27.

2.1K 94 2
                                    

- Ile masz lat? – zapytała kobieta.

Na kolanach trzymała duży notes A4 i każdą moją wypowiedź zapisywała na kartce.

Myślę, że była po czterdziestce. Gdzieniegdzie wystawały jej siwe kosmyki włosów, miała lekko pomarszczoną twarz, szczególnie w okolicy ust i oczu.

Jej gabinet był skromny, nie przytłaczający. Dużo świeczek o jednym zapachu, duże okna wpuszczające światło dzienne i ciepło. Było tam bardzo ciepło.

Pani Tyler siedziała naprzeciw nas w takim samym fotelu i uważnie mi się przyglądała.

Ciągle czułam jej spojrzenie, natomiast nie krępowało mnie ono tak bardzo.

Ta kobieta miała coś w sobie. Jej głos był niezwykle przyjemny, uspokajał mnie.

Od razu było widać, że zna się na tym co robi.

- Dwadzieścia trzy – odpowiedziałam, bawiąc się dłońmi.

Brunetka zwracała uwagę na moją mimikę, ruchy ciała, drżenie głosu, każdą przerwę jaką robiłam aby zastanowić się co powiedzieć albo czy w ogóle powinnam coś powiedzieć.

- I co cię do mnie sprowadza, Townes? – zdjęła z nosa okulary, a notes odłożyła na biurko.

Pochyliła się w moją stronę, dając znać, że jest gotowa aby wysłuchać mojej historii.

Zerknęłam na Harry'ego, który posłał mi ciepły uśmiech i ścisnął moją dłoń.

Poczułam suchość w gardle. Moje dłonie zrobiły się lodowate i lekko spocone. Ucisk w klatce piersiowej, brak powietrza.

Niekontrolowanie zaczęłam drapać się po nadgarstku.

Na to też zwróciła uwagę.

Zwykle gdy miałam o tym komuś opowiadać, łzy napływały mi do oczu. Ale nie tym razem.

Zachowałam zimną krew.

I wypuściłam korek.

W ciągu następnych dwudziestu minut opowiedziałam doktor Simone Tyler całą historię i dokładnie opisałam, na czym polega mój problem.

Kobieta w milczeniu mnie słuchała. Opowiedziałam nawet najbardziej nieprzyjemne sytuacje, z którymi miałam problem i odważyłam się użyć słowa „śmierć". Słowo, którego najbardziej się bałam, zaraz po słowie „nowotwór".

Widziałam kątem oka, że przy niektórych opowiedzianych przeze mnie sytuacjach, Harry niespokojnie poruszał się na fotelu. Były to historie, o których jeszcze nie zdążyłam mu powiedzieć.

Gdy skończyłam ogarnął mnie wstyd. Dłonie z powrotem zaczęły robić się ciepłe, zamiast potu pojawiły się dreszcze, a ciepło napłynęło mi do policzków.

Poczułam się jak idiotka, kiedy usłyszałam na głos co mi siedzi w głowie. I to nie pierwszy raz.

Dlatego nie chcę nikomu o tym opowiadać. Wiem jak to brzmi. Chore.

- Ile lat to już trwa? – zapytała i sięgnęła z powrotem po swój notes.

- Osiem – odparłam i przygryzłam wargę.

- Przez osiem lat sama męczysz się z czymś co wyraźnie potrzebuje uwagi – rozpoczęła. – Jesteśmy tutaj dorośli. I fakt, że każdy człowiek jest inny to również wiemy. I to, że każdy jest inny to podstawa aby zrozumieć mechanizm, który odbywa się w twoim mózgu. Czasem dzieje się tak, że pozostają w nim traumy z dzieciństwa albo po prostu bardzo przeżyte sytuację, czasem takie dolegliwości mają inne podłoże. Mogą się pojawić w przełomowym momencie życia, tak jak u ciebie rozwód rodziców, a czasem bez wyraźnego powodu. To co opisujesz są to sygnały, które wysyła mózg, informując cię, że twoje ciało potrzebuje uwagi, twojej uwagi. Chce, żebyś się nim zainteresowała. Tylko problem jest w tym, że mózg nie ma zdolności rozpoznania, czy ból, którego doświadczasz jest powodowany poważną chorobą, czy nie. Ale jestem pewna, że na ten moment, z tego co opisujesz nic ci nie grozi.  Wierzysz mi?

We met in Boston |h.s|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن