Rozdział 12 - Impreza

16.5K 836 98
                                    

Odepchnęłam go.

   - J-ja... Ja..

   - Nie walcz z tym... - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek

Przycisnął mnie mocno do siebie. Odgarnął mi włosy do tyłu i nachylił się nad moją szyją.

   - Nie wygrasz... - znowu szepnął

Trącił nosem moją szyje, po chwili zaczął ją całować. Znowu go odepchnęłam.

   - Nie - i wybiegłam do łazienki

Najpierw on mnie pocałował potem oni mnie wściekli, choć nigdy o taką błahostkę bym się nie wkurzyła. Co się ze mną dzieje?

   - Co to jest?! - usłyszałam jego głos

Nie wiedząc, o co chodzi, wyszłam. Trzymał w ręku torbę z trutką. Wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam mu wszystko. Jego oczy zrobiły się czarne, a mina mówiła sama za siebie. Nic nie powiedział tylko, wkurzony trzasnął drzwiami. I znowu zostałam sama. Zauważyłam kanapę i plazmę, którą musiał przynieść podczas mojej nieobecności... Czemu jestem aż tak ślepa?

***

W piżamie gotowa do spania kończyłam czytać książkę, gdy drzwi się otworzyły i wpadł przez nie Jeffrey. Był wpieniony...

   - Co... - przerwał mi

   - Zamknij się! - krzyknął, lecz po chwili powiedział - Nie! Przepraszam ja...

   - Nie wierzę! To tylko jesteś miły, gdy masz ochotę na seks?! - wkurzyłam się

   - Jezu! Nie o ty mi chodziło... - jęknął

   - A o co?!

   - Tak to jest, jak się ma mate człowieka... Że zabijałaś wilkołaki, chcą mordu. A że jesteś człowiekiem to dla nich łatwy cel!

   - To wszystko przez ciebie! - krzyknęłam

   - To moja wina?! - oburzył się

   - Tak! Jakbyś wtedy w lesie nie kazał mi na ciebie spojrzeć, to by niczego nie było!

   - Przypominam, że to nie moja wina, że jesteś moją mate, z reklamacją tam! - pokazał w górę - Myślisz że ja chciałem mate, którą nawet dotknąć nie mogę?!

   - Bo ty byś chciał pieprzyć wszystko co się rusza! Może powinieneś znaleźć sobie jakoś partnerkę wilkołaka!

   - Może powinienem!

Zabolało. Wściekła odłożyłam książkę na biurku. W drzwiach były klucze więc otworzyłam je.

   - Gdzie idziesz?!

   - Do Vany! Tylko ona mnie rozumie! - i trzasnęłam drzwiami

Wkurzona zapukałam do pokoju dziewczyny, a jak usłyszałam proszę to weszłam.

   - Mogę dziś nocować w twoim pokoju?

   - Jasne, przez ścianę było słychać krzyki - puknęła w nią

W nocy nie mogłam przyjrzeć się jej pokojowi. Był on w kolorach bieli i turkusu. Była w nim kanapa, biurko, łóżko, szafki, lampy itp. Naprawdę był ładny.

   - Mam pomysł! - z kieszeni wyciąga klucze - To są klucze do pokoju Luny! Czyli twojego!

   - Mam własny pokój?! - zdziwiłam się, ten idiota mi nic nie powiedział

   - No jasne! - wzięła do ręki laptopa - Chodź!

Na samym końcu korytarza znajdowały się drzwi, które Vanessa otworzyła. Weszliśmy do środka i zamarłam.

Nigdy w życiu nie widziałam takiego ładnego pokoju! Był bardzo podobny do pokoju Vany, tylko że w kolorach brudnego różu.

   - Paczaj! - powiedziała i otworzyła drzwi

   - Wow!

Otworzyła drzwi do wielkiej garderoby. O ja nie mogę...

   - Zaraz obejrzymy wszystko dokładnie, ale najpierw chodź po jakieś przekąski - zaśmiała się i wyszliśmy z pokoju

Szliśmy w ciszy, ale takiej przyjemnej ciszy. Nie mogę w to wszystko uwierzyć! Nagle dziewczyna się zatrzymała, przez co ja też.

   - Nie wiem, czy chcesz na to patrzeć...

Popatrzyłam na nią zdziwiona i wyjrzałam za filara. Momentalnie mój uśmiech zszedł. W salonie na kanapie siedział Jeffrey z kolegami i jakimiś laskami, popijając piwo. Na kolanach alfy siedziała jakąś blondyna. Nagle ogarnęła mnie dziwna złość. Zrobiłam krok do tyłu.

   - To Mercedes zawsze ostrzyła sobie pazurki na mojego brata, miał się z nią sparować, gdy by nie znalazł mate... Przepraszam...

   - Przecież nie mogłaś wiedzieć, że Jeffrey to taki dupek - wściekłam się

   - Mam pomysł!

   - Wiesz, że kocham twoje pomysły - zaśmiałam się

    -Wiem, wiem! Ale najpierw musisz mi obiecać, że nieuciekniesz - położyła mi ręce na ramiona

Pomyślałam chwile.

   - Obiecuje!

***

Byłyśmy prawie na miejscu. Na sobie miałam czarną obcisłą sukienkę paskami na dekolcie i czerwone szpilki. Oczywiście do tego mocny makijaż. Vana miałam granatową sukienkę z bardzo fajnym paskiem i czarnymi szpilkami. Wyszłyśmy z taxi i weszłyśmy do klubu. Tak do klubu. Obiecałam, że nie zwieje, ale to jest taka dobra okazja...

Na początku poszłyśmy do baru i zamówiłyśmy drinki.

   - Dzięki, że mnie tu zabrałaś - wypiłam łyka

Musiałam mówić głośno, bo muzyka mnie zagłuszała.

   - Nie ma sprawy! Jeff to jednak idiota - powiedziała zamówiła kolejnego

   - Straszny! - wzięłam kolejnego łyka

   - Hej, girls! - usłyszałam za sobą głos jakiś kolesi

Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnych kolegów.

   - No witamy witamy - powiedziała Vana a ja dopiłam napój

   - Mogę prosić do tańca? - zapytał brunet dziewczyny

   - Jasne! Sabrina poradzisz sobie sama... - i już jej nie było

Na jej miejscu usiadł wysoki blondyn. Miał błękitne oczy i był przystojny.

   - Kolejka na mój koszt! - powiedział i się do mnie uśmiechnął

Oddałam gest. Mogę trochę poflirtować, nie?

***

Wypiliśmy naprawdę dużo, dobrze się przy tym bawiąc. Daniel skończył studia medyczne, więc mieliśmy tematy do rozmowy. Właśnie tańczyliśmy na parkiecie. Cały czas się o siebie ocieraliśmy.

   - Jesteś taka seksi - szepnął mi do ucha

  - Czyżby - przybliżyłam się jeszcze bardziej

Pomiędzy nami nie można było włożyć nawet kartki papieru.

    - Chciałbym się zobaczyć bez tych wszystkich ubrań... - chwycił mnie za tyłek

Nagle ktoś go ode mnie odsunął, przez co zrobiło mi się zimno. Na twarzy Daniela wylądowała pięść, rozwalając mu nos.

   - Wszystko z tobą dobrze... - podeszła Vana, ale jak zobaczyła co się dzieje umilkła

Spojrzałam w pełne oczy gniewu. W jego oczy...

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now