19

4.7K 302 61
                                    

Minęło parę dni od wszystkich zdarzeń, które się uprzednio wydarzyły. Ji Yoo nie miała żadnego kontaktu z Taehyungiem, a Jimin wyszedł ze szpitala. Z tym drugim spędzała coraz więcej czasu, jednak jej uczucia w jego kwestii wciąż się nie zmieniały. Dziewczyny głowy nie opuszczał Taehyung, choć ani razu go nie widziała od tamtego feralnego dnia.

Matka postanowiła zostać dłużej u Ji Yoo, by ją duchowo wesprzeć. Co znaczyło, że dziewczyna musiała codziennie tracić pieniądze w pobliskich knajpach, bo nie mogła przełknąć potraw kobiety. Jednak ich relacja się poprawiła i przestały w końcu rozmawiać o chłopakach. Nawet złoty Jin zszedł na dalszy plan, co bardzo cieszyło dziewczynę.

Obie kobiety częściej za to rozmawiały o sobie. Dzięki temu w końcu zaczęły się lepiej poznawać i to od tych dobrych stron. Po namowach Ji Yoo, matka obiecała, że będzie jej przelewać więcej pieniędzy. Jednak pod jednym warunkiem. Dziewczyna musiała znaleźć pracę.

Dlatego Ji Yoo stała teraz w niewielkiej kwiaciarni i żuła gumę. To najłatwiejsza praca, jaką mogła dla siebie znaleźć, więc ją wybrała. Nawet klientów nie było dużo, więc nie musiała się z nimi użerać. Co prawda do teraz nie potrafiła rozróżnić, które kwiaty były prawdziwe, a które sztuczne, jednak jakoś sobie radziła.

W robieniu wianków czy bukietów była tragiczna. Każdy kwiat się łamał, bądź wykrzywiał na drugą stronę. Ludzie często na nią narzekali, a ona starała się im grzecznie odpyskować. Tłumacząc prościej, używała takiego słownictwa, by ci idioci myśleli, że prawi im komplementy, choć tak naprawdę wyzywała ich od najgorszych.

Po trzech dniach w kwiaciarni stwierdziła, że ledwo jej matka wyjedzie, a ona rzuci tę robotę w cholerę. Miała jej już serdecznie dość i dobrze wiedziała, że się do niej nie nadawała. Jednak wolała zrobić mamie przyjemność i udawać, że znalazła pracę, którą będzie ciągnąć aż do emerytury. Mhm, i jeszcze frytki do tego.

Podczas pracy dziewczyna się czuła, jakby była w jakiejś dżungli. Z każdej strony otaczały ją kwiaty i ich zapach. Dodatkowo owadów było pełno, a ona nie raz wyskakiwała przez okno, przed goniącą ją wściekłą pszczołą.

Dodatkowo, gdy musiała zrobić jakiś bukiet, to wciąż coś leciało jej na podłogę bądź woda się wylewała. Przez to cały czas biegała z mopem lub z miotłą. Wyglądała jak sprzątaczka a nie poważna, w chuj niedoświadczona kwiaciarka.

Podczas swojej zmiany przeglądała często różne czasopisma bądź robiła coś na telefonie. Nie chciała zwariować w tym małym miejscu, otoczona roślinami. Raz, gdy nie miała, co robić, zaczęła mówić do jednego kwiatka. Przynajmniej on jeden ją rozumiał. Dodatkowo wyczuła, że nienawidził Kima tak samo jak ona. Dlatego się zaprzyjaźnili.

A co do Taehyunga, to dwóch rzeczy była pewna. Pierwsza to to, że strasznie za nim tęskniła. Nieświadomie wszędzie go szukała i chciała go zobaczyć. Jednak dobrze wiedziała, że gdyby tak się stało, to udawałaby, że go nie widzi, bądź uciekłaby jak najdalej od niego. Chciała go spotkać, zobaczyć i przytulić, a jednocześnie miała ochotę sprać go na kwaśne jabłko i zwyzywać od najgorszych, a następnie zapomnieć o nim. Jednak dobrze wiedziała, że nie dałaby rady.

Drugą rzeczą, której była pewna, to to, że Taehyung był zwykłym chujem. Robił z siebie cudowny, romantyczny i pożądany materiał na chłopaka. A tak naprawdę był zwykłym badboyem i podrywaczem. Pewnie jego drugim, nieoficjalnym zakładem było to, że przespałby się z całą żeńską częścią uczelni. Co z jego atrakcyjnością i charakterem było całkiem łatwe. W końcu sama Ji Yoo ostatnio się nie hamowała...Na szczęście nie popełniła tego błędu i teraz mogła spać spokojnie. Choć i tak tego nie robiła.

Good betWhere stories live. Discover now