Było jesienne popołudnie. Pomarańcz i żółć okrywały cały Seul. Wysokie drzewa schylały się ku ziemi, a pochmurne niebo wydawało się nadzwyczaj groźne.
Wokół uczelni, do której uczęszczała Ji Yoo, zgromadzili się zmęczeni studenci, wracający do domu i żegnający się z przyjaciółmi. Wszyscy wyjątkowo spieszyli się tego dnia, ponieważ żaden z nich nie chciał zmoknąć.
Każdy myślał już tylko o piątku. Nie tylko, dlatego że zapowiadał on upragniony weekend, ale też z tego powodu, że miała być wtedy zorganizowana domówka u przystojnego Kima Taehyunga.
Jedyną osobą, która nie cieszyła się na tę imprezę była Ji Yoo, która przez cały dzień chodziła zamyślona. Nie chciała na nią iść i to z wielu powodów, ale dobrze wiedziała, że musi. Po wczorajszym, gdy Taehyung zgodził się na zakład, nie mogła spać i wciąż o tym myślała. Tak strasznie żałowała swojej decyzji. Zwłaszcza po tym, gdy chłopak podszedł wczoraj do niej, gdy już wychodziła i szepnął jej na ucho, że już nie może się doczekać jej widoku jako kochanej dziewczyny. Po tym lekko musnął jej policzek i z cwaniackim uśmiechem odsunął się na bezpieczniejszą odległość.
Dziewczyna spłoszona uciekła jak najszybciej z mieszkania. Jeszcze nigdy nie widziała go takiego. Całą noc myślała o tym i zrozumiała, że teraz właśnie tak będzie wyglądać zachowanie chłopaka.
W końcu Taehyung tak bardzo chce wygrać i rozkochać ją w sobie. Ji Yoo doszła do wniosku, że skoro chłopak ma zamiar używać swoich uroków osobistych ( a właściwie ich żałosnych imitacji, bo ktoś taki nie ma w sobie żadnego uroku), to ona także musi coś wymyślić.
Na pewno nie będzie się zachowywać jak wystraszona sarenka. O co to, to nie. Będzie taka jak zawsze, tylko z pewnymi ulepszeniami.
Uśmiechnęła się sama do siebie na tą myśl. Nie może być aż tak źle. To tylko dwa tygodnie, a później pokaźna sumka w kieszeni za wygrany zakład. Tak, postanowili włączyć w to pieniądze. W końcu musi być jakaś nagroda za bycie miłym i poniżanie się dla jakiegoś imbecyla.
Gdy szła pogrążona w rozmyślaniach, usłyszała za sobą krzyk. Odwróciła się ciekawa tego, co się dzieje. Była zainteresowana tym, komu ktoś urządza drakę. Nie spodziewała się, że to ona będzie tym kimś.
- Jak mogłaś mi o niczym nie powiedzieć, do cholery?! Żadnych Kimów, tak?! To ja latam jak durna po uczelni i dowiaduję się od ludzi, że chodzisz z Kimem Taehyungiem! Tym Kimem Taehyungiem! - To była Seo Yoona. Wyjątkowo wściekła Seo Yoona.
Ji Yoo pierwszy raz widziała swoją przyjaciółkę w takim stanie. Prezentowała się ona wyjątkowo groźnie ze zdenerwowaną, czerwoną twarzą i rozwianymi włosami. Ji Yoo aż uśmiechnęła się na ten widok. Tyle razy próbowała wytrącić przyjaciółkę z równowagi, aby przestała w końcu chodzić w tej swojej zbyt spokojnej skorupie i wreszcie jej się udało. Była z siebie wyjątkowo dumna. Po chwili nawet roześmiała się. Tak, Ji Yoo należała do tych osób, które śmieją się w najbardziej niewłaściwych momentach. Szybko uspokoiła się, widząc miażdżące ją spojrzenie.
- Czy ciebie coś bawi, przepraszam bardzo?! Od tylu lat słyszę, jak bardzo nienawidzisz tego idioty i nagle wszystko się zmienia, tak?! - Seo Yoona patrzyła na nią z niedowierzaniem w oczach wciąż zszokowana i zła jak diabli.
- Posłuchaj to nie jest tak. Tak właściwie to ja z nim nawet nie jestem. Tylko mieliśmy zachowywać jak para. - Niedowierzanie w oczach Seo Yoony zaczęło rosnąć. - Oczywiście ten idiota wszystko poprzekręcał. - Widząc Seo Yoonę w stanie takiego wstrząsu, westchnęła głęboko i wypaliła: - Tu chodzi o zakład, okej? Założyłam się z nim, że będziemy zachowywać się jak para i sprawdzimy, kto pierwszy się zakocha. Powiedziałam zachowywać się jak para, a nie nią być. Oczywiście, ten pchlarz musiał wszystko przeinaczyć. - Uśmiechnęła się pod koniec przepraszająco i czekała na reakcję przyjaciółki.
YOU ARE READING
Good bet
RomanceMłoda Ji Yoo zrażona do nazwiska Kim po zdradzie swojego chłopaka, postanawia sobie, że już nigdy nie umówi się z nikim, kto je posiada. Plan rozpada się, gdy na horyzoncie pojawia się buntowniczy Kim Taehyung, a wraz z nim niebezpieczny zakład... u...