Rozdział 43 - Misja "Mia i Carlos"

8K 389 30
                                    

  - I on, że "NIE SKOŃCZYŁEM!" a ja już nie mogłam i krzyknęłam "A JA TAK" i wyszłam...

Siedziałam z Nią w naszej sypialni. Była załamana. Płakała cały czas. Była roztrzęsiona.

- Mia - przytuliłam ją - Musicie sobie wszystko na spokojnie wytłumaczyć, a nie w nerwach...

- Ale jak?! - wydmuchała nos - Może... On znalazł sobie jakąś wilczyce...

- Przestań takie głupoty wygadywać! On Cię kocha... I tylko Ciebie!

Ponownie mocno mnie przytuliła. Bardzo jest mi jej żal. Nie wiedziałam, że w więzi mate mogą pojawić się tyle gniewu i takie nieporozumienia.

Nagle dostałam SMS. Wyciągnęłam telefon i sprawdzałam wiadomość. Była od Jeffa. Napisał, że czeka na mnie przed pokojem. Przeprosiłam na chwilę Mię i wyszłam z pokoju. Oparty o drzwi Jeff czekał jak, zamknę drzwi.

- Mam pomysł - podszedł

- Związany z...?

- Z Carlosem i Mią...

***
Czekałam na sygnał. Byłam ukryta za filarem. Wychyliłam się lekko by sprawdzić, na czym stoi sprawa. Jeszcze go nie ma. Spojrzałam na telefon. Nic.

Wiem, że to, co robimy, nie jest do końca fair. No ale co mamy zrobić, gdy oni cały czas się kłócą?

Poczułam wibracje mojego telefonu. To już! Wychyliłam się lekko i zobaczyłam blondyna, za którym dalej stał Jeff. Okey... Otworzył drzwi. Teraz albo nigdy! Szybko wybiegłam z ukrycia tak jak Jeff. Brunet wepchnął go do pomieszczenia i przytrzymał drzwi, a ja szybko je zakluczyłam. Po chwili usłyszeliśmy dobijanie się do drzwi, jak i blondyna oraz Mii. Przybiliśmy sobie piątkę.

- Co tu jest grane?! - krzyczał Carlos

- Wypuście nas! - krzyczała Mia

Wzięłam wdech.

- Wypuścimy was, gdy się pogodzicie - powiedział spokojnie mój mate

- Co?! - odezwała się Mia

- To jakaś paranoja! - wrzeszczał Carlos i walił w drzwi - Nie zachowujcie się jak dzieci!

Nie mogłam tego dłużej tego słuchać, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.

- To wy zachowujecie się jak dzieci! - zirotowałam się ich zachowaniem - Macie teraz ciężkie chwile w związku, ale kochacie się. Jesteście połączeni więzią mate! Nie sądzę, że przez drobne kłótnie chcecie zaprzepaścić tyle pięknych chwil! - ucichli - A teraz idziemy do kuchni - zwróciłam się do Jeffreya - Mam ochotę na kakao.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę kuchni. Po sekundzie doszedł do mnie mój chłopak.

- Może teraz coś do nich dojdzie - powiedział łapiąc mnie za rękę

- Oby...

Po kilku chwilach byliśmy w kuchni. Szybko podgrzałam sobie mleko i dodałam kilka łyżek kakao. Z napojem usiadłam na blacie.

- Trochę mam wyrzuty sumienia... - wzięłam łyka - Nie powinniśmy...

- Nie obwiniaj się - przejechał ręką po moich włosach - Zobaczymy czy to zadziała.

- A jak będą źli? - wzięłam kolejnego łyka

- Na początku mogą być trochę źli, ale potem im przejdzie. A teraz opowiedz mi, co robiłyście jak uciekłyście.

Zaśmiałam się nerwowo i dalej sączyłam mój napój. W końcu odpowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Totalnie o wszystkich. Trochę się wkurzył, ale sprowadziłam rozmowę na inny tor.

- Mówiłeś coś, a raczej krzyczałeś o jakiś atakach.

- Tia... - podrapał się po karku - Ostatnio mamy coraz więcej ataków ze strony wygnańców. Razem z Carlosem postanowiliśmy, że musimy z kimś zawrzeć sojusz. Myślimy nad alfą Westem, a Loganem ich też atakują - tłumaczył mi dalej

Nie wyglądało to dobrze. Wygnane wilkołaki pragną zemsty. Z tego, co mówi, musi zawrzeć sojusz.

- Mogę jakoś pomóc? - zapytałam pijąc napój bogów zwane na ziemi kakao

- Ty na razie musisz po prostu być, żeby mi dawać siłę - pocałował mnie w polik - I tak dużo robisz.

Uśmiechnęłam się i odstawiłam kubek do zlewu. Podszedł do mnie bliżej i wszedł w szparę pomiędzy moimi nogami. Jedną rękę położył na blacie obok mnie a druga na moim udzie.

- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałem - powiedział

- Nie jestem małą dziewczynką. Umiem się obronić! - zaśmiałam się cicho

- Wiem - uśmiechnął się - Ale ja i tak mam obowiązek cię chronić...

Złożył krótki pocałunek na moich ustach, który przerodził się w coś więcej.

- Smakujesz kakao - uśmiechnął się

- Siedzimy tu ponad dwadzieścia minut - zauważyłam - Może powinniśmy do nich iść?

- Za chwile - złożył następny pocałunek

Całował tak delikatnie i tak czule. Czułam jak się rozpływam. Po moim ciele rozpłynęło się przyjemne ciepło. Mieliśmy już przejść dalej, gdy odsunęłam go od siebie.

- Trzeba zobaczyć czy się pozabijali - wstałam

Przeszliśmy całą drogę trochę zestresowani. No dobrze, może na byłam zestresowana. Jeff szedł obok mnie na luzie. Wyciągnęłam klucz.

- Trochę za cicho - powiedziałam

Z lekkim stresem otworzyłam drzwi. Razem z Jeffem nie mogliśmy uwierzy w to, co zobaczyliśmy. Na łóżku siedział Carlos a na nim okrakiem Mia. I co mogli robić? Lizali się. Cicho zamknęliśmy.

- Misja "Swatamy Mię i Carlosa" zakończona! - przybiliśmy sobie piątkę

- Nie umiesz wymyślać nazw - zaśmiał się

Wskoczyłam mu na barana, a on szybko mnie chwycił.

- Ruszaj mój rumaku! Idziemy godzić inne pokłócone pary!

I odjechaliśmy w stronę zachodzącego słońca...  

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejooo! Dziś rozdzialik, ponieważ jutro ( 10 sierpnia ) mam urodzinki! Miałam go dokończyć po jutrze, ale jednak macie go dziś! Z tej okazji chciałam was o coś prosić. Jest ponad 99 tyś wyświetleń (za co bardzo wam dziękuję <3) i chciałam by jutro dobiło mi 100 tyś. Taki prezencik na urodziny. Do dobra... Do nn!

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now