16

5.4K 340 48
                                    

 Gdy Ji Yoo wróciła do mieszkania, pierwsze co zrobiła, to położyła się do łóżka i zasnęła. Miała dość tego całego feralnego dnia i chciała po prostu odpocząć. Jednak jej myśli zaprzątał wciąż Kim Taehyung i jego podła twarz. Na szczęście udało jej się, mimo to, zasnąć i mogła rozluźnić się przynajmniej na chwilę. 

 Przez to jak dużo miała stresu i jak dużo ostatniego czasu chodziła, noga bardzo ją bolała. Na szczęście gips jakoś bardzo się nie zamoczył, więc przynajmniej o to nie musiała się martwić. Jednak ból był tak dolegliwy, że nie mogła się na niczym skupić. Co w pewnym sensie było dobre. Przynajmniej było coś, co odciągało ją od wspominania tamtego pocałunku, gdy Taehyung wpił się w usta NaMi. 

  Dziewczyna za wszelką cenę nie chciała o tym myśleć. Jednak nie potrafiła. To zbyt bolało, by tak łatwo poszło w zapomnienie. Dlatego siedziało gdzieś w zakamarku jej pamięci i wciąż dawało o sobie znać.

I w dodatku wspominała to spojrzenie Taehyunga, gdy oddała go policji. Chłopak cały czas się odwracał i popatrywał na nią smutnym wzrokiem. A ona tylko stała i patrzyła za nim, chcąc to wszystko zatrzymać. Jednak było już za późno, a ona sama to zapoczątkowała. 

 Miała nadzieję, że to już koniec. Koniec z Kim Taehyungiem i jego gierkami na niej i jej uczuciach. Chciała, żeby to wszystko się skończyło, i żeby mogła wrócić do starego życia. Marzyła o dalszym byciu niezależną i zamkniętym, lodowatym sercu. Pragnęła spokoju i niejednostronnej miłości. Tak bardzo chciała być kochaną, że przez moment miała wrażenie, że Tae też coś do niej czuje. Ale to nie była prawda, a ona marzyła tylko o końcu. Znajomości, miłości i zakładu.
 
  Jednak gdyby naprawdę tak bardzo chciała końca, to po co był w ogóle początek?

Następnego dnia dziewczyna obudziła się cała obolała i przybita.
Już od samego otwarcia oczu, wiedziała co się wczoraj stało i chciała, jak najszybciej je zamknąć. Jednak nie mogła tego zrobić, bo usłyszała donośny dzwonek do drzwi.

Ji Yoo z trudem zebrała się z łóżka i utykając, podeszła do drzwi. Zajrzała przez wizjer, mając tą ostatnią nadzieję. Jednak to, co zobaczyła zszokowało ją i wprowadziło w jeszcze gorszy nastrój. Dziewczyna nie wiedziała, że to w ogóle możliwe. A jednak. Tylko jej rodzice to potrafili.

Także, gdy dziewczyna z ociąganiem otworzyła drzwi, napotkała spojrzenia swojej mamy i swojego taty. Oboje byli ubrani wprost tragicznie. Na głowach mieli słomiane, wielkie kapelusze, a w dłoniach ogromne reklamówki z biedronki. O dziwo, ich stopy nie były ubrane w sandały i skarpetki, tylko w centkowane buty z Gucciego. Co dawało wprost śmieszny efekt z koszulkami z napisem "najlepszy rodzić". Ta literówka raziła  w oczy,  ale jej rodzice najwidoczniej próbowali ją przykryć ogromnymi aparatami. Co oczywiście im nie wyszło, a Ji Yoo cieszyła się z tego błędu. W końcu, gdyby zamierzony efekt faktycznie znajdował się na ich koszulkach, to Ji Yoo musiałaby się ostro kłócić z jego prawdziwością.

Dziewczyna widząc jak jej rodzice są wieśniacko ubrani, zdała sobie sprawę, jak bardzo Taehyung pasowałby do jej rodziny. I przez tą myśl poczuła piekące łzy w oczach, a jej rodzice rzucili się na nią z uściskiem, myśląc, że wzruszyła się na ich widok. Co oczywiście było nieprawdą, ale wolała nie wyprowadzać ich z błędu. Nie chciała rozpoczynać spotkania kłótnią, a ten uścisk mógł jej pomóc. Choć jak narazie to traciła przez niego dech w piersiach i miała mroczki przed oczami. Jej rodzice z pewnością mieli zbyt dużą krzepę i używali zbyt dużej siły.

- Kochanie, jak ty schudłaś! - Wykrzyknęła jej matka. To najprawdopodobniej miał być przytyk, ale Ji Yoo odebrała go jako najpiękniejszy komplement w życiu. Może w końcu przestanie być, chodzącym pączkiem. - Spokojnie, ja cię podtuczę i od razu staniesz na nogi! - Dopowiedziała pewna i zmierzyła w stronę kuchni. Ji Yoo za to miała wrażenie, że będzie zupełnie odwrotnie. Jej matka gotowała naprawdę okropnie, a każde jej danie lądowało za oknem, bądź w doniczce. Może dlatego wszystkie kwiatki tak szybko padły.

Good betWhere stories live. Discover now