23

4.4K 268 221
                                    

Ji Yoo przymknęła jedno oko i wypuściła jajko z rąk prosto w stronę drzwi. Obserwowała jego lot i cudowne rozbicie. Nagle korytarz przeszyły dwa głosy jednocześnie:

  - O kurwa w środku było pisklę!!

  - Ji Yoo, co ty tutaj robisz?

  Ji Yoo patrzyła na małe pisklątko, które leżało na ziemi i nie zwracała uwagi na głosy za sobą. Dziewczyna szybko podeszła do ptaka i wzięła go na ręce.

  Zaczęła go kołysać lekko jak niemowlę, a zaniepokojona Seo Yoon podeszła i zaczęła go dźgać palcem.

  Ji Yoo zgromiła ją wściekłym spojrzeniem, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Chciała jej coś powiedzieć, ale pewien osobnik jej przeszkodził.

  - Ji Yoo, co ty tutaj robisz? - Zapytał Taehyung z poważnym wyrazem twarzy. Wpatrywał się szczerze zaskoczony i wściekły w dziewczynę, ignorując wszystko, co działo się wokół niego. Jednak ta nie zwracała na niego uwagi, bo była zbyt zajęta pisklęciem, które być może zabiła.

  - Ja też tu jestem. - Odezwała się Seo Yoon zgryźliwym tonem.

  - Chcesz być współwinna? - Warknął w jej stronę Taehyung, a ona lekko się spłoszyła.

   W końcu chłopak wyglądał naprawdę groźnie z tą poważną miną i zaciśniętymi ustami. Jakby zaraz miał wybuchnąć. Zwłaszcza, że zaraz za nim szła para małżeńska, Jin i Ji Sun.

  Taehyung nie spuszczał spojrzenia z Ji Yoo. Tylko raz zerknął na drzwi i zrobił się cały czerwony. Chłopak zacisnął pięści, gdy usłyszał śmiech Jina i zmarszczył brwi.

 - Co to ma być, do cholery? - Warknął po raz kolejny, wyraźnie rozzłoszczony.

  - Potrzebuję lekarza! - Krzyknęła nagle Ji Yoo, która pierwszy raz się odezwała i zaczęła przytulać do siebie zranione pisklę. Nie widziała złości Taehyunga i udawała, że nie słyszy wszystkich pytań skierowanych w swoją stronę. Była zbyt przejęta tym, co zrobiła. W końcu była jeszcze młoda i nie chciała pójść do więzienia za znęcanie się nad drobiem. 

  - Tak, psychiatry. - Powiedział Taehyung i podszedł do drzwi. W pośpiechu szukał kluczy i uważał, by nie stanąć na żadnym żółtku, czy skorupce. Jin szedł tuż za nim i wymyślał coraz to lepsze żarty. 

  - A wiecie, jakie jest najzabawniejsze zwierzę na świecie? Kura, bo robi sobie ze wszystkiego jaja. - Mówił i śmiał się na cały korytarz. 

  Nikt inny nie reagował na jego zaczepki. Ji Yoo gromiła go tylko wściekłym spojrzeniem, bo kto by pomyślał, żeby nad zmarłym opowiadać tak słabe suchary. Z pewnością, gdyby pisklę ożyło, to samo by się władowało na drzwi, by nie słyszeć tych wszystkich dowcipów Jina. Taehyung był zbyt wściekły i wkładał klucz do zapchanej od jajka dziurki, a Ji Sun uśmiechała się, jak do przygłupiego dziecka. Za to Seo Yoon wciąż dźgała ptaka i omawiała jego proces oddychania. Twierdziła, że jest krótki i przerywany, a po chwili powtarzała, że w ogóle go nie ma, na co Ji Yoo reagowała piskiem. 

  W końcu Taehyung otworzył drzwi i przepchał się do środka. Mężczyzna od razu skierował się na balkon. Ji Yoo podejrzewała, że to po to, by zażyć świeżego powietrza i się uspokoić. Ewentualnie skoczyć na główkę.

  Jednak Taehyung po chwili wszedł do salonu, gdzie już wszyscy zdążyli usiąść i podszedł do Ji Yoo z mopem w rękach. Dziewczyna podniosła na niego wzrok i wypchnęła językiem policzek.

  - No chyba cię pojebało. - Mruknęła. - Mam pacjenta, muszę się nim zająć. - Powiedziała i pokazała wymownie na pisklę, które leżało na jej udach.

Good betOnde as histórias ganham vida. Descobre agora