Rozdział 27 - Wspólna noc...

11.5K 553 78
                                    

Nie chciałam z nim gadać, więc tylko odebrałam pudełko i ubrania. Położyłam je na biurku i podeszłam do okna. Słońce już zachodziło, mieniąc się na wszystkie kolory. Wyglądało to przepięknie, lecz w tamtej chwili nic nie było w stanie poprawić mi humoru. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wpadł Jeff, zamknął je na klucz.

   - Nie chciałem ci tego mówić, ale nie mam wyboru - podszedł do mnie - Dziś jest pełnia i to od ciebie zależy jakie silne będzie moje stado...

Wiedziałam, o co chodzi. Brzuch zaczął mnie boleć na samą myśl. Bardzo tego chciałam...

   - Nie chcę cię zgwałcić, więc jak odmówisz to w pełni zrozumiem ale... Proszę, Sabrino... Pozwól mi cię oznaczyć...

Wytrzeszczałam oczy. On mówi na serio... Nie chcę, żeby przez jakieś moje głupie zasady wataha zginęła. Nie mogłam na to pozwolić! Tyle wilkołaków by przeze mnie zginęło... Chce tego. Chcę czuć jego ciepło jeszcze bardziej. Pragnę tego...

   - Dobrze... Zgadzam się!

Spojrzał na mnie niedowierzając. Spojrzałam na słońce, które już całkiem zaszło.

   - Nie chce tego robić wbrew twojej woli...

   - Ja tego chcę! - powiedziałam pewnie

Drugi raz mu tego powtarzać nie musiałam. Lekko popchnął mnie na łóżko, tak że na nie spadłam. Wszedł na mnie i zaczął namiętnie całować mnie w usta, a potem w szyje. Po chwili pozbył się naszych ubrań, a reszta sama tak wyszła...

***

Obudziło mnie stukanie do drzwi. Poza mną w łóżku nie było nikogo. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie wydarzenie zeszłej nocy i wstałam. Założyłam na siebie szlafrok i otworzyłam drzwi.

   - Hej, możemy porozmawiać? - w drzwiach zobaczyłam Oliviera

   - Jasne, wchodź - otworzyłem mu drzwi

Usiedliśmy na łóżku, a on zaczął rozmowę:

   - Chciałem się zapytać jak tam u ciebie, Jeffrey to twój mate?

   - Tak - powiedziałam

   - Jak tam twój tata? Teraz też gracie w karty?

   - W sumie nie wiem jak mój ojciec. Nie widziałam się z nim bardzo długo, od tego jak zostałam porwana... A jak tam twoi rodzice?

   - Też ich nie widziałem. Zostałem porwany i przymuszony do pracy - powiedział cicho - A jak Aron?

Milczałam. Nie chciałam on nim rozmawiać, ale nie mogę tego cały czas zagniatać pod miotłę.

   - Nie kochał mnie jako siostry... - zacisnęłam

   - Chcesz coś do jedzenia? - zapytał - Przyniosę ze stołówki!

   - Jak byś mógł, obojętnie co - uśmiechnęłam się

Wstał i chciał już wyjść, ale szeptem zapytał:

   - Czemu się rozstaliśmy? - i wyszedł

   - Nie wiem... - szepnęłam do siebie

Opadłam na łóżko. Czemu się rozstaliśmy? Byliśmy taką zgraną parą, kochaliśmy się. Mój ojciec zawsze, gdy Olivier u mas nocował, graliśmy w karty. Do późnych godzin nocnych w pokera na ciastka. Z Olivierem byłam na moich pierwszych wakacjach bez rodziców nad morzem. To z nim wiązałam takie plany z rodziną. Chodziłam z nim ponad dwa lata i to były dwa lata najlepsze w moim życiu. Przy nim czułam się zawsze bezpieczna i wolna. Mogłambym wtedy z nim konie kraść... Ale czemu zerwaliśmy?

Szybko potrząsnęłam głową. Nie mogę nad tym tyle myśleć. Ale gdy pierwszy raz od tylu lat zobaczyłam jego nieułożone blond włosy i czekoladowe oczy... Ogarnij się! Jeszcze jakiegoś romansu potrzebuje!

Wstałam i podeszłam do biurka, gdy drzwi się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę.

   - Trzymaj - podał mi talerz - Musze pracować. Jak spotkasz się z ojcem to go ode mnie pozdrów. Widzimy się później!

   - Dzięki - uśmiechnęłam się a on wyszedł

Usiadłam przy biurku i zaczęłam pałaszować żarełko. Były to tosty... Bardzo dobre tosty. Postanowiłam iść się umyć, więc w tym celu wstałam i podeszłam do drzwi. Nagle zrobiło mi się słabo i zaczęło kręcić w głowę...

Co się dzieje?

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now