ALMA NOX

33 2 0
                                    


Wszelkie widoki mogły wydawać mi się zachwycające, jednak najpiękniejszym z nich niewątpliwie był widoki zwiastujące świąteczną w naszym salonie. Rząd jasnych, migoczących lampek na choince oraz trzaskający ogień w kominku sprawiał, że nabrałam ochoty odpocząć. Nie było na to jednak czasu, bowiem głos mamy z kuchni pogonił mnie do pracy. Zebrałam się z fotela, mrucząc pod nosem nieskończoną listę tego, jak bardzo mi się nie chciało. Mama usłyszała to, więc przytuliła mocno do siebie, potargała moje krótkie włosy i od razu kazała wykonać pięć rzeczy równocześnie.

Święta przygotowałyśmy same, widząc się z tatą jedynie wieczorem. Przeładowany pracą, musiał zostawać długimi godzinami w szpitalu, dzielnie znosząc zimową serię niesamowicie skomplikowanych operacji neurochirurgicznych, a właściwie ich kierowanie. Skupiał się także na pisaniu kolejnych naukowych opracowań, podręczników dla studentów medycyny, konsultacjach oraz na tych sprawach, jakich wymagano od człowieka na takiej pozycji. Zamieszanie zaczęło się jesienią, gdy wróciłam do szkoły, tata po drugim urlopie, a potem, gdy nastał październik, rozpoczęcie roku akademickiego i nieskończona ilość rozpraw sądowych z udziałem mamy. Wszyscy byliśmy więc zapracowani, a nim się obejrzeliśmy, minął listopad przepełniony chłodem. Potem nastał grudzień.

Wiele rozmów rodziców miało miejsce beze mnie, chociaż wszystkie mnie dotyczyły. Jedna, szczególnie ważna, wywarła wpływ na naszą trójkę, gdyż zdecydowała o najbliższym Bożym Narodzeniu.

— Emiko będzie spała w pokoju z Haną. Tych trzech położymy w salonie.

— Jeden na podłodze?

— Znajdziemy materac, napompujemy go, da się jakiś koc. Przeżyjemy.

— A doktor Reichwein i Dieter w pokoju gościnnym?

— Dokładnie tak, Nino. Ach. — Tata skrzyżował ręce na piersi, gdy wieczorem, po jego pracy, spisał swój plan na kartce, strategicznie przypisując każdemu jego miejsce do spania. Przyjrzał się jej krytycznie, skonsultował w spojrzeniu z mamą. Wszelkie ustalenia potwierdzili uśmiechem, potem pocałunkiem. Przez ostatni czas byli tak blisko siebie, jak jeszcze nigdy przedtem.

Obserwowałam ich z daleka, poprawiając kolejne dekoracje zawieszone przy oknach. Babcia przesłała nam ozdoby utrzymane iście w japońskim stylu. Na ich widok mama zmarszczyła czoło, tata zaś zaczął się śmiać. Wspólnie zgodzili się na ich powieszenie w naszym domu, szczególnie, że miała być z nami Emiko.

Cieszyłam się na myśl ponownego ujrzenia mojej cioci, tym bardziej, że utrzymywałyśmy ze sobą stały kontakt. Nieco inaczej było z trójką naszych przyszłych gości, szczególnie z jednym z nich, który miał określone pory na kontakt ze światem.

Telefonu od Ryo mogłam spodziewać się co drugą środę miesiąca, trwającego jedynie dziesięć minut. Możliwość kontaktu z nim zaczęła się w październiku, a informacja o niej została przekazana przez tatę. To on utrzymywał kontakt z detektywem I oraz policjantem Tatsuyą, więc to na ich prośbę, tata zapytał mnie, czy miałam ochotę na rozmowę z chłopakiem.

Zaskoczył mnie, bowiem wydawało mi się przez ten czas, że tata był wyraźnie przeciwny wszelkim rozmowom z człowiekiem mającym tak poważne zarzuty, w dodatku znajdującego się pod ścisłą kontrolą największego detektywa świata, a przynajmniej jedynego, którego poznałam osobiście. Zgodziłam się jednak, właściwie z czystej ciekawości. Już po pierwszej rozmowie wiedziałam, że będę czekać z niecierpliwością na kolejne.

Głos Ryo wydawał mi się spokojny jak nigdy, gdy po raz pierwszy od lipca mogliśmy ze sobą porozmawiać. Zapytał mnie, jak się czułam, jak spędziłam resztę wakacji i co właściwie działo się u mnie. Nie miałam zamiaru opowiadać mu dokładnie całej historii, dlatego jedynie nakreśliłam mu, co działo się od czasów powrotu z Japonii. Nim się obejrzeliśmy, on musiał już kończyć.

NAMELESS GODSWhere stories live. Discover now