- Justin, mogę oddzwonić po pracy? – spytałam, przytrzymując ramieniem telefon.
Przemierzałam patio ze stertą segregatorów w dłoniach.
Poniedziałek zawsze był tym najgorszym dniem. Nie ze względu na to, że to pierwszy dzień po weekendzie. Zwykle wszystkie najważniejsze spotkania się wtedy odbywały.
Tego dnia i tak było dosyć gorąco, ponieważ w hotelu odbywał się event marki Inglot i premiera nowej kolekcji kosmetyków.
- Nie, nie możesz! – zawołał. – Townes, mój ślub odbywa się za miesiąc, rozumiesz to? ZA MIESIĄC! A praktycznie nic nie mamy przygotowane, zupełnie nic!
- Masz wszystko – odparłam spokojnie.
Justin, mój starszy brat, przeżywał kryzys związany z nadchodzącym ślubem. Dostawałam tego typu telefony, wiadomości, maile średnio raz na kilka dni.
- Właśnie, że nie! – wykrzyknął. – Najważniejsza rzecz! Garnitur! Musi być dopasowany z garniturem Toma! Czy jest dopasowany?
- Nie, jeśli go nie kupiłeś – odparłam ze sztucznym uśmiechem, chociaż wiedziałam, że i tak nie mógł go zobaczyć.
- Dokładnie! Wiesz już co trzeba zrobić – mruknął i odetchnął. – Kiedy masz czas? Nam pasuje w piątek, po południu. A i pamiętaj o meczu Flynna, w sobotę o czternastej. Kocham cię!
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć Justin się rozłączył.
Warknęłam pod nosem.
Podeszłam do wolnego stolika, żeby odłożyć segregatory i schować telefon do kieszeni.
Wydaje mi się, że jeszcze nie wspominałam o swojej rodzinie.
Otóż moja mama z Flynnem, młodszym bratem mieszkają na obrzeżach Bostonu. Tam również żyją moi dziadkowie od strony mamy. O tacie nie wspominam.
Mam dwóch braci, jak już pewnie wiadomo. Justin ma 25 lat i za niedługo wchodzi w związek małżeński z Tomem, którego poznał na wakacjach na Kubie kilka lat temu.
Jus pracuje w hotelu Plaza, jako główny dyrektor. Tak, wiem. To jakiś rodzinny biznes.
Natomiast Flynn ma 14 lat, namiętnie gra w futbol i jest moim i Justina oczkiem w głowie.
Tak się przedstawia mniej więcej moja rodzinka.
Wróciłam do biura i zabrałam się do roboty.
Dzień ciągnął się w nieskończoność, ponieważ nie miałam do czego odliczać. Niestety w planach nie szykowało się spotkanie z Harry'm. W najbliższej przyszłości też nie. Przez cały tydzień miał zajmować się pisaniem tekstów i komponowaniem. Nie zamierzałam mu w tym przeszkadzać. W końcu dotarł do mnie fakt, że za niedługo Harry pewnie będzie musiał wrócić do Angli albo do Kaliforni, tam gdzie mieszka.
Przecież nie pozostanie tu na zawsze. I powoli musiałam przyzwyczajać się do tej myśli.
Nie mogłam za bardzo się przywiązać i przyzwyczaić do jego obecności, ponieważ trudniej będzie mi przeżyć rozstanie.
Dlatego stwierdziłam, że tydzień przerwy dobrze nam zrobi.
Harry
Tydzień minął mi niesamowicie szybko. Dałem się ponieść w wir pracy. Sprawiało mi to niesamowitą przyjemność, ponieważ w głowie miałem setki pomysłów na nowe kawałki i musiałem przelać to na papier.
Spędzaliśmy z chłopakami w studiu dnie i noce, niemal zamieszkaliśmy tam. Naszym spotkaniom ciągle towarzyszył alkohol, a wokół walały się dziesiątki pudełek po pizzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/133347494-288-k452126.jpg)
STAI LEGGENDO
We met in Boston |h.s|
Fanfiction- Bardzo pana przepraszam, panie... - Styles - wszedł mi w słowo. - Tak, wiem - przyznałam i mimowolnie uśmiechnęłam się. Czułam jak moje policzki różowieją, więc spuściłam wzrok. - Pomyliłam pokoje, bardzo... - Już niech pani tak nie przeprasza, wy...