Rozdział 34 - " - Jesteś moją bogini... "

10.6K 551 59
                                    

Ręce mi się trzęsły, jak chwyciłam klamkę. Zaraz się wszystko okaże...

Wzięłam wdech i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się mały gabinet z około trzema drzwiami do innych pokoi. W pomieszczeniu był tylko Sebastian, który bacznie mi się przyglądał. Chyba wyczuł, że coś jest nie tak.

   - Przejdźmy do drugiego pokoju - wskazał na drzwi po swojej prawej

Tylko skinęłam głową i poszłam do pomieszczenia. Serce mi znacznie przyspieszyło.

Nie wiem, co zrobię jak się okaże że jestem w ciąży... Nie chce mieć dzieci, na razie.

Kazał usiąść mi na pół siedząco i odkryć brzuch co zrobiłam.

   - Spróbuj się uspokoić - uśmiechnął się

Odwzajemniałam gest. Przysunął sprzęt oraz taboret, po czym na niego usiadł. Oparłam głowę o zagłówek. Przysunął się bliżej i już chciał nałożyć mi żel, gdy drzwi się otworzyły. Odwróciłam głowę i spojrzałam w tamtą stronę. Jeffrey wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi. Stanął obok mojego fotela.

Nie chciałam, żeby tu był. Nie chciałam go widzieć! Nie mógł dać mi spokój? I zostawić mnie w spokoju?

Nie odezwałam się do niego. Przyłapałam jak patrzy mi w oczy... Oby nie zauważył, że są czerwone. Więcej na niego nie spojrzałam. Sebastian nałożył mi żel na brzuch i włączył urządzenie. Przyłożył mi sprzęt i zaczął jeździć. Odchyliłam głowę do tyłu i zakryłam twarz rękoma. W duchu modliłam się, by nie być w ciąży.

Proszę... Proszę...

Te kilka sekund trwały jak kilka godzin. Nagle poczułam ciepłą dłoń na swojej. Chłopak odłożył ją obok mojego ciała i cały czas trzymał. Szarpnęłam się, ale on nie chciał puścić, więc spasowałam. Po chwili usłyszałam głos.

   - Sama spójrz...

Bałam się cholernie, ale po kilku sekundach ciszy spojrzałam. Tępo wpatrywałam się w ekran.

   - Nie jestem?! - zapytałam szybko

   - Nie, nie jesteś...

Poczułam nagle radość, ale też małą nutkę smutku. Z uśmiechem wytarłam żel papierowym ręcznikiem, który dał mi lekarz.

   - Za kilka minut twoja krew będzie przebadana i będziemy, wiedzieć co z tobą jest - powiedział

Wyrzuciłam chusteczki i po podziękowaniu wyszłam z pokoju. Wyszłam na korytarz i nie wiedziałam gdzie mam iść. W końcu nie znam tego domu. Postanowiłam iść przed siebie byle nie oglądać Jeffa, chociaż...

Chyba trochę przesadziłam... Chyba trochę bardzo przesadziłam. Niepowinnam tak na niego nakrzyczeć, ale nigdy się do tego nie przyznam!

Szłam spokojnym krokiem korytarzem.

   - Sabrina.

Nie zatrzymałam się, tylko kroczyłam dalej, gdy poczułam ciepłą dłoń, która mnie zatrzymała.

   - Proszę, porozmawiaj ze mną - powiedział łagodnie

Nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu stałam w miejscu. Niespodziewanie pociągnął mnie za rękę do naszej sypialni. Nie wiem jak ani kiedy sprawił, że siedziałam na naszym łóżku. Spojrzałam na niego zła.

   - Przepraszam, przesadziłem - zdziwił mnie - Nie uważam tak. Nigdy mi nie przeszkadzało, że jesteś człowiekiem, wręcz mi się to podobało. Doceniam to, że masz swój honor i nie dałaś mi się dotykac na samym początku, przez co zapragnąłem cie jeszcze bardziej. Cała ta kłótnia wynikła przez to, że byłam zazdrosny... Jesteś kimś wyjątkowym i bardzo ważnym przez to nie chcę stracić...

Zatkało mnie. Po prostu się w niego odgrywała. Jego słowa docierały do mnie bardzo powoli. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, co do mnie powiedział.

Nie miałam słów, które opisywały moje uczucia, więc go delikatnie pocałowałam. On go odwzajemnił. Nagle lekko popchnął mnie tak jak wtedy i delikatnie Spadłam na materac, po czym na mnie wszedł. Pocałunek stał się bardziej namiętny. On swoim językiem łagodnie pieścił moje podniebienie. Całował tak nieziemsko, że oddałam się chwili... Położyłam ręce na jego kark, a potem zaczęłam lekko ciągnąć go za końcówki włosów przez co cicho jeknął mi w usta. Po chwili złączył nasze dłonie, a ja zsunęłam swoje palce pomiędzy jego. Nasze ręce wylądowały gdzieś po obu stronach mojej głowy. Podniecenie wzrosło, jak pocałunkiem zjechał na moją szyję. Zaczął lizać i podgryzać moją skórę, przez co nie mogłam wytrzymać, zagryzłam warge i wbiłam mu paznokcie w plecy. Chyba mu się to podobało, bo poczułam, jak się uśmiechnął i jeszcze bardziej zaczął na mnie napierać. Na pewno zostawił mi mnóstwo malinek... Poczułam jak, czas zwalnia... Liczył się tylko on i ja.

   - Jesteś moją bogini... - powiedział między pocałunkami

Ściągnął mi bluzkę, by mieć większy dostęp do mojej skóry. Moje spodnie najwidoczniej też mu przeszkadzały, bo rzucił je na drugi kąt pokoju. Chciał pozbyć się już mojego stanika, lecz ja zapytałam:

   - A ty zostaniesz w ubraniach? -  seksownie przygryzłam wargę

Nie musiałam długo czekać, bo po chwili nie miał już koszulki i spodni.

   - A i jeszcze jedno - chciałam być poważna ale w tej sytuacji mi to nie wychodziło - Mnie się nie pieprzy, mnie się kocha!

Uśmiechnął się na moje słowa.

   - Jak chcesz, diablico!

Delikatnie wziął moją nogę i zaczął całować moje udo od wewnętrznej strony. Mój oddech znacznie przyspieszył, przez co głośno dyszałam. Zrobiło min się gorąco jak nigdy do tąd, przez co dostałam wypieków na polikach. Im był wyżej, tym bardziej nie mogłam wytrzymać. Wygięłam się w łuk, odchyliłam głowę i jęknęłam głośno. Gdy był już tak blisko moich wrażliwych miejsc i miał pozbyć się mojej bielizny, usłyszeliśmy huk otwierania drzwi. Jak dobrze, że Jeff jest tak umięśnione i zakrył mnie swoim ciałem.

   - CZEGO?! - warknął tak wściekle, że gdy bym była na miejscu tamtej osoby już dawno bym się poryczała

   - J-J-a t-tyl-l-ko p-przynosze-e inf-formacje-e - strasznie się jąkał, ale wziął głęboki wdech - Życie Luny jest zagrożone!

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now