18

5.4K 308 149
                                    

Na ekranie znajdowało się zdjęcie roześmianej NaMi. A później usłyszała jej słowa, które złamały jej serce po raz drugi:

- Taehyungie, ta noc była przecudowna. Dzisiaj o tej samej porze. Kupię wino.

Po tych słowach Taehyung wyleciał z hukiem z domu. Chłopak próbował się wytłumaczyć, jednak co tu było do tłumaczenia? Najzwyczajniej w świecie przespał się z NaMi i chciał teraz dobrać się do niej za pomocą słodkich słówek.

Ji Yoo wpadła w szał, w histerię, czy jakkolwiek to nazwać. Dziewczyna poderwała się szybko z łóżka i zaczęła rzucać w Taehyunga różnymi rzeczami.

Powiedziała mu wczoraj, że chce mieć od niego święty spokój. Nie posłuchał. Zamiast tego wcisnął jej dzisiaj rano śliczną bajeczkę o ich cudownej relacji. A ona przysięgła sobie, że mu się nie da i na to nie poleci. Nie posłuchała.

A teraz czuła jak jej złamane serce, które po jego słowach i pocałunkach zaczęło się powoli sklejać, rozwaliło się już doszczętnie. Nie było kawałka, który mógłby się poderwać do życia i pokazać innym, że jest gotowe do dalszej pracy. Bo tak nie było. Wszystkie kawałki jej serca zostały doszczętnie zranione i nie miały ochoty na więcej. Jak ona sama.

Gdy Taehyung w końcu zaprzestał prób wytłumaczenia i pogodzenia się, spuścił głowę i wyszedł bez słowa. Ji Yoo patrzyła za nim i się nie odzywała. Miała tak wiele do powiedzenia, ale wolała tego nie robić. W końcu Taehyung nie mógł odpowiedzieć tym samym.

Chłopak przy wyjściu odwrócił głowę w jej stronę i powiedział:

- Ji Yoo, to naprawdę nie tak.

Ale ona go nie słuchała. Trzymała właśnie w ręce kapeć od dziadka i liczyła sekundy. Jeśli Taehyung nie wyszedłby z jej domu po dziesięciu sekundach, to rzuciłaby w niego butem. Na szczęście bądź i nie, Taehyung odwrócił się od niej po raz kolejny i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

Ji Yoo nie zastanawiając się, podbiegła do nich i zaczęła się im przyglądać. Następnie z płaczem osunęła się po drzwiach i tak siedziała na podłodze w stanie zupełnej rozterki. Łzy skapywały z jej twarzy, ale ona nie dbała o to. Skubała palce i patrzyła na nie, nie widząc ich. Myślała o wszystkim i o niczym. Chciała wyjść ze swojego ciała i uciec. Nigdy nie wracać. Zacząć nowe życie i nigdy nie poznać nikogo o nazwisku Kim.

Jednak dobrze wiedziała, że tak się nie da. Dlatego dalej siedziała na podłodze i płakała nieprzerwanie. Nie wiedziała, kiedy objęły ją silne i dziwnie łagodne ramiona matki. Dziewczyna wtuliła się w nie, chcąc zapomnieć o wszystkim. O Taehyungu i jego gierkach. O NaMi, która jej go zabrała. O Jinie, który ją zdradził. I o Ji Sun, która zabrała jej pierwszego Kima. Było tyle osób, o których pragnęła zapomnieć. Jednak nie potrafiła. Każda z tych osób odcisnęła dziwne piętno w jej umyśle, a nawet sercu. A z pewnością było to Taehyung.

Matka głaskała Ji Yoo po plecach i wciąż szeptała jej coś w czubek głowy. Jednak dziewczyna tego nie słyszała, tylko kołysała się do rytmu ramion kobiety. Obie siedziały od dłuższego czasu na podłodze, przytulone do siebie, jak jeszcze nigdy. Pierwszy raz w życiu ich relacja matka- córka dojrzała do takiego kroku jak przytulenie. I było to miłe. I faktycznie pomagało. Dlatego obie nie przestawały, bo właśnie poczuły, co to znaczy być rodziną.

   Nazajutrz rano Ji Yoo wstała z bólem głowy. Od emocji i od płaczu. Nawet sen nie potrafił na to zaradzić, bo mało spała w nocy. Wciąż o wszystkim myślała, a najwięcej o Taehyungu.

Chłopak podczas ich zakładu zachowywał się naprawdę prawdziwie. Był romantyczny, dowcipny i był sobą. Docinał jej, uśmiechał się kwadratowo i bił się ze strachem na wróble. I to sprawiło, że się w nim zakochała. Oraz jego ciepłe ramiona w stodole i wspólne spanie w jej sypialni. Gdy przyjechał do niej nad ranem, bo taki miała okresowy kaprys. Gdy z zazdrości napuścił na Jimina swojego szczeniaczka. Gdy na imprezie u JeongGuka tańczył z nią tak dziko i namiętnie. Ale to wszystko nie było już ważne. Bo minęło nieodwołalnie. Tak w zasadzie to poszło się jebać, jak Taehyung z NaMi.

Good betحيث تعيش القصص. اكتشف الآن