Zabałaganione umysły

292 36 26
                                    

Co do przerwy - załóżmy po prostu, że jest to przerwa od bardziej wymagających projektów, głównie mojego AU. Krótkie, luźne opowiadania, takie jak to, nadal powinny się pojawiać w miarę regularnie, choć zależy to tylko od mojej weny.
Co do poniższego tworu... to dziwne opowiadanie. A właściwie opowiadania. Trzy krótkie scenki. Chciałam po prostu w ramach wyzwania opisać parę symptomów i zachowań, które pasowały mi do Alphys, Undyne i Papyrusa. Sansa nie ma, bo Sans miał już swoje siedemnaście tysięcy słów o byciu psychicznym wrakiem :v

Alphys obudziła się w zaskakująco dobrym nastroju. Wyskoczyła z łóżka, wyspana i pełna energii, na śniadanie zamiast zwyczajowej zupki chińskiej zrobiła sobie owsiankę z owocami, nawet pozmywała po sobie naczynia.

Nie pamiętała, kiedy ostatnio miała tyle sił.

Spojrzała na zegar – była dopiero dziewiąta. O tej godzinie zwykle jeszcze spała, ewentualnie leżała w łóżku i usiłowała się zmusić do stawienia czoła kolejnemu dniu. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy, nie mogła tego zmarnować.

Może powinnam zadzwonić do Undyne?, pomyślała, ale szybko stwierdziła, że na socjalizowanie się zdecydowanie nie miała energii. Musiała wymyślić coś innego.

Może wyjdę z laboratorium, przejdę się do Nowego Domu i...

Nie. Jeszcze ktoś by ją zapytał o potwory, na których przeprowadzała eksperymenty.

Musiała po prostu znaleźć sobie jakieś miłe zajęcie w domu. Coś, na co zwykle nie miała siły. Coś jak... sprzątanie.

To jest to!, pomyślała, pstryknęła palcami i pognała do sypialni.

Początkowo szło dobrze. Ścielenie łóżka nie było potrzebne, wystarczyło tylko wcisnąć przycisk odpowiedzialny za składanie go w minimalistyczną kostkę. Poza tym Alphys uprzątnęła stół roboczy, układając projekty i szkice w kilka posegregowanych tematyczne stosów. Wyrzuciła też puste kubki i pudełka po chińskim jedzeniu. Sprzątanie dostarczyło jej naprawdę wiele radości, przyłapała się nawet na nuceniu pod nosem.

Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej?, zastanawiała się z uśmiechem, rozglądając się po pokoju, który wydał jej się trochę jaśniejszy, może nawet bardziej przestronny. Czuła się wspaniale.

Później jednak nadszedł czas na uprzątnięcie zawartości szafy.

Alphys wiedziała, czego się spodziewać. Nie sprzątała tam od wieków i po prostu to ignorowała, zaglądając do wnętrza tylko od czasu do czasu, by wyjąć parę w miarę czystych rzeczy i natychmiast zamknąć drzwi.

Teraz miała siłę. Mogła nareszcie zrobić coś z tym bałaganem.

Zamaszystym ruchem otworzyła drzwi, niemal wyrywając je z zawiasów – Undyne byłaby z niej taka dumna! – i wzięła głęboki oddech, patrząc na wiszące na wieszakach pomięte sukienki i zalegające na dnie szafy niezidentyfikowane ubrania.

Jej zapał ostygł tylko odrobinę.

Dam radę.

W ciągu niecałej minuty wyrzuciła wszystko na środek pokoju, zerwała sukienki z wieszaków, wygarnęła wszystko z półek. Przez chwilę patrzyła z satysfakcją na puste wnętrze szafy, oddychając ciężko. Uśmiechnęła się, zacisnęła pięści, odwróciła się na pięcie, całkowicie gotowa na kilkadziesiąt minut przeglądania ubrań i...

I zamarła.

Wpatrywała się w stertę ubrań leżącą przed nią i czuła, jak ulatuje z niej cała energia, zastępowana przez dobrze znane zmęczenie i niemożność zrobienia czegokolwiek.

Opowiadania UndertaleWhere stories live. Discover now