Rozdział 29 - Ciąża?!

10.9K 522 44
                                    

Obudził mnie silny odruch wymiotny. Z łóżka zerwałam się na nogi i pobiegłam do łazienki. Usiadłam na zimnych kafelkach i zwróciłam posiłek.

Od czego mogę się tak źle czuć?

Wstałam z podłogi i podeszłam do umywalki. Obmyłam twarz wodą i dokładnie wyszczotkowałam zęby. Od razu jak weszłam do pokoju, wzięłam kartkę i długopis z biurka. Zaczęłam notować...

Zawsze mnie uczyli, bym tak robiła.

Zanotowałam najważniejsze elementy, od chwili przybycia tu np. co jadłam, moje samopoczucie to, co by w jakimś stopniu mogło zadziałać na mój organizm. Przeczytałam kilka razy, to co napisałam.

Są dwie opcje. Ta mniej możliwa to, że mam zatrucie pokarmowe i uszkodzony mój układ limfatyczny na tle nerwicowym. To bardziej prawdopodobna to ciąża...

Nie! To niemożliwe! Uprawialiśmy seks... Ale tylko raz! W dodatku objawy jak chodzi o ciążę, pojawiają się dużo później! Chociaż jak kawałek wilkołaka był w moim ciele, ( wtedy ślina) rany się szybciej zagoiły więc może jak teraz kawałek jego jest w moim ciele to jest taka możliwość że rozwija się szybciej... Co ja plotę!

Nie myśląc o tym więcej, z powrotem poszłam do łazienki. Do wielkiej wanny nalałam wody i dodałam trochę płynu do kąpieli. Z biurka wzięłam ubrania, kosmetyki i laptopa. Położyłam je na blacie. Na Youtube włączyłam „Linkin Park - Heavy” i ściągnęłam ubrania. Weszłam do wanny. Ciepła woda obywała moje ciało, przez co mięśnie się rozluźniły. Muzyka działała kojąco na moje nerwy.

Cały czas moją głowę zajmuje Jeffrey. Chciałam, żeby był obok mnie, ale nie może. Źle się czuje, z tym że ja tu sobie odprężam się w wannie, a on walczy o życie.

Odchyliłam głowę i położyłam ją na krawędź.

Nie chcę mieć dzieci, na razie. Do około dwudziestu ośmiu lat miałam zająć się karierą, a nie pieluchami. Mogłam nawet poświęcić marzenia o rodzinie dla pracy. Była ona po prostu ważniejsza. Nie chcę w wieku dwudziestu lat zajść w ciążę. W tym wieku powinnam się uczyć lub bawić, a nie siedzieć z dzieckiem... Zachowuje się jak bym była w ciąży, a w cale tak nie jest!

Posiedziałam jeszcze jakieś pół godziny i postanowiłam wyjść. W międzyczasie dokładnie umyłam włosy i całe ciało. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wypuściłam wodę.

***

Moje serce zaczęło wariować. Lekko rozchyliłam powieki. W dresach postanowiłam zrobić sobie drzemkę. Z oknem jest już ciemno, a ja czuje jak ktoś chodzi po pokoju. Cicho wsunęłam rękę pod poduszkę... Zapomniałam! U siebie miałam nóż pod nią, a teraz jestem bezbronna. Co mam robić?! Nagle poczułam zimną dłoń na moim udzie. Zareagowałam od razu. Jak oparzona wstałam z łóżka.

Napastnik był ubrany w kominiarkę.

Nagle wyciągnął nóż i chciał coś nim zrobić, ale ja rzuciłam się na łóżko. Przekoziołkowałam się na jego drugą stronę. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Chciałam zamknął drzwi, ale on był szybszy. Otworzył je przez co uderzył mnie w nos.

Ból był tak potworny, że chwyciłam się za niego i się schyliłam. Poczułam na rękach ciepłą ciecz...

Porywach wbiegł do pomieszczenia i chwycił mnie za nadgarstki przez co się wyprostowałam.

Moje serce znowu przyspieszyło. Jestem trochę panikarą, więc już zaczęłam wyobrażać sobie najgorsze scenariusze. Musiałam coś zrobić...

Szarpnęłam się tak, że napastnik uderzył głową w lustro. Ono pękło na milion kawałków, a on padł na podłogę. Wbiegłam stamtąd i zobaczyłam dwóch mężczyzn w kominiarkach. W tej chwili ktoś otworzył drzwi, a przez nie wpadli trzej wilkołaków. Trzy na dwóch... Niespodziewanie pokój wypełnił się jakimś białym gazem. Widziałam jakby czarną dziurę... Tylko że białą. Nie widziałam nic.

Tętno znacznie przyspieszyło...

Już miałam podejść do okna, ale coś zakosiło mi nogi. Z hukiem poleciałam na ziemię. Miałam już przybrać obronną w poziomie, ale poczułam ukłucie na szyi.

Znowu to samo...

***

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Przypominając sobie wydarzenia z poprzedniego dnia, szybko usiadłam.

Czemu to JA zawsze muszę być porywana?! Ile razy to się już stało w tak krótkim czasie?!

Nie widziałam nic. Siedziałam na zimnej podłodze. W pomieszczeniu było całkowicie ciemno i duszno. Na rękach miałam kajdanki. Nie miałam czasu. Próbowałam pozbyć się tego paskudztwa pozbyć, ale na marne.

Sabrina, myśl!

Nie czułam strachu. Szczerze już się przyzwyczaiłam do takiego obrotu sprawy. Pomysłam, że to zwykłe ćwiczenia, które często miałam w domu.

Jak pozbyć się kajdanek? Myśl sprytnie...

Moja wyobraźnia mnie nie zawiodła, więc włożyłam ręce pod koszulkę. Położyłam dłonie na staniku i wyciągnęłam fiszbinę. Włożyłam ją w zamek i po chwili moje ręce zostały uwolnione.

Brawo ja!

Włożyłam drucik na miejsce.

Może się jeszcze przydać!

Wstałam i usłyszałam za sobą dźwięk otwierania zamka.

No to zaczynamy zabawę!

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now