Letnie wakacje rozpoczęły się z prawdziwym impetem pogodowym. Słońce przygrzewało na tyle mocno, iż utrudniało przebywanie poza bezpieczną strefę cienia. Korzystałam z jej dobrobytu na tarasie, podczas gdy ojciec dreptał pomiędzy ogrodem a domem z głową pełną myśli.
— W Japonii powinno być podobnie, chociaż pora deszczowa dobiegła już końca — powiedział, sprawdzając na telefonie prognozę pogody. Długo przekonywał się do kupna smartfonu, a kiedy już to zrobił, nie mógł się z nim rozstać.
— Wiesz, co trzeba było zrobić przed upadkiem muru berlińskiego żeby zadzwonić? A jaka radość była z wysłania e-maila? Wy to macie teraz wszystko, to nie wiecie, co to było za życie. — rzadkie skłonności do marudzenia uruchomiły się w ojcu, kiedy stanął przed wyzwaniem pakowania się. Na pomoc przybyła jednak mama, zapanowując nad wrzawą powstałą w domu na dwa dni przed naszym wylotem. Mnie udało uporać się ze wszystkim bez problemu, tacie już nie.
— Dawno nie było konieczności wyjazdu na tak daleką odległość. Po prostu...
— Pan doktor zasiedział się za długo w jednym miejscu — wyszeptała mama, tuląc się do jego umięśnionych pleców.
— Z wami jest mi najlepiej — odparł . Okazywali sobie bardzo dużo czułości, co cieszyło mnie, a ich samych chyba jeszcze bardziej.
Udałam się do swojego pokoju, słuchając po drodze ich wspólnego śmiechu niosącego się po domu. Nie miałam nigdy realnej świadomości, jak wielki trud musieli włożyć w to, abyśmy bezpiecznie mogli siedzieć we własnych czterech ścianach, bez przeszkód okazując swoje szczęście. Wszystko, co wiedziałam o przeszłości moich rodziców, było ich opowieścią, nie moją.
— No, odpisz... — mruknęłam, wchodząc do pokoju. Trzymałam telefon w dłoni i czekałam, aż Ryo raczył odpowiedzieć na pytanie, czy wszystko u niego było w porządku.
Hana: Stary... Trzy dni nie dajesz znaku życia.
Hana: Widzę, że jesteś dostępny.
Hana: Ryooooo!!!!
Ryo: Przestań.
Hana: Żyjesz :3 Co z Tobą?
Ryo: Nie wiem jeszcze jak długo.
Hana: Co???
Ryo: Nieważne.
Hana: Mów.
Ryo: Nie.
Ryo: I tak mi nie uwierzysz.
Hana: Wątpisz we mnie.
Ryo: Daj spokój. Mam kłopoty.
Hana: Jakie???
Ryo: Hmmm...
Hana: Ryo!
Ryo: Hmm... nie ma mnie w domu.
Hana: Gdzie jesteś??!
Ryo: W pociągu.
Hana: Dokąd? *szok*
Ryo: Do Jokohamy. Potem przesiadka.
Hana: Do Tokio?
Ryo: Do Tokio.
CZYTASZ
NAMELESS GODS
Fanfiction,,Ponieważ nie mam imienia, nie mogę umrzeć za sprawą Death Note'a" *** Dwaj Bogowie Śmierci. Jeden umarł, lecz jego legenda wciąż żyje. Drugi, choć przepadł bez wieści, zdaje się być ciągle obecny. Każdy z nich rozsiewa strach, a w sercu wzbudza uc...