- Mamo! – zawołał Harry, kiedy weszliśmy do domu. – Mamo, jesteśmy!
Nagle usłyszeliśmy brzęk spadających sztućców, a potem szybkie kroki zmierzające do holu.
Zza rogu wyłoniła się postać średniego wzrostu brunetki z nieprawdopodobnie szerokim uśmiechem na twarzy. Uśmiech, który Harry na pewno po niej odziedziczył.
Kobieta od razu rzuciła się na swojego syna.
- Jak dobrze cię widzieć, skarbie – wymamrotała w jego szyję.
Przypatrywałam się całej sytuacji z boku i mimowolnie uśmiechnęłam się.
To było całkiem urocze.
Kiedy kobieta obcałowała kilka razy policzki Harry'ego, ten odsunął ją i pociągnął mnie za rękę bliżej siebie.
- To jest Townes – przedstawił mnie. – Moja dziewczyna.
Poczułam ciepło na policzkach, kiedy usłyszałam jak mnie nazwał.
Ukradkiem spojrzałam na niego trochę zawstydzona. Chłopak objął mnie w pasie.
Gdybyście mogli usłyszeć bicie mojego serca...
- Bardzo mi miło – wystawiłam dłoń.
- Mi bardziej – kobieta uścisnęła moją dłoń, po czym przyciągnęła mnie w uścisku i pocałowała w oba policzki.
Przenieśliśmy się do kuchni, gdzie mama Harry'ego dokańczała przygotowywanie obiadu.
Chłopak w tym czasie postanowił pójść po bagaże.
Zaproponowałam jej pomoc, a ona jedynie poprosiła, żebym nalała nam dwa kieliszki wina.
Z początku czułam się trochę skrępowana w jej towarzystwie.
Chciałam wywrzeć jak najlepsze wrażenie i brać czynny udział w rozmowie, ale cały czas w głowie miałam słowa Harry'ego.
Moja dziewczyna.
Moja dziewczyna.
Jeszcze rano byłam pewna, że to koniec naszej znajomości, że nic z tego nie będzie.
A wszystko okazało się wręcz inaczej. W ciągu następnych kilku godzin zyskałam chłopaka.
Nie docierało to do mnie.
- Jak się poznaliście? – zapytała brunetka, jedną ręką mieszając w garnku, a drugą opróżniając zawartość kieliszka.
Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, gdy akurat do kuchni wszedł Harry.
- To świetna historia, mamo. Musisz posłuchać – zapewnił i stanął obok mnie.
- Muszę – kiwnęła głową z uśmiechem. – W końcu po tylu latach, pierwsza dziewczyna, którą przyprowadziłeś do domu.
**
I tak minęło nam popołudnie.
Opowiedziałam historię jak poznaliśmy się z Harry'm, zjedliśmy obiadokolację, wypiliśmy trochę wina. Okazało się, że mama Harry'ego to niezła gaduła, bardzo żywa i biło od niej prawdziwe ciepło.
Nie obyło się bez klasycznych opowieści o dzieciństwie Gemmy i Harry'ego. Był też moment wzruszenia, kiedy temat zszedł na pierwszą trasę koncertową One Direction.
Harry bez ceregieli od razu znalazł się przy mamie, żeby ją przytulić.
- Lepiej przestań, bo Townes pomyśli, że jesteś maminsynkiem – zażartowała przez łzy i otarła kąciki oczu.
- Już od dawna tak myśli – odparł Harry, przekomarzając się.
- To prawda – wzruszyłam ramionami. – Na szczęście uważam, ani trochę ci to nie ujmuje.
Harry ścisnął moją dłoń i pocałował w policzek.
Następnie wspólnie obejrzeliśmy film, który akurat leciał w telewizji.
Nim się zorientowaliśmy było koło jedenastej.
Robiłam się trochę senna, po podróży. Harry i jego mama również, dlatego postanowiliśmy się pójść położyć.
Brunet w końcu pokazał mi swój pokój. Był trochę zmodyfikowany, ponieważ teraz stało tam dwuosobowe łóżko i nowe biurko, ale oprócz tego nic się nie zmieniło.
Typowy chłopięcy pokój. Tapeta w biało-niebieskie paski. Kilka plakatów na ścianach.
Przy jednej ścianie regał z płytami CD, a przy drugiej z książkami.
Było całkiem przytulnie.
Rzuciłam się na łóżko i ziewnęłam.
- Jak ci się podoba moja mama? – zapytał Harry i położył się obok mnie.
- Jest przeurocza – odparłam i wtuliłam się w niego. – Myślisz, że mnie polubiła?
- Jestem pewien, że tak. Nie masz się o co martwić – zapewnił mnie.
Nastała cisza.
Ten typ ciszy, który jest przyjemny. Para osób, które szaleją na swoim punkcie, mają wreszcie okazję, żeby pobyć sami i nie potrzebują słów, żeby się porozumieć.
Potrzebują idealnej ciszy.
- Czyli jestem teraz twoją dziewczyną? – przerwałam i podniosłam się na łokciu, tak aby się nad nim pochylić.
- Coś nie tak? – zmarszczył słodko czoło.
- Absolutnie!
- Wiem, że wczoraj przegiąłem. Rano do mnie dopiero dotarło, że mogłem cię stracić już pewnie na zawsze. Wiedziałem też, że na przyjaźń jest za późno. I wiesz... Nawet nie chcę wracać do przyjaźni. Pamiętasz, kiedy byłem na randce z Lauren?
Z niesmakiem kiwnęłam głową.
- Wtedy zrozumiałem, że nie chcę chodzić na randki z jakimiś dziewczynami. Oczywiście, są piękne i na pewno bardzo sympatyczne, ale... Ale nie są tobą, Townes. Nie umywają się do ciebie, za wysoko postawiłaś poprzeczkę – powiedział uśmiechnięty. – W dniu kiedy się poznaliśmy wiedziałem, że jesteś kimś więcej.
- To jedna z bardziej romantycznych...
- I tandetnych – dodał.
- I tandetnych rzeczy jakie mi powiedziałeś do tej pory – zauważyłam.
- To ani trochę nie jest w moim stylu, ale wiesz jak to jest. Jak tracisz dla kogoś głowę, to nie kontrolujesz tego co chcesz powiedzieć, więc szykuj się na więcej. To wszystko jest prawdą.
_____________________________
bardzo słodki
niestety w związku z tym, że zaczyna się szkoła za niedługo, nie wiem w jakim odstępie będą pojawiać się rozdziały
po prostu ten rok jest dla mnie bardzo ważny i muszę się jak najbardziej poświęcić nauce
dobrej nocy
CZYTASZ
We met in Boston |h.s|
Fanfiction- Bardzo pana przepraszam, panie... - Styles - wszedł mi w słowo. - Tak, wiem - przyznałam i mimowolnie uśmiechnęłam się. Czułam jak moje policzki różowieją, więc spuściłam wzrok. - Pomyliłam pokoje, bardzo... - Już niech pani tak nie przeprasza, wy...