Jesteś ze mnie dumny? - epilog (Bad Brother AU)

269 30 88
                                    

Natchnęło mnie i powstała druga część opka o autodestrukcyjnym Papyrusie, bo przecież nie mógł pozostać nieszczęśliwy na zawsze.
Wild jadłowstręt appears.

Bracia rzadko rozmawiali.

Papyrus jednak zawsze starał się powiedzieć cokolwiek, zapytać o dzień, pochwalić się jakimś niewielkim sukcesem, próbować wciągnąć brata w luźną gadkę o niczym.

Teraz jednak milczał – przez niemal cały czas.

- Znowu wychodzisz? – zapytał Sans, opierając się o balustradę na piętrze i obserwując brata zmrużonymi oczami.

Papyrus drgnął, zatrzymał się z jedną dłonią na klamce, spojrzał na niego z wyrazem przerażenia, ale szybko się otrząsnął.

- Tak – odpowiedział krótko i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.

Papyrus odpowiadający zwykłym „tak"? Niezaczynający natychmiast paplać o tym, dokąd idzie, z iloma potworami się spotka, co osiągnie? To nie było zbyt normalne.

Sans wzruszył ramionami i wycofał się do swojego pokoju.

Przynajmniej Papyrus był teraz mniej męczący.

-=-

Trafiła go.

Upadł na ziemię, czując, jak jego prawą nogę wypełnia ból promieniujący od miejsca, w którym uderzyła włócznia. To nie było mocne trafienie, w końcu tylko ćwiczyli, specjalnie wkładali w swoje ataki nieco mniej siły, ale...

Ale zawsze udawało mu się unikać ataków Undyne.

- Wszystko okej? – zapytała, podchodząc do niego i pomagając mu wstać.

- Oczywiście! Wszystko jest w jak najlepszym porządku! – odpowiedział tak entuzjastycznie, jak tylko potrafił, choć jego dusza była w tej chwili chaosem pełnym rozczarowania, wściekłości i rozpaczy.

No i, rzecz jasna, zmęczenia.

-=-

- Widziałem dzisiaj Papyrusa – powiedział Grillby, poprawiając okulary.

- Taa. Trudno go nie widzieć. Ciągle gdzieś lata poza domem – mruknął Sans. Poczuł na sobie świdrujący wzrok barmana. – No co?

- Nic. Po prostu nie wyglądał najlepiej. Wszystko z nim w porządku?

- Jasne. Co miałoby być nie tak?

- Pierwszy raz widziałem szkieleta, który ma cienie pod oczami.

- On nigdy nie był entuzjastą długiego spania – zaśmiał się.

- Może i tak, ale nigdy nie wydawał się taki wykończony – westchnął Grillby. – Naprawdę tego nie zauważyłeś?

- Prawie w ogóle nie ma go w domu, Grillbz.

- Powinieneś go o to zapytać.

Sans przewrócił oczami, ale skinął głową.

Zapytać nie zaszkodzi.

-=-

Kolejny bieg do domu.

Ból wciąż się pojawiał, ale nie był już aż tak dokuczliwy.

Papyrusowi udawało się powstrzymywać łzy.

Był z siebie zadowolony.

Wpadł do domu, gotowy znów oczyszczająco się wypłakać, jak po każdym treningu ponad własne siły, ale zamarł, gdy zobaczył Sansa, który opierał się niedbale o ścianę salonu. Wyraźnie na niego czekał.

Opowiadania UndertaleDove le storie prendono vita. Scoprilo ora