6

6.6K 394 113
                                    

      Ji Yoo dzisiejszego dnia była wyjątkowo zła. Ktoś, kto ją znał, mógłby powiedzieć, że codziennie taka była. Jednak myliłby się i to porządnie. 

    Ji Yoo była zła z jednego oczywistego powodu. I po raz pierwszy w życiu nie był to Kim Taehyung.

   Będąc już na uczelni, dziewczyna dowiedziała się, że wykłady, które miały się odbyć, nie odbędą się. Mimo tego nie zostały one odwołane, tylko zrobiono zamiast nich zastępstwo. Lekcją, która miała się odbyć zamiast wykładów, był wf. Ji Yoo dowiadując się o tym chciała, jak najszybciej wziąć nogi za pas i uciec. Została jednak przyłapana przy drzwiach wejściowych przez wściekłą nauczycielkę, która miała zamiar przez najbliższą godzinę, torturować ją na boisku. 

    Z początku dziewczyna chciała wykręcić się tym, że nie posiadała stroju. Jednak na jej słowa kobieta wystawiła swoje żółte, przykrótkie (Ji Yoo próbowała sobie wyobrazić, jak sięgają one jedzenia) zęby w nieszczerym uśmiechu i wyciągnęła zza siebie strój sprzed poprzedniej epoki. 

    Był on brudny i dziurawy. Miał więcej dziur niż materiału. I nie była to praca stylistów, którzy chcieli zrobić to modnie, tylko wrednych moli. Dodatkowo śmierdział na kilometr starymi skarpetkami. A co do nich...nauczycielka tym razem również była chętna, by jej je pożyczyć. 

   Jednak Ji Yoo, dostając nagłych spazmów, zaczęła jej szybko odmawiać i dla potwierdzenia swoich słów kręciła szaleńczo głową. Przez całą rozmowę robiła delikatne kroki do tyłu, jednak oczywiście czujne oko kobiety i ten ruch zauważyło. Przez swoją umiejętność do wychwytywania dziejących się rzeczy, nauczycielka dodatkowo straciła w oczach Ji Yoo. No bo jak tu obijać się na wf, skoro kobieta wszystko widziała? 

   Ji Yoo cała czerwona ubrała na siebie strój i poczuła się jak strach na wróble, oblepiony zgniłymi jajami. Całość prezentowała się naprawdę strasznie. Dziewczyna próbowała zamknąć się od wewnątrz w szatni, jednak nie udało jej się to z jednego, drobnego powodu. Drzwi zamykały się od zewnątrz. 

   Oczywiście później naszła ją myśl, żeby wyskoczyć przez okno. Niestety to też jej się nie udało. W szatni po prostu nie było okna, a gołe ściany wołały o pomstę do nieba. Ji Yoo wdrapała się na ławkę i nabazgrała kredką do oczu na jednej z nich: "zabijcie mnie". Najwyżej sprzątaczka przeżyje niezły horror, gdy zobaczy jej arcydzieło. Ona aktualnie brała udział w swoim i nie przejmowała się napisem. 

   Wtaczając się na salę, Ji Yoo czuła się jak cyrkowiec. Zwłaszcza, że wyglądała, jak ktoś kto próbował okiełznać dzikiego lwa i mu się to nie udało. Rolę zwierzęcia mogła na spokojnie odgrywać kochana nauczycielka wf, która szła przed nią, ciężko dysząc i dodatkowo ciągnąc dziewczynę za sobą. Także walka z dzikim lwem przeszła do historii jako sromotna porażka. 

   Ji Yoo podeszła do dziewczyn, które typowały się, gdzie pójdą do drużyny. Miała być gra w siatkówkę. Ji Yoo sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Nie była znowu taka najgorsza. Pojawiali się ludzie z mniejszym talentem niż ona. Należeli do nich wszyscy ci, którzy...Nie no. Nie było takich ludzi. Ji Yoo nieraz wpadała w siatkę, uciekała od piłki albo dla samej zabawy próbowała łapać piłkę zębami, skoro i tak wiedziała, że rękami jej się to nie uda. 

   Wszystkie zgromadzone zmierzyły ją nieprzyjemnym spojrzeniem. No tak. Przecież one miały idealne stroje. Tak piękne, że raziły po oczach, a Ji Yoo nieraz wyśmiewała się z nich po kątach.     Były one całe z cekinów, a dziewczyny wyglądały, jakby uciekły z lat siedemdziesiątych bądź jakby czuły się lalkami Barbie. Ji Yoo skłaniała się do tej drugiej opcji. Te idiotki nawet się tak zachowywały z tymi swoimi sztucznymi uśmiechami i zarzucaniem włosów. Cekiny na ich bluzkach za każdym razem biły po oczach, gdy odbiły się od nich promienie słoneczne. Ji Yoo kiedyś miała tak zmęczone oczy po wf, że ledwo widząc, spędziła całą przerwę w szatni na wyrywaniu z bluzek wszystkich tych cholerstw. 

Good betWhere stories live. Discover now