Epilog

6.7K 508 362
                                    

   W końcu wylądowała. Dziewczyna szybko wysiadła z samolotu, czując jak kręci jej się w głowie. Wiedziała, że przez pewien czas będzie miała wrażenie, że unosi się w powietrzu.

   Odebrała swoje walizki, całe szczęście żadnej nie gubiąc. Następnie ruszyła przez lotnisko w stronę taksówek, które się pod nim znajdowały.

   Dziewczyna wsiadła do jednej i uśmiechnęła się miło do taksówkarza. Następnie podała mu adres planu filmowego, w którym TaeHyung teraz najprawdopodobniej się znajdował. Po chwili mężczyzna kiwnął głową na jej słowa i ruszyli.

  Kluczyli między ulicami miasta, które rozciągało się na całym obszarze. Ji Yoo wpatrywała się w nie z otwartą buzią, zachwycając się jego pięknem. Każdy budynek był wysoki, wszyscy ludzie wyglądali, jakby się gdzieś spieszyli. Na ulicach panowały ogromne korki, przez które Ji Yoo miała swój kolejny postój. Jednak coś w tym mieście było i to unosiło się w powietrzu.

   A Ji Yoo wiedziała, że zaczyna się powoli zakochiwać.

   Może nawet mogłaby tu założyć własny hotel, który od zawsze chciała mieć. Jednak niczego nie była pewna, a ta myśl zupełnie nagle przeszła przez jej głowę.

  Jednak czy potrafiłaby tu zamieszkać? Nie wiedziała. Nie mogła przecież zostawić swoich najlepszych przyjaciół oraz rodziców, z którymi jej kontakty zaczęły się znacznie poprawiać. Nie mogła skazać relacji z ludźmi, których kochała na zepsucie, skoro to te osoby pomogły jej w najtrudniejszych momentach jej życia.

  Jednak nie mogła teraz podawać się rozmyślaniom. Wolała nie myśleć naprzód, jeszcze nie wiedząc, co TaeHyung odpowie na jej słowa. Może jego miłość zaczęła się wykruszać? Albo znalazł sobie kogoś na jej miejsce? Na samą myśl przeszło ją zimno, które obudziło w niej gęsią skórkę.
 
   A co jeśli tylko się wygłupiła? Jeśli tak naprawdę nie była tu ani trochę mile widziana? Ji Yoo coraz bardziej zaczynała się stresować, a wszystko w niej krzyczało o możliwość, by dziewczyna znów mogła znaleźć się w Korei. 

  Jednak tak nie mogło się stać. Ona znajdowała się w Nowym Yorku, wykończona po parunastu godzinach lotu. Gdyby nie napędzająca ją adrenalina z pewnością padłaby na siedzeniu auta i oddałaby się snu.

  Jednak pomimo zmęczenia jej powieki nie opadały, a ona sama nie miała ochoty zaszyć się pod kołdrą. Robiła to przez ostatni miesiąc. Teraz musiała otworzyć szeroko oczy na nowe perspektywy.

   Z racji tego, gdy dojechała na plan filmowy, przełknęła głośno ślinę. Nie miała pojęcia, co ma robić poza zwykłym wejściem na plan. Z tego względu wykonała telefon do Seo Yoon, by przyjaciółka ją wsparła, a co najważniejsze, doradziła jej.

  - Halo, Ji Yoo? - Zapytała jej przyjaciółka, a Lee uśmiechnęła się, słysząc jej głos.

  - Posłuchaj, stoję właśnie pod planem filmowym. Cholernie się boję. - Powiedziała dziewczyna, przestępując z nogi na nogi. Wokół ludzie wciąż ją mijali, nie zwracając na nią uwagi.

  - Wchodź tam, nie bój się. - Powiedziała Seo Yoon, a Ji Yoo pokręciła głową. Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że przyjaciółka tego nie widzi, powiedziała:

  - To nie takie proste. Za bardzo się boję. A co jeśli coś pójdzie nie tak?

   - Wszystko pójdzie tak jak należy. A nawet lepiej. - Powiedziała Seo Yoon, a z tonu jej głosu można było wywnioskować, że lekko się uśmiecha, jakby była pewna swoich słów.

  - Panikuję. - Powiedziała szczerze Ji Yoo, a jej oczy zrobiły się szklane. Ryzyko całej sytuacji zaczęło ogarniać ją całą, paraliżując ją swoim absurdem.

Good betWhere stories live. Discover now