Notka odautorska: Opowiadanie jest fanfikiem do fanfika, bo niesamowicie zainspirowało mnie opowiadanie "Czego tu tak sterczysz?". Postanowiłam więc napisać scenkę na podstawie jednego z fragmentów epilogu. Raczej nie będzie to miało zbyt wiele sensu, jeśli nie przeczytacie tego opowiadania, więc zachęcam - a właściwie gorąco polecam, bo jest niesamowite.
Opowiadanie dedykuję oczywiście TeaJiness, autorce "Czego tu tak sterczysz?". Dziękuję za inspirację i cudowne przedstawienie relacji Papyrusa i Undyne.- No już, otwieraj - mruknęła pod nosem Undyne, przestępując z nogi na nogę i drżąc z zimna. Po raz kolejny zapukała do drzwi. Który to już, piąty, szósty? Cóż, na pewno możliwość, że nie usłyszał pukania, już dawno została wykluczona.
Undyne odetchnęła głęboko i tym razem z całej siły załomotała w drzwi pięścią.
- Sans?! - wykrzyknęła. - Sans, wiem, że tam jesteś! - przerwała na chwilę, nasłuchiwała. Cisza. - Chciałam tylko porozmawiać! - Znów przerwa, miała nadzieję, że zaraz usłyszy jego kroki. - Jeśli nie otworzysz, wyłamię drzwi!
Nie otworzył.
Jego strata.
Undyne skoncentrowała się, zebrała wszystkie swoje siły i jednym celnym kopniakiem otworzyła drzwi na oścież, wyłamując przy tym zawiasy. Weszła do środka.
W domu panował przenikliwy ziąb, było niewiele cieplej niż na zewnątrz. Sans, tak jak się spodziewała, siedział na kanapie, owinięty w co najmniej trzy koce. Nie spał. Nie ruszał się. Po prostu patrzył pustym wzrokiem gdzieś przed siebie.
- Mogłeś oszczędzić drzwi, gdyby tylko zechciało ci się je otworzyć - zauważyła, krzyżując ręce.
Tylko wzruszył ramionami - cóż, na tyle, na ile można wzruszyć ramionami pod trzema kocami. Grunt, że pod zwałami materiału miał miejsce jakiś ruch.
- Zapłacę za nie, nie martw się.
Nadal się nie odzywał.
- Dlaczego jest tu tak zimno?
- Piec się zepsuł - powiedział wreszcie zachrypniętym głosem.
- Kiedy?
- Jakieś trzy dni temu.
- Coś poważnego?
- Nie. Ciągle się rozwala. Parę minut roboty i znowu działa. Tak to już jest.
Więc dlaczego teraz go nie naprawiłeś?, chciała zapytać, ale powstrzymała się. I tak wiedziała, jaka będzie odpowiedź.
Rozejrzała się po wnętrzu, które było zaskakująco czyste, utrzymane w porządku. Szczerze mówiąc, spodziewała się zapuszczonej nory, takiej jak te, w których mieszkają samotni mężczyźni w kreskówkach i ludzkich filmach.
Uświadomiła sobie, że ten ład był jeszcze bardziej przerażający.
- Sans - zaczęła, czując, że znów powraca do niej rozpacz. - Czy ty w ogóle ruszasz się z tej kanapy?
- Nie.
- Och. - Milczała przez chwilę. - Kiedy ostatnio coś jadłeś?
- Nie wiem.
- O Boże. A śpisz chociaż?
- Też nie wiem.
No tak. W takim stuporze, w stanie oderwania od rzeczywistości, rozróżnienie snu od jawy było niemal niemożliwe.
- Sans, wstawaj.
- Co? - Spojrzał na nią bez cienia zrozumienia.
- Wstawaj. - W jej głosie brzmiała desperacja, próbowała ją zatuszować. Bez skutku.
![](https://img.wattpad.com/cover/98200822-288-k67301.jpg)
STAI LEGGENDO
Opowiadania Undertale
FanfictionZbiorowisko moich opowiadań. "Czyste" Undertale, czasem shipy i AU. Duża dawka Skelebrosów Psychicznych Wraków™. NIE przyjmuję zamówień, ale jeśli macie jakiś interesujący headcanon, pomysł, teorię czy obserwację, dzielcie się śmiało! Inspiracje mil...