Kapitel 49

1.2K 78 3
                                    

Wczoraj Polacy co prawda zajęli trzecie miejsce , ale znów odskoczyli od ambitnych Austriaków. Dziś po raz ostatni na Holmenkollbakken odbędą się zawody , a później przeniesiemy się dalej. Choć Kamil ciągle wypytywał o tą dziewczynę , to nie mogłam się na niego złościć. To mój kuzyn i wiem , że chce dla mnie jak najlepiej.

Nie miałam ochoty jechać z powrotem na skocznię. Nie czułam się na siłach aby tam jechać , ale zdołał przekonać mnie Maciek. Obiecał mi , że nie odstąpi mnie na krok choć w to tak naprawdę nie wierze.

Po przyjeździe na skocznię , od razu chciałam iść do domku i tam przesiedzieć cały dzień , ale Maciek stanowczo mi zabronił. Pchał mnie w różne miejsca , nie pozwalając abym chociaż na chwilę mogła odpocząć. Powoli zaczęło mnie to już irytować , ale lepsze to niż słuchanie ciągłych jęków Kamila. Kot ciągle mnie zagadał próbując zwrócić moją uwagę na jego osobę. Udało mu się , naprawdę udało mu się. I nawet kilka razy pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Do samego konkursu wałęsaliśmy się razem. Przez ten cały czas ani razu nie spotkałam Andreasa. Nawet nie napisał... Po raz kolejny zrobiło mi się smutno , kolejna osoba mnie olała. Nie chciałam udawać twardą. Chciałam nią być. Momentami rozmowa ze mną była istnym piekłem. Traktowałam wszystkich z góry sądząc , że są tacy sami jak Wellinger. A jeżeli już o nim mowa , to jego też szybko spławiłam. Był zaskoczony takim obrotem spraw , zresztą ja również. Nakrzyczałam na niego i prawie go przy tym pobiłam. Chyba jednak przydadzą mi się te tabletki na uspokojenie...

Podczas konkursu wiał ostry wiatr , ale dyrektor – Walter Hofer postanowił doprowadzić konkurs do końca. Niektórzy skoczkowie mieli mu to za złe , ale nic nie mogli zrobić. Kamil i Maciek nie mieli powodów aby naskakiwać na Austriaka , ale mieli pretensje do siebie. Uważali , że mieli lepsze warunki niż Kraft , a zawalili i uplasowali się tuż za podium. Kurczę , było mi ich szkoda. Obwiniali się za swój wynik , ale nie mieli na to wpływu. Przecież taki jest sport.

Po powrocie do swojej 'bazy' od razu położyłam się na łóżku. Byłam wykończona dzisiejszym dniem , choć tak naprawdę nic nie robiłam. Nagle mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącego sms'a. Westchnęłam po czym wpisałam pin.

Słodziak: Co z tobą nie tak ?

Ja: A kogo my tu mamy! No proszę , co za łaska! Wellinger napisał...

Słodziak: Zadałem ci pytanie i pragnę znać na nie odpowiedź.

Ja: A ja pragnę ci przywalić.

Słodziak: Co ci się stało ? Dlaczego jesteś taka chamska ?

Ja: Ja ? Dlaczego zarzucasz mi , że jestem CHAMSKA ?! Kim ty jesteś żeby tak twierdzić ?!

Słodziak: Przestań , proszę. Co ja ci takiego zrobiłem ?

Ja: Wiesz , w sumie to nic ale lubię się nad tobą pastwić <3

Słodziak; Aha. Czy ma się rozumieć , że już wszystko ok. ?

Ja: Zastanowię się.Muszę kończyć ,pa

Słodziak: Miłej nocy , Karol <3

Freunde || A.WellingerМесто, где живут истории. Откройте их для себя