1

15.4K 553 385
                                    

   Ji Yoo siedziała w kawiarence przy odpalonym laptopie. Miała napisać rozległy referat na temat urokliwych miejsc w Seulu, aby przypodobać się wrednej nauczycielce z geografii. Dziewczyna jeszcze znosiła jej wieczne wahania nastroju. Może robiła to, dlatego że chciała być lubiana albo po prostu trzy zajęcia z tym babochłopem nie wystarczają do puszczenia nerwów, które resztkami sił trzymała na wodzy.

  Jednak dziewczyna nie miała teraz głowy do myślenia o zaciskających się z irytacji ustach nauczycielki, które były tak wielkie, jakby przykładała sobie do nich rurę od odkurzacza, dodatkowo zasysając wszystkie brudy (może dlatego tak często pokasływała). 

   Była zbyt zajęta myśleniem o zdradzie swojego chłopaka. Kim SeokJin skrzywdził ją do żywego, a ona ze swoim temperamentem, odczuwała tylko i wyłącznie wściekłość. 

   Była tak zła, że gdy wcześniej głośno stukała palcami w klawiaturę swojego laptopa, każdy oglądał się w jej stronę z niesmakiem. Komentowała to głośnymi prychnięciami i wystawianiem języka w ich stronę. Miała teraz tak wielką ochotę się z kimś pokłócić...

  Aż tu nagle do kawiarenki wszedł nie kto inny jak Kim Taehyung, najbardziej irytująca istota pod słońcem, a zarazem najlepszy przyjaciel jej byłego.

   Tak, wyczuła teraz łatwy cel, na którym mogłaby się spokojnie wyżyć. Taehyung widząc ją uśmiechnął się podstępnie i zaczął wolno iść w jej stronę. Chciał tym samym wzbudzić efekt, jakby to on panował nad sytuacją. "Jeszcze się zdziwi, biedaczek", pomyślała, chytrze się uśmiechając przy tym pod nosem. Pewnie myślał, że jest słaba i bezbronna po rozstaniu. Tyle lat na wspólnym docinaniu sobie, a ten debil dalej jej nie zna...Była teraz o wiele silniejsza przez swój gniew, a cel był coraz bliżej.

   Ji Yoo pociągnęła łyk swojej kawy i dla niepoznaki uśmiechnęła się miło do chłopaka.

      No może nie do końca miło....dla wszystkich, którzy widzieli ten grymas, wyglądał bardziej, jakby wypiła sok z cytryny połączony z domestosem i chciała wszystkim pokazać, jak obrzydliwy on jest. Dlatego każdy widz zgodnie odłożył swoją filiżankę, przerażony tym, co za napój się w niej znajduje.

    Gdy cel w końcu podszedł do jej stolika, dumnie przy tym zarzucając swoją blond grzywą, ona wciąż utrzymywała swój "uśmiech" na twarzy. Może dlatego Taehyung wzdrygnął się i obejrzał szybko w stronę drzwi, obmyślając w głowie szybki plan ucieczki. Ale nie, on taki nie jest. A ona dobrze wiedziała, że jej tak łatwo nie ucieknie i patrzyła, jak rozluźniony siada do stolika. Był genialnym aktorem, to musiała przyznać. Pewnie dlatego wybrał aktorstwo, jako kierunek swoich studiów. Wciąż mu się przyglądała i czekała aż on pierwszy się odezwie. Skoro myśli, że to on panuje nad sytuacją, to da mu pole do popisu, niech się zabawi aktorek. 

   - Ji Yoo jak my się dawno nie widzieliśmy, czyżbyś zmieniła fryzurę? - Zagadnął rozluźniony i wystawił te swoje zęby w uśmiechu. Był on tak szeroki, że dziewczyna była pewna, że jego jama ustna nie mieści trzydziestu dwóch zębów, tylko z osiemdziesiąt. 

- Jakbyś nie wiedział. Zawsze tak kochałeś ciągnąć mnie za moje długie włosy. Zupełnie jak mały chłopczyk...którym oczywiście jesteś...patafianie. - To ostatnie słowo naprawdę próbowała powstrzymać, ale cóż, tak jakby samo jej się wyrwało. - Ups. - Dodała i wzięła łyka swojej kawy. 

- Jak zwykle milutka. W sumie to nie dziwię się Jinowi za to, że wolał....- Dupek nie zdążył dokończyć, bo właśnie na jego zadbanych włosach znalazła się cała kawa dziewczyny....no i jeszcze kobiety, która siedziała obok. 

- Odszczekaj to w tym momencie albo wybiję te twoje wybielone ząbki, idioto. - Warknęła groźnie i spojrzała mu hardo w oczy. Jeszcze tylko chwila, a wyjdzie z siebie. 

- One nie są wybielone, malutka. Ja je po prostu myję, czego nie mogę powiedzieć o tobie. - Mówiąc to, chłopak odsunął jej twarz od siebie i aktorsko zamachał ręką, jakby odganiał od siebie najgorszy smród świata. - Uch, co za ulga. - Mruknął i uśmiechnął się do niej zawadiacko. - To, co tam jeszcze mówiłaś, czarownico?

- Że jesteś idiotą, idioto. - Warknęła i zamachnęła się pięścią w jego stronę. - Po prostu ciesz się tym, że nie biję dziewczyn i zamknij swoją brzydką mordę. - Powiedziała.

- Nie bijesz dziewczyn? A co z Ji Sun? Do teraz chodzi z limem pod okiem. - Zaczął dopytywać rozbawiony, wiedząc jaki efekt wzbudzą jego słowa. 

- Jej się należało! Z tą francą zdradzał mnie Jin, do cholery! - Krzyknęła rozeźlona. 

- A co z Chae Won? Wykręciłaś jej tak rękę, że największy mięśniak zaczął się krzywić, widząc to. 

- Od zawsze była wredna wobec mnie! Musiałam jej pokazać, kto tu rządzi! - Krzyknęła po raz kolejny. Już każdy w kawiarni patrzył na nią (a żeby to pierwszy raz).

- A co z... - Zaczął Kim, jednak niedane było mu dokończyć.

- Dobra, dosyć tego! Jednak biję dziewczyny! - Krzyknęła po raz ostatni i trzepnęła Taehyunga laptopem w głowę. - Jeśli przez twój twardy łeb się zepsuł, to mi go jeszcze odkupisz. - Powiedziała na odchodne i uciekła szybko z kawiarni, dopóki Taehyung był w zbyt wielkim szoku, by zacząć ją gonić. 









Hej, hej. To mój pierwszy rozdział i w sumie sama nie wiem, jak wyszedł. Pierwszy raz wzięłam się za pisaniem czegoś, tak by to potem opublikować. Mam nadzieję, że się podobało. 

                                                                                                             Bajoooo

Good betDonde viven las historias. Descúbrelo ahora