocenną zabawkę.

- Musimy coś z tym zrobić! – wybuchł nagle brunet , podnosząc się ze swojego miejsca.

- Ale co ? Nie znam jej. Nie wiem kto to. –powiedziałam ocierając łzy.

- Musimy iść z tym na policję! To przecież karalne! – ciągnął nadal Kamil. Postanowiłam już się nie odezwać. Chciałam by to się skończyło , ale nie chciałam nikomu robić problemów. Szczególnie , że go nie znam.

Chwilę później musiałam być już w pełni ogarnięta. Zaraz rozpocznie się konkurs drużynowy i byłabym zła na siebie , gdy moje zachowanie wpłynęło na lot Kamila. Jednak najbardziej współczuję Wellingerowi. Ma przekichane z taką psychofanką. Z tych wrażeń rozbolała mnie głowa. Wydawało mi się , że moja czaszka zaraz eksploduje więc nie robiłam z siebie już ofiary losu i po prostu zaszyłam się w domku przeznaczonym dla Polaków. Tutaj przynajmniej było ciepło i w spokoju mogłam wypić gorącą herbatkę. Zaraz na początku pierwszej serii zadzwonił do mnie Robert. Tęsknił za mną. Ciągle mi to powtarzał , zresztą nie tylko on. Ani również bardzo mnie brakowało. Ale cóż się dziwić ? Spędzali ze mną więcej czasu niż moi rodzice. Znali mnie na wylot. To Ania niekiedy musiała chodzić za mną do szkoły , kiedy to 'niby' wszczynaliśmy bójki z Andreasem.

Freunde || A.WellingerUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum