10

2.8K 115 10
                                    




W Lowell spędziliśmy resztę dnia. Harry twierdził, że nie śpieszy mu się, żeby wracać do hotelu. Mi do domu też nie.

Jerry miała w planach spędzić cały dzień z Aaronem i Kristiną, a szczerze mówiąc nie miałam nastroju na ich towarzystwo. Oni zwykle byli bardzo głośni i nie robili nic nowego oprócz picia, chodzenia do klubów i jedzenia na mieście.

Z moją rodziną nie widziałam się od miesiąca, ponieważ tonęłam w pracy, dlatego dobrze było ich znowu zobaczyć.

Bałam się, że mogą przytłoczyć Harry'ego swoją otwartością we wszelkich tematach, byciem po prostu sobą, ale... Myliłam się. Albo przynajmniej Harry stwarzał wrażenie kogoś, kto odnalazł się w ich towarzystwie i można nawet powiedzieć, że chyba dobrze się bawił.

Po wygranej Flynna babcia zaprosiła wszystkich do siebie na obiad.

Nie mogliśmy nawet odmówić.

Mama ciągle puszczała mi oczko, patrząc na mnie i Harry'ego albo kiedy się odwracał pokazywała kciuk w górę i kiwała z uznaniem głową.

Nie zdążyłam z nią porozmawiać na osobności i powiedzieć, że jedynie się przyjaźnimy.

Przy stole siedziałam między Harry'm a Flynnem. Reszta rodziny prowadziła rozmowy między sobą.

- Trener powiedział, że to był mój najlepszy mecz –pochwalił się Flynn, bawiąc się jedzeniem w talerzu.

- Byłeś naprawdę świetny! – przyznałam szczerze. – Jesteś o wiele szybszy niż twoi koledzy.

- Możliwe, że zostanę kapitanem – oznajmił podekscytowany. – To byłby odjazd!

- Nawet Harry na pewno nie potrafi grać tak jak ty – zażartowałam.

Brunet, który do tej pory zajmował się konsumowaniem zawartości talerza przerwał, słysząc mój komentarz i kopnął mnie w kostkę.

- Auć!

Przełożył rękę na oparcie mojego krzesła i zwrócił się do Flynna:

- Co prawda, to prawda. Z pewnością byś mnie pokonał.

- Możemy sprawdzić?! – zaproponował mój młodszy brat, a Harry kiwnął głową.

- Hola, hola – wtrąciła mama, która siedziała naprzeciwko nas obok babci. – Najpierw jedzenie ma zniknąć z talerza, no już, już!

Flynn zawiedziony kiwnął głową i wrócił do jedzenia.

- No to jak się poznaliście? – spytała zniecierpliwiona babcia, patrząc na mnie i Harry'ego.

Zakrztusiłam się wodą w szklance i czułam rumieniec na policzku, ale Harry na szczęście nie stracił zimnej krwi.

- W hotelu, w którym pracuje Townes – wyjaśnił rozbawiony. – Mieszkam tam obecnie przez jakiś czas.

- Jesteśmy przyjaciółmi – mruknęłam zirytowana.

Moja rodzina...

- A już myślałam, że w końcu przyprowadzisz mi zięcia – westchnęła mama zawiedziona.

- Może najpierw skupmy się na naszym weselu, halo? – odezwał się Justin, gwiazdka naszego drzewa genealogicznego. – To już za MNIEJ niż miesiąc!

**

Po obiedzie tak jak Harry obiecał Flynnowi, obaj na podwórku rozgrywali mecz między sobą.

Wydawało mi się, że Styles nawet nie musi dawać forów młodemu. Był od niego zdecydowanie lepszy.

Obserwowałam ich z progu i parskałam co chwile śmiechem, widząc jak mój brat robi Harry'ego na czarno.

We met in Boston |h.s|Where stories live. Discover now