24.

2.3K 107 15
                                    

- Mam wrażenie, że nie widziałam cię całe wieki! – wrzasnęła Jerry, kiedy ujrzała mnie w progu drzwi wejściowych.

Natychmiast rzuciła mi się na szyję i odcięła dopływ powietrza swoim żelaznym uściskiem.

Kto by pomyślał, że w tak drobnym ciałku kryje się tyle siły?

Cieszyłam się, że nareszcie jestem w domu.

Oczywiście świetnie spędziłam czas w Wielkiej Brytanii, ale to nic w porównaniu z Ameryką.

Tu czułam się na miejscu.

I nie sądziłam, że aż tak stęsknię się za Jerry.

Dziewczyna nawet nie pozwoliła mi pójść do pokoju i się rozpakować, czy chociaż wziąć prysznic. Pierwsze co to zaciągnęła mnie na balkon, była w trakcie tworzenia nowego dzieła.

Gigantyczne płótno leżało oparte o murek. Na nim przedstawione były dwie nagie kobiety, których ciała były ze sobą splątane.

A to coś nowego.

- Opowiedz wszystko, nie pomijaj niczego! – zawołała i wróciła do swojej pracy.

Zrobiłam tak jak chciała.

Opowiedziałam jej o tym jak było u mamy Harry'ego. O tym jak bardzo zbliżyliśmy się do siebie podczas pobytu w Holmes Chapel. Potem powiedziałam jej, co robiliśmy ostatniego dnia w Londynie.

Harry pokazał mi wszystkie atrakcje, które chciałam zobaczyć podczas pobytu. Zabrał mnie do muzeum figur woskowych, do muzeum Sherlocka Holmesa...

I chociaż wiedziałam, ile ludzi nas widziało. Ile dziewczyn i chłopców pokazywali na nas palcami, robili nam zdjęcia z ukrycia to wcale się tym nie przejmowałam.

Przynajmniej nie tak bardzo jak do tej pory.

Po prostu obecność Harry'ego wszystko przyćmiła.

Każdego dnia mam wrażenie, że już lepiej być nie może, że osiągnęliśmy całkowite maksimum szczęścia, ale ciągle się mylę. Jest lepiej i lepiej. Zaskakujemy siebie nawzajem.

Nie mamy siebie dosyć. Nie chcemy przestawać.

Było tak idealnie, że zaczęłam się bać jak bardzo mogłabym cierpieć, gdyby to wszystko się zepsuło.

Odpędzałam okropne myśli na bok. Zbyt dobrze się czułam, żeby zadręczać się zmyślonymi problemami.

Skupiałam się na tym co jest tu i teraz.

A teraz mieliśmy jeszcze kilka tygodni zanim Harry wyjedzie w trasę. Musieliśmy to jak najlepiej wykorzystać.

Gdy skończyłam, Jerry była niezadowolona.

- Nie o to mi chodziło – pokręciła ze zrezygnowaniem głową.

- To o co? – zmarszczyłam czoło.

Brunetka odchyliła głowę do tyłu, wsadziła papierosa między usta i zapaliła go zapałką.

- Mówisz mi o rzeczach oczywistych, przechodzicie przez fazę honeymoon. Spaliście ze sobą? – spytała bez ogródek.

Natychmiast spłonęłam rumieńcem i zaśmiałam się nerwowo.

- NIE GADAJ! – krzyknęła i rzuciła się na mnie.

W ten sposób wylądowałyśmy na podłodze, a ona siedziała okrakiem na moim brzuchu.

- Jerry! – warknęłam, próbując ją z siebie zrzucić.

- Jak było? Kiedy to się stało? Kto to zainicjował? Townes!

- Nie powiem ci tego! – niemal krzyknęłam.

Brunetka, przytrzymując wargami papierosa, złapała mnie za nadgarstki i przycisnęła je do ziemi.

- Townes, zaliczyłaś drugiego w swoim życiu chłopaka i to nie byle gówno tylko Harry'ego Stylesa! Pierwszy raz od roku uprawiałaś seks i nie chcesz mi o tym powiedzieć!?

Na wspomnienie z tamtej nocy poczułam przyjemny skurcz w podbrzuszu.

Ostatnia noc przed lotem powrotnym do Bostonu.

Zupełnie spontanicznie. Niespodziewanie. Żeby nie było. Wcale tego nie planowaliśmy.

Ale w tę noc prawie poczułam, że mogę latać. Przysięgam! Nie naciągam i nie kłamię!

- Musi być zajebisty – westchnęła i puściła moje nadgarstki.

- Nie powiem ci nic więcej – ostrzegłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Tyle mi wystarczy – nagle mnie uścisnęła. – Jestem z ciebie taka dumna!


__________________________

przepraszam za ten

nie mam siły

dobrej nocy

We met in Boston |h.s|Where stories live. Discover now