23.

2.5K 118 11
                                    

Następnego dnia Harry oprowadził mnie po miasteczku. Pokazał każde ważne dla niego miejsce a po południu wybraliśmy się na polanę, gdzie przez następne dwie godziny leżeliśmy na kocu i wpatrywaliśmy się w niebo.

Od rana buzie nam się nie zamykały. Ciągle znajdowaliśmy sobie nowe tematy do omówienia.

Okazało się, że między nami było jeszcze lepiej, niż gdy tylko się przyjaźniliśmy.

Oczywiście, wtedy było bardzo dobrze. Też dużo rozmawialiśmy na niestworzone tematy, ale powstrzymywało nas okazywanie sobie bliskości, ponieważ... No właśnie, jedynie się przyjaźniliśmy.

Nie musieliśmy dłużej udawać.

Harry Styles posiadał klucz do mojego serca.

Tryskałam szczęściem. Uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy. Przez moment nawet czułam się dziwnie, bo od dawna nie było mi tak dobrze.

Dzięki niemu czułam się pewnie, czułam się bezpiecznie, od czasu sytuacji z samolotu nie prześladowały mnie żadne koszmarne myśli, a mijał już czwarty dzień. Nie pamiętam kiedy ostatni razy obyłam się bez tego gówna przez cztery dni z rzędu.

On nawet nie zdawał sobie sprawy co ze mną robił.

- Co jest? – zapytał trochę zmieszany.

Uświadomiłam sobie, że zatonęłam w przemyśleniach i przez ostatnie kilka minut wpatrywałam się w jego piękną buzię.

- Nic – potrząsnęłam głową. – Zamyśliłam się.

- Na pewno – roześmiał się i ujął jedną dłonią mój policzek.

Za każdym razem, gdy czułam jego dotyk na swojej skórze, przepływało przeze mnie przyjemne spięcie.

Przysunął się bliżej, żeby mnie pocałować, ale zrobiłam unik.

Rozejrzałam się dookoła.

- Uwierz mi, że nikogo tu nie ma – zapewnił mnie.

Można powiedzieć, że miałam trochę bzika na punkcie swojej prywatności. Bardzo ją ceniłam i nie chciałam, żeby ktoś ją naruszał. Wiem, że spotykając się z Harry'm prędzej czy później to ulegnie zmianie, ale tyle ile mogłam zamierzałam to przeciągać.

W końcu, gdy upewniłam się, że jesteśmy całkiem sami pozwoliłam Harry'emu się pocałować.

Będąc nastolatką miliony razy zastanawiałam się jakby to było całować się z jednym z chłopaków z One Direction.

Przyjaźniąc się z Harry'm też zastanawiałam się jakby to wyglądało.

I przeszłam swoje najśmielsze oczekiwania.

Całował delikatnie, powoli, bez pośpiechu. Jakby chciał, żeby moment, w którym złączone są nasze usta nigdy nie minął.

Trzymał mnie blisko siebie, jakbym miała uciec.

I nie chciał puścić. A ja nie chciałam odejść.

Byłam zaskoczona sama sobą.

Do niedawna myślałam, że nigdy nie pozwolę żadnemu facetowi się do mnie zbliżyć. Landon potwornie mnie zranił.

Tymczasem z Harry'm nie myślałam o tym. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mógłby zrobić mi krzywdę.

Łączyło nas coś, czego nigdy z Landonem nie doświadczyłam. I dzięki Bogu.

Nagle Harry przewrócił nas w taki sposób, że on leżał na plecach a ja na jego brzuchu.

Zgarnęłam włosy, żeby nie łaskotały go po twarzy.

- Wow, jaka ty jesteś piękna – westchnął i założył mi niesforny kosmyk za ucho.

Przewróciłam oczami i parsknęłam śmiechem, jak to zwykle miałam w zwyczaju, gdy Harry prawił mi komplementy.

- Kilka dni temu byliśmy tylko przyjaciółmi – mruknęłam.

- Spójrzmy prawdzie w oczy. Nigdy nie byliśmy tylko przyjaciółmi. Tyle razy mnie podrywałaś...

- Ani razu! – żywo zaprzeczyłam.

- Byłaś zielona z zazdrości, gdy poszedłem na randkę – przypomniał.

- Wcale nie!

- Owszem tak, kochanie! – zawołał.- A pamiętasz jak się spiłaś na imprezie z Jerry i chciałaś, żebym po ciebie przyjechał?

- To było dawno temu i nie prawda – naburmuszyłam się.

Usiadłam po turecku i założyłam dłonie na klatce piersiowej.

Harry podniósł się na łokciach i przyglądał mi się w milczeniu. Na jego twarzy gościł nieskazitelnie piękny uśmiech.

- Podobało mi się to jak mnie traktujesz, bez żadnych taryf ulgowych i jednocześnie bardzo szybko mnie sobą zauroczyłaś – wyznał.

- I szalejesz za mną...?

- Nic się nie zmieniło – odparł i cmoknął mnie w usta.


______________________________

dobrej nocy

We met in Boston |h.s|Where stories live. Discover now