Rozdział 37 - Krzyk

10.2K 445 25
                                    

   - Sabrina... - stanął naprzeciwko mnie

Dowiedział się. Dowiedział się, że go okłamałam.

Spuściłam głowę, nie miałam odwagi na niego spojrzeć.

Okłamałam go i on się o tym dowiedział. Miałam świadomość, że robię dobrze. Obiecałam Michaelowi, że się nie wygadam, więc tak zrobiłam ale... Jednak mam wyrzuty sumienia.

   - Prze-praszam - wydukałam

Nie zdążyłam podnieść głowy, gdy poczułam jego ciepłe ręce na moich plecach.

Tego mi właśnie brakowało. Tego ciepła, bliskości.

Mocno się w niego wtuliłam.

   - Wiem, że obiecałaś...

Pocałował mnie w czubek głowy i oparł swoją o moją. Chciałam coś mu odpowiedzieć, ale drzwi się otworzyły.

   - My jesteśmy już gotowi - zaczął Carlos i po chwili spojrzał na nas - To ja przyjdę później...

I drzwi znowu zostały zamknięte.

   - Ja ci to wytłumaczę - zaczął dalej mnie przytulając

   - Wiem o przeprowadzce...

Mocniej go objełam. Jakbym się bała, że zaraz mnie zostawi. Czułam się jak w bańce mydlanej... Taka bezpieczna. Jakby nic już nie mogło mnie zranić... Ale jednak to bańka, w każdej chwili może pęknąć.

   - Kocham cię - szepnęłam

   - Ja ciebie też...

Podniosłam wzrok i ujrzałam jego piękne oczy... Który raz już to mówię? Nachylił się i pocałował mnie w usta. Był to taki cztero sekundowy pocałunek, ale jednak.

- Spakuje cię, a ty idź się przebierz - spojrzał na mają pidżamke

Kiwnęłam głową i spojrzałam na fotel gdzie leżały damskie ciuchy. Wzięłam zwykłe czarne spodnie z wysokim stanem, biały corp top i czarną bluzę rozpoznają. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Lekko się pomalowałam i już suche włosy związałam w kitkę. Tak wyszykowana wyszłam...

  - Ty tylko w tych czerniach - pokrecił zrezygnowanie głową

   - Przeszkadza ci to? - zapytałam i uniosłam brew do góry

   - Nie, nawet wyglądasz wy tym seksi, ale od czasu do czasu możesz się ubrać bardziej... Kolorowo.

Głośno westchnęłam. Podeszłam do walizki i spojrzałam. Wyciągnęłam z niego ubranie i znowu poszłam do łazienki. Jeff się tylko mi przyglądał. Ubrałam się w rzeczy i rozpuściłam włosy. Psikłam się mgiełką i odświeżona wyszłam.

On nie będzie mi mówić, w co mam się ubierać, ale może ma racje. Od czasu do czasu mogę być bardziej wesoła.
    - No i to rozumiem!

Na sobie miałam błękitną hiszpankę i białe jeansy z wysokim stanem. Na nogach były szarawe espadryle.

Chciałam już coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyki. Zaniepokojeni wyszliśmy na korytarz, by zobaczyć co się stało.

   - Nie jestem jakimś workiem na sperme! - drze się zła Mia

   - Mia! - krzyczy wpieniony Carlos

Mia wkurzona wybiegła z pokoju i pobiegła gdzieś w stronę łazienek. Jeffrey podszedł do Carlosa, a ja pobiegłam za Mią.

Tego w tym momencie potrzebujemy! Żeby oni się jeszcze kłócili. Jestem ciekawa o co mogło pójść, ale jeśli mi Mia nie powie to nie będę pytać.

Pchnęłam wielkie drzwi i zobaczyłam ją zapłakaną. Siedziała w koncie i co chwile waliła ręką a podłogę. Była zła, ale też smutna. Skołowana do niej podeszłam i usiadłam.

   - Sabrina... - zaczęła niepewnie - Proszę...

   - O co?

   - Wyjedź ze mną na kilka dni. Moi dziadkowie mieszkają nad morzem i by nas na trzy dni przenocowali. Pójdziemy na festiwal, do kina, na plaże. Wszędzie gdzie teraz nie możemy iść same bez nich. Wiem, że chcesz być niezależna podobnie jak ja... Proszę...

Jej słowa dotarły do mnie bardzo głęboko. Ma racje... Nie jestem niezależna, nie jestem wolna. Muszę tu siedzieć, bo jest tu mój mate. Nie mogę wyjść... Czuje się trochę jak dziecko przyklejone do nogi mamy w centrum handlowym. Nie możesz puścić mamy, za nic. Ale dziecko to dziecko i zaciekawiło je coś na wystawie. Tak jak teraz mnie. Chcę przynajmniej przez trzy dni pożyć trochę!

   - Zgoda...

Dziewczyna rzuciła mi się na szyje, dziękując. Nie wiem, czy robimy dobrze, ale raz się żyje.

   - Zrobimy tak...

***

Spojrzałam na zegarek. Pierwsza trzynaście. Spojrzałam na Jeffa. Śpi jak dziecko. Delikatnie ściągnęłam z siebie kołdrę i bezszelestne wstałam z łóżka. Na paluszkach podeszłam do fotela i ubrałam strój, który naszykowałam sobie wcześniej mianowicie krótsza bluza z długim rękawem i kapturem, jeansowe krótkie spodnie z biało czarnym paskiem, kabaretki i czarne buty [ Strój w mediach ^.^ ]. Alfa ustalił, że pojedziemy dziś z samego rana.

   - Ja... - usłyszałam głos Jeffa

Przestraszona na niego spojrzałam. Gada przez sen. Odetchnęłam z ulgą. Cicho podeszłam do jego spodni i wyciągnęłam portfel. Wzięłam z niego pięć stów i włożyłam do kieszeni.

Po co on tyle pieniędzy nosi przy sobie?

Najciszej jak mogłam, otworzyłam drzwi i przez nie wyszłam na korytarz. Czekała już tam na mnie Mia.

   - Co tak długo? - szepnęłam

Była ubrana w czarną jeansową spódnicę i koszule w moro. Do tego szare koturny i czarna większa torebka.

Obie nie miałyśmy makijażu, by nie wzbudzać podejrzeń. Cicho podeszłyśmy do łazienki, gdzie wcześniej zostawiła kosmetyczkę. Nałożyłam na oczy dużo tuszu na rzęsy i trochę czarnej kredki. Standardowo była czerwona szminka. Dziewczyna schowała kosmetyki do torebki.

   - Nie wiem, czy to aż tak dobry pomysł... - zaczęłam

- Nie możemy się wycofać! Chcesz już na zawsze tu siedzieć? Czasem trzeba się wyrwać! - brzmiała o wiele weselej niż wcześniej

Ona ma racje. Nie wytrzymałam bym, cały czas tu siedząc. Na kartce napisała że wrócimy za trzy dni. Nie chce żeby pomyśleli że nas porwali czy coś w tym stylu.

   - Gotowa? - zapytała

Skinęłam głową. Po chwili już wychodziłyśmy z posesji.

____________________________________________________________________

Hejo kochani! Chciałam tylko was przeprosić za to, że nie było rozdziałów. Dostałam szlaban i nie miałam jak pisać wam dalszych części książki. Teoretycznie teraz tez mam kare, ale jakoś przechwyciłam telefon i dopisałam rozdział. Nie mam wiele czasu... Do nn! 💗

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now