Rozdział 23 - Piękna, tiulowa suknia

12.7K 642 19
                                    

Z bólem głowy otworzyłam oczy. W pomieszczenia było całkowicie ciemno. Leżałam na czymś. Na czymś zimnym. Stuknęłam paznokciem... Metal. Ręce oraz nogi miałam przykute. Podniosłam głowę i próbowałam coś dostrzec. Obróciłam się, na tyle ile mogę i ujrzałam przez chyba malutkie okno, gwiazdy i dużo drzew. Las...

Czułam się taka zmęczona, jednak strach mnie pobudzał. Bałam się strasznie, moje serce nie przestawało walić. Zostałam porwana! Ale tak naprawdę! Gdy Jeff mnie porwał, to spałam w łóżku, dostawałam normalne jedzenie, miałam ubrania, a teraz jestem przypięta do jakiegoś stołu do krojenia! Spokojnie, opanuj się!

Postanowiłam zrobić to, co mnie nauczona. Zapięcia przy rękach były luźnie więc próbowałam się ich pozbyć. Z wielkim bólem i chyba kapką krwi to się udało. Ręce miałam już wolne. Pomacałam przestrzeń wokół siebie bardzo ostrożnie. Z tego, co myślałam to było to łóżko na kołach, a obok były dwie szafki z jakimiś ostrymi narzędziami.

Miałam ochotę zacząć się drzeć z paniki... SABRINA! ZACHOWAJ SPOKÓJ!

Wychyliłam się, jak najbardziej mogłam i chwyciłam coś ostrego. Nie wiedząc, co to usiadłam. Spróbowałam rozbroić metalowe zapięcie na nogach. Po dłuższej chwili to się udało. Miałam wszystkie kończyny sprawne! Bardzo ostrożnie wstałam i wyciągnęłam przed siebie ręce. Muszę znaleźć wyjście! Ostrożnie robiłam kroki, by przypadkiem się nie potknąć. Było to straszne... Po chwili wpadłam na ścianę i zaczęłam iść tym tropem. Wymacując ją doszłam do przycisku światła, który bez namysłu nacisnęłam. Światło rozświetliło cały pokój.

Był on prawie pusty. Na samym środku stało metalowe łóżko a naokoło cztery szafki z narzędziami chirurgicznymi. Ściany były odrapane a podłoga zniszczona.

Zobaczyłam szczykawki, przez co brzuch ze strachu zaczął boleć mocniej.

Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Zamknięte... Podbiegłam do szafek i wzięłam jakiś dziwny przedmiot. Włożyłam go dziurki od klucza i kombinowałam. Trochę w prawo... W prawo. Lewo... I już! Otwarte! Delikatnie otworzyłam drzwi i zauważyłam jakiegoś chłopaka. Cholera! Zauważył mnie!

   - Stój! - krzyknął

Pobiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Nie zdążyłam na klucz, ponieważ ten facet uderzył w drzwi.

   - Jak doliczę do trzech to drzwi mają być otwarte, bo jak nie to je wywarze! - dobijał się

Cholera! Rozejrzałam się, a on przestał pukać i szarpać...

   - Jeden!

Podbiegłam do szafki i chwyciłam pierwszy lepszy nóż.

    - Dwa!

Podbiegłam do drzwi i schowałam się za nimi.

   - Trzy!

Nagle drzwi się otworzyło i przez nie on wpadł. Był do mnie tyłem, więc wbiłam mu ostrze w kark. Wrzasnął i poleciał na ziemię. Szybko wbiegłam z pokoju.

   - Zatrzymaj się! - usłyszałam inny głos

Nie zatrzymałam się. Biegłam dalej ile sił w nogach. Nie mogę zmarnować takiej okazji! Sprintem zbiegłam ze schodów. W prawo! Uderzyłam o kogoś...

   - Kogo my tu mamy? - usłyszałam ten obleśny głos

Głośno przełknęłam ślinę. Już po mnie! Mocno chwycił mnie za nadgarstek. Przypominało mi się...

"   - To ta morderczyni! - krzyknęła jakaś kobieta "

Potrząsnęłam głową. Nie...

    - SABRINA!!! - drzwi nadal były zamknięte

"Jeffrey wyciągnął strzykawkę.

    - Nie zostawiasz mi wyboru! - krzyknął

   - Nie! To ty sobie nie zostawiasz wyboru!"

Nie... Nie!

"   - Ty byś chciał, wszytko dotyknąć! Mówiłam, żebyś znalazł sobie jakąś wilczyce! - odeszłam od niego, ale od podszedł do mnie

   - Ale ja nie chce jakieś wilczycy. Ja chce ciebie!"

Czy ja na serio jestem taka zła? Zabiłam tyle niewinnych wilkołaków tylko przez jakiegoś jednego... Byłam taka wredna i chamska dla Jeffreya a on mnie kocha. On mnie kocha! A ja mam go i jego uczucia gdzieś! A tak naprawdę to, go kocham!

Nie wiem jak ale ktoś wpadł na plecy mężczyzny, przez co mnie puścił. Z impetem wybiegałam z budynku na jakiś ogród. Było bardzo ciemno, prawie nic nie widziałam.

Dasz radę Sabrina! Musisz stąd uciec!

Coraz więcej osób za mną biegło, a ogród nie zamierzał się skończyć. Próbowałam łapać tlen. Skręciłam w prawo i nagle na kogoś wpadłam, że aż poleciałam na ziemię. Światła rozbłysły.

Zobaczyłam piękną, długą, tiulową suknię koloru błękitu i bieli. Miała dużo warstw, które swobodnie opadały na ziemię. Gdy spojrzałam wyżej, zabaczyłam koronkowy materiał na ciele kobiety. Dekolt był zrobiony w łódkę. Piękne blond loki były lekko przypięte do boku głowy... I ta twarz. Wielkie błękitne oczy, zgrabny nosek i średniej wielkości usta.

To nie możliwe...

   - Sabrina... - uklękła

   - Mama...    

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now