12

5.8K 370 46
                                    

dla sugaaaaaa_a

dla owilwa

na poprawę humoru i dla lepszego dnia :)

Ji Yoo i Taehyung jechali w stronę jej domu, w milczeniu. Spod szpitala zamówili taksówkę, a teraz w ciszy nią wracali.

Wokół było ciemno, a na niebie o wiele więcej gwiazd niż parę godzin wcześniej. Była głucha noc i wydawało się, że są jedynymi, którzy nie śpią, choć dopiero byli w budynku pełnym ludzi. Oboje byli zbyt zajęci swoimi myślami.

Poza tym dziewczyna nadal nie wybaczyła chłopakowi złamanej nogi. Przez jego głupie pomysły nie mogła robić teraz wielu rzeczy. Nie była pewna, czy będzie chodzić na wykłady. Co prawda miała kule, a Taehyung na pewno by ją podwoził, gdyby mu najpierw nagadała jak złym człowiekiem jest. Jednak dziewczyna nie chciała znosić tych wszystkich spojrzeń i pytań, o to co się stało. Bo tak naprawdę to sama nie wiedziała. Taehyung spuścił nagle psa ze smyczy, który wbiegł jej pod nogi, a ona upadła i złamała nogę. Niby aż tyle, ale dla niej wciąż za mało.

- Dlaczego spuściłeś tego szkodnika ze smyczy? - Zapytała, powtarzając swoje myśli, które kłębiły się w jej głowie. Zwróciła twarz w kierunku Taehyunga, zajętego jazdą. Miał lekko zmrużone oczy i zaciśnięte usta. Włosy były smagane przez wiatr, który wiał przez otwarte okno. Jego skupiony wzrok na jeździe trochę się zamglił po jej pytaniu, a ręka położona na kolanie nieznacznie się zacisnęła.

- Chciałem, żeby się wybiegał. - Powiedział krótko. Jednak dla Ji Yoo to było za mało.

- Dobrze wiem, że nie. Dosłownie chwilę przed tym, gdy zostałam brutalnie poturbowana, usłyszałam, jak szepczesz "bierz go". Masz mi powiedzieć w tej chwili, o co ci chodziło. - Powiedziała i założyła ręce na piersi, wpatrując się w chłopaka. Ten zacisnął usta jeszcze bardziej i się nie odzywał. Przez chwilę jechali w milczeniu. Jednak, gdy Taehyung spojrzał w stronę Ji Yoo i zobaczył jej obrażoną minę, a następnie usłyszał głośne prychnięcie, westchnął i wyszeptał:

- Trochę się zezłościłem. Poza tym tu nie chodziło o ciebie, tylko o tego idiotę.

- Dlaczego się zezłościłeś? Znasz Jimina? - Zaczęła dopytywać Ji Yoo.

- Nie i nie mam zamiaru go poznawać. Po prostu...źle mu z oczy patrzyło.

- Żartujesz? To najbardziej pogodny człowiek, jakiego kiedykolwiek miałam szansę poznać. Nawet Seo Yoon jest przy nim zwykłą sztywniarą. Coś musiało ci się przywidzieć. On jest naprawdę dobry i przyjazny, a napuszczanie na niego psa to zwykłe...

- Dobrze, dobrze, zrozumiałem! - Krzyknął nagle spięty Taehyung. Ji Yoo spojrzała na niego zaskoczona i zacisnęła usta. Nawet taksówkarz odwrócił się w ich stronę zaniepokojony. Taehyung resztką sił wykrzesał z siebie spokojne spojrzenie i posłał je w kierunku mężczyzny. Chłopak zachowywał się jak dupek. Czyli oczywiście jak zawsze. Nie chce rozmawiać, to nie. To on jedynie był winny całej sytuacji, więc nie miał żadnego prawa, odgrywać teraz jakichś scenek.

- Dupek. - Mruknęła pod nosem i zapatrzyła się za okno. Po chwili przypomniała sobie jak dosłownie parę dni temu, Taehyung robił podobnie, a następnie obrzygał cały bok swojego, ukochanego samochodu. Lekko uśmiechnęła się na to wspomnienie. Była tak zajęta skupianiem się na swoich myślach, że nie zobaczyła, jak ktoś jej się przygląda. Po chwili poczuła uścisk na ręce i usłyszała:

- Przepraszam za to wszystko. Wiem, że zachowałem się jak dupek. Postaram się teraz panować nad nerwami. A jeśli chcesz, tak bardzo wiedzieć, co mi się stało, to lepiej sama się domyśl, bo ja tych słów na głos nie wymówię. - Ostatnie zdanie powiedział nieco ciszej. Następnie szybko spojrzał na ich złączone ręce, a następnie wzrok znów przeniósł na drogę. Dziewczyna również spojrzała na ich dłonie. Tylko, że jej wzrok pozostał na nich, a ona głęboko się zamyśliła. Gdyby chłopak znał Jimina, byłoby o wiele łatwiej. Jednak w tej sytuacji nic nie przychodziło jej do głowy.

Good betUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum