Ostatnio coś miałam dużą wenę i postanowiłam zrobić mały maraton :D
Pov.Andreas.
Nie była to dla mnie zręczna sytuacja. Nigdy nie spałem z dziewczyną w jednym pokoju. Krępowało mnie to , ale żeby nie dać po sobie poznać rzucałem jakieś słabe żarciki. Jednak po dzisiejszej nocy uważam , że nie jest tak źle. Opowieści mojego przyjaciela , są jednak jednym wielkim kłamstwem.
Dzisiejsze treningi były opóźnione o dwie godziny. Mieliśmy trochę więcej czasu aby się wyspać. Mój sen skończył się równo z godziną ósmą. Karolina jeszcze spała , tak więc postanowiłem wykorzystać ten czas i ubrałem się oraz spakowałem wszystkie rzeczy. Zbliżała się pora śniadania i z bólem musiałem obudzić moją współlokatorkę. Ona tylko przewracała się na łóżku mrucząc jaki to ja jestem głupi.
- Zaraz tutaj przyjdzie Kamil. – powiedziałem wychodząc z pokoju. Zza drzwi było tylko słychać jak dziewczyna zamyka drzwi do toalety. Usiadłem przed pokojem i czekałem aż łaskawie z niego wyjdzie. Nie minęło może nawet dziesięć minut , a Karolina wyłoniła się ze swojej jaskini.
- Gdzie ten Kamil ? – spytała rozglądając się dookoła.
- Poszedł na śniadanie. – zaśmiałem się. Dziewczyna przymrużyła oczy , ale nie odezwała się tylko pewnym krokiem podążyła do windy.
Po godzinie dwunastej , samochodami pojechaliśmy pod skocznię. Wyglądała ona lepiej niż poprzednio. Śnieg był równomiernie wyłożony , i wszystkie przejścia skocznia-trybuny były zabezpieczone. W naszych domkach był już cały sprzęt i tam poszliśmy jako pierwsze. Pierw miał odbyć się krótki trening , a później miała być wstępna odprawa. Nie byłem pewien co do mojego kombinezonu , ale jeżeli w Obersdorfie mnie nie złapali to i tu uniknę kary.
- Podkabluje , zobaczysz. – zaśmiała się Karolina.
Na odprawie modliłem się aby nic nie wykryli. Gdyby teraz wyszło , że mam za duży kombinezon to byłoby już po mnie. Przede mną był Maciek. Sprawdzali go chyba z godzinę zanim go przepuścili. Ze mną było podobnie , ale niczego się nie przyczepili.
- Jednak mnie nie wydałaś. – powiedziałem podchodząc do uśmiechniętej brunetki.
- Po co robić komuś problemów...
Zamiast jechać samochodem , wybraliśmy się na piechotę. Co prawda było trochę kilometrów , ale było całkiem ciepło i nie wiało. Nagle nasze telefony nie przestawały wydawać z siebie dźwięków.
- Czy ciebie teżEisenbichler dodał do konwersacji ? – spytałem.
- Tak. – mruknęła.
Zyla: Ej dobra język english ?
Bicher: A umiesz Niemiecki , albo my Polski ? Nie ? Dzięki.
Ja: Okay , ale po co ta grupa ?
Kraft: Ty nie udawaj Greka! Grupa powstała z inicjatywy Markusa i nosi ona nazwę „Freund" aczkolwiek to tylko podtekst , ponieważ tak naprawdę grupa to wielcy zwolennicy waszego związku. (jakbyś nie wiedział to ty i Karolina).
Stoch: Przestań pieprzyć bo pierzysz Kraft. Ja ci mówię Andiś ty kup pierścionek , albo ewentualnie jakieś fajne (sztuczne) kwiatuszki i wesele!
Lewandowska: Czy ty siebie słyszysz ? ewentualnie WIDZISZ ? Ja mam człowieku dopiero dziewiętnaście lat! Ale na kwiatki bym się nie poskarżyła...
Kot: A mi też ktoś kwiatki kupi ?
Zyla: Pies.
Ja:Fajne rady FREUNDLISCH. Ale nie skorzystam. My z Kają się tylko przyjaźnimy.
Lewandowska: Dobrze mówi 👍
- Banda debili. – mruknęła niezadowolona brunetka.
1/4
YOU ARE READING
Freunde || A.Wellinger
Fanfiction2017© " Nieznany: Zagrajmy więc w pewną grę. Prawmy sobie komplementy , udawajmy kłótnie , rozmawiajmy ze sobą często , każdego ranka mówmy sobie „dzień dobry" , a wieczorem „dobranoc" , chodźmy na wspólne spacery , wymyślmy sobie przezwiska , pr...